Chmury nad miastem
Chmura to coś niezwykle efemerycznego. W tej samej chwili możemy w niej zobaczyć twarz człowieka jedynie po to, by za moment mogła przybrać kształt owcy, smoka lub tysiąca innych rzeczy, które tylko nasz umysł jest w stanie sobie imaginować. Wraz z upływem czasu chmura ostatecznie straci swój spójny charakter, rozpuści się, pozostawiając nas z błękitem nieba, czasem poprzecinanym ledwo widocznymi smugami.
Podoba mi się tytuł wystawy, której wernisaż odbył się w czwartek, 22 września - to przyrównanie zjawiska artystycznego do zjawiska pogodowego. Street art domyślnie dzieje się na ulicy, przenika ją, może być wszechobecny dla uważnego obserwatora. Jest również jak chmura, podatny na różne interpretacje, efemeryczny, czuły na zmiany pogody, reakcję innych twórców, mieszkańców miast vel odbiorców, czasem służb sprzątających. Zmienia się, zanika, koroduje i przekształca.
Wystawa, będąca pomysłem Pauliny Domagalskiej i Bartłomieja Stypki (którzy są również jej kuratorami i współtwórcami), jest przekrojowym spojrzeniem na współczesny polski street art. Autorom udało się zebrać prawie czterdziestu twórców, którzy w częstochowskiej Miejskiej Galerii Sztuki prezentują swoje prace. Wśród artystów z całej Polski, a nawet z zagranicy, prezentowane są również prace przedstawicieli naszego miasta, czyli – oprócz wyżej wymienionej dwójki - Monstfura, Anny Michalewicz, Złowieka, oraz Szymona Motyla.
Z racji swojego kompilacyjnego charakteru wystawa jest mocno różnorodna, pozwala nam wyruszyć w kalejdoskopowy trip, by sprawdzić, jakie nuty rozbrzmiewają w polskim street arcie. Oczywiście nuty te nie są grane na żywo. Dzieła wyeksportowano z ich naturalnego środowiska, jakim jest tkanka miejska, co na pewno zmienia ich odbiór i charakter. Można powiedzieć, że odkrywanie dzieł w galerii jest jak słuchanie płyty, podczas gdy ich oglądanie w przestrzeni publicznej, to jak pójście na koncert.
Street art od lat przenika jednak do mainstreamu. Dzięki takim autorom jak legendarny Banksy, ludzie zaczęli dostrzegać w sztuce ulicy coś więcej, niż tylko bazgroły na murach lub wygłupy znudzonej młodzieży. Wielu twórców wyrosłych w tej przestrzeni przenosi swój styl dosłownie w ramy obrazów, dzięki czemu prace te mogą skuteczniej zaistnieć na szerokim rynku sztuki. Często twórcy nie zapominają jednak, skąd pochodzą i nadal działają „po partyzancku”, używając pseudonimów. „Uwięzienie” w ramach, w salach wystawienniczych może wydawać się pewnym kompromisem, który daje w zamian możliwość zapoznania się podczas jednej wizyty w galerii z wielką różnorodnością wizji sztuki miejskiej.
Podróż ta przypadła mi bardzo do gustu, odbyłem ją już dwa razy i myślę, że na tym nie koniec. Prac jest tak wiele, że trudno złapać wszystkie wrażenia naraz. Pierwszą wycieczkę odbyłem podczas wernisażu, który zgromadził tłumy. Spacerowałem po wszystkich salach galerii i co rusz moją uwagę przykuwała odmienna, artystyczna wizja. Wówczas najbardziej zapadły mi w pamięć trójwymiarowe, częściowo ceramiczne prace NE SPOON, mocno geometryczne obrazy Łukasza Habiery oraz instalacje Pauliny Domagalskiej i Szymona Motyla. Ostatni z wymienionych wyróżnia się dynamiką swoich interaktywnych dzieł, które pracują podczas ich podziwiania, pomagając wydobyć z widza całe spektrum uczuć.
Na
otwarciu wystawy pojawiła się część twórców, którzy później
zostawili swój ślad w przestrzeni miejskiej. W okolicach Alei i
ulicy Kilińskiego powstało kilka nowych szablonów i innych dzieł
takich autorów, jak na przykład Gu-Tang Clan. Zachęcam do podjęcia
samodzielnego tropienia tych artystycznych znaków w mieście, a
przede wszystkim do wizyty w Miejskiej Galerii Sztuki. Nie będę tu
wymieniał wszystkich twórców - rzeczeni są umieszczeni i na
plakacie, i w materiałach informacyjnych. Myślę, że każdy
znajdzie coś, co przypadnie mu do gustu, zestroi się z jego
estetyczną wrażliwością i pozwoli zgłębić to, czym polski
street art obecnie stoi. Wystawa
trwa do 13 listopada 2022 r.
Fot. Adam Markowski
Cykle CGK - Autorzy
-
Kacper Kapsa
Z notatek kryptooptymisty
-
Magda Fijołek
Energiczna eksploratorka
-
Joanna Skiba
Żółte kalendarze. I gazety
-
Adam Markowski
Podwójna ekspozycja