SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Aktor Sebastian Banaszczyk
Piotr Dłubak

Do usłyszenia, Panie Bionulor!

3 lutego 2022
Rysunkowy portret Adama Florczyka
Udostępnij

Jest taka pustka, której nie da się wypełnić. 2 lutego odszedł od nas aktor częstochowskiego Teatru im. Adama Mickiewicza, Sebastian Banaszczyk. I choć faktem jest, że wobec każdej śmierci jesteśmy tak samo bezradni, to ta tragiczna wiadomość przeszyła mnie do szpiku kości. Nie mogę teraz przestać myśleć o rolach, w które Sebastian już się nie wcieli, płytach, których już nie nagra i rozmowach, których nie zdążyliśmy przeprowadzić. Jest taka pustka, której nie da się wypełnić.


Sebastian urodził się w 1975 r. w Świdnicy, studiował w Wyższej Szkole Teatralnej we Wrocławiu, a jego debiutem na scenie częstochowskiego Teatru było w 1999 r. „Wesele” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. Przez te ponad 20 lat Sebastian zrósł się z naszym miastem. Występował w kolejnych przedstawieniach, a jako muzyk koncertował w wielu nieoczywistych zaułkach Częstochowy. Regularnie można go też było spotkać na jurajskich szlakach, po których uwielbiał spacerować.


Dla wielu częstochowian Sebastian pozostanie w pamięci przede wszystkim jako człowiek sceny: Iwan Łomow ze spektaklu „Czechow: żarty z życia”, Simon z „Przyjaznych dusz”, Reporter z „Mayday”, Basil z „Czyż nie dobija się koni?”, a ostatnio przede wszystkim jako Kornel z „Testosteronu”. Był osobowością, która zawsze chadza swoimi własnymi ścieżkami, nie szuka łatwej popularności i na każdy problem potrafi spojrzeć z wielu perspektyw. Nie chciał pędzić z głównym nurtem trendów, zamiast tego wciąż zaczytany był w niemodnych książkach i zasłuchany w zakurzonych płytach. To wszystko przekładało się na jego sceniczną pracę, to był jego autorski patent na kreowanie niepowtarzalnych ról. Na każdej z nich zresztą zawsze mocno odciskał swój charakter.


Sebastian dał się też poznać jako Bionulor, spec od gęstych, ciężkich i wymagających dźwięków. Jego projekt muzyczny narodził się w roku 2006 i z marszu podbił serca fanów eksperymentalnej elektroniki, ambientu i noise'u na całym świecie. Tworzył niezwykle erudycyjne kompozycje, czerpiące zarówno z przeróżnych odcinków tradycji muzycznej, jak i dźwiękowego tła otulającego współczesność. Pełno u niego wszelkich szumów, trzasków, stukań, cykań itd. Emocjonalnie zaś Bionulor zazwyczaj poruszał się w polu swoistej melancholii, pełnej okruchów, niedomówień i podskórnego niepokoju. Oprócz nagrania sześciu autorskich płyt, skomponował muzykę do przedstawień: „Koriolan” Szekspira w reżyserii Gabriela Gietzky’ego (Teatr Powszechny w Warszawie), „Życie: trzy wersje” Yasminy Rezy w reżyserii Piotra Machalicy (Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie), a także do monodramu Sylwii Oksiuty-Warmus - „SkazaNa”.


Dla mnie osobiście Sebastian był jednak przede wszystkim przyjacielem Festiwalu Dekonstrukcji Słowa „Czytaj!”. Na początku naszej znajomości potraktował nas bardzo serio, choć pojawiliśmy się znikąd, powiedzieliśmy, że robimy literacki festiwal w mieście i bardzo chcielibyśmy namówić go na wspólny projekt. On rzucił nazwisko Burroughs (w 2014 r. przypadała setna rocznica urodzin amerykańskiego pisarza), wyciągnął książkę „23 cięcia dla Williama S. Burroughsa” Rafała Księżyka i wciągnął nas w wir pracy. Byliśmy dla niego partnerami, bo połączyła nas miłość do literatury, szczególnie tej szalonej i nieoczywistej. Tak powstała muzyczno-wizualna audycja „Stary Pisarz” - jeden z tych niezapomnianych, czytajowych punktów programu. Jako Bionulor namówił nas później, by zaprezentować ten materiał jeszcze na muzycznych festiwalach w Gdańsku i Wrocławiu. To była niesamowita, twórcza przygoda. Przez kolejne lata Sebastian na dobre zaprzyjaźnił się z „Czytaj” - zawsze był na bieżąco, służył pomocą. W zeszłym roku podczas jubileuszu Festiwalu czytał fragmenty powieści Ani Cieplak, a w planach mieliśmy jeszcze wiele wspólnych działań...


Niestety, nie ma uniwersalnych metod na radzenie sobie ze stratą, smutkiem i żałobą. Moim sposobem na trudne pożegnanie z Sebastianem staną się dźwięki „Starego Pisarza”, do których w najbliższych tygodniach będę zapewne wracał wielokrotnie. Zatem - do usłyszenia, Panie Bionulor!

Cykle CGK - Autorzy