SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Okładka płyty Marka Pospieszalskiego ze zdjęciem muzyków z instrumentami

Świadectwo wiary w jazz

5 maja 2022
Udostępnij

Polish jazz” to klucz do uwagi odbiorców z całego świata, który dzierżyliśmy przez dekady. Być może te złote lata wrócą dzięki Markowi Pospieszalskiemu. W nim siła.


„Jazz to gatunek, do którego trzeba dorosnąć” - jako nastolatek bardzo często słyszałem tę tezę. Trudno było się z nią nie zgodzić, zwłaszcza podczas prób konfrontacji z kasetami mojego wujka, na których radośnie poczynał sobie yass. Kompletnie nie mogłem go zrozumieć. Przełamałem się nieco, słuchając Skalpela, który polskie klasyki ciął, tworząc z nich całkowicie nowe i świeże mieszanki. Potem było tylko lepiej. Podczas mojej muzycznej podróży wpadłem wreszcie na Marka Pospieszalskiego (trudno w Częstochowie nie wpaść w końcu na jakiegoś Pospieszalskiego).


Słuchałem, jak świetnie sobie radzi, współpracując z Wojtkiem Mazolewskim, ale prawdziwie odkryłem go dopiero w momencie kontaktu z jego solowym materiałem interpretującym piosenki Franka Sinatry. Na tej fali trafiłem na Malediwy. I nie chodzi tu ani o ten archipelag, ani o jeziorko w okolicy Jaworzna, tylko o duet tworzony przez Marka i Qbę Janickiego. To była jazda bez trzymanki. Koncert w częstochowskim OKF'ie był przeżyciem na każdej płaszczyźnie - fizycznej i duchowej. Moja głowa wręcz eksplodowała. Jazgot. Wolność. Oczyszczenie.


Będąc ostatnio na koncercie, usłyszałem od jednego z częstochowskich muzyków podobną historię na temat kontaktu z twórczością Marka. Zajmujący się na co dzień muzyką gitarową kumpel, trafił na koncert Malediwów i podobnie jak ja odleciał na inną planetę. Planetę wyznawców Marka Pospieszalskiego. Efektem tego odlotu ma być projekt, który gdzieś tam już się szlifuje i którego nie mogę się doczekać.


Nie potrafiłem więc przejść obojętnie obok nowej płyty Marka Pospieszalskiego, który, tym razem znów pod własnym imieniem i nazwiskiem, postanowił zinterpretować kompozycje polskich kompozytorów z XX w. Bardzo chciałbym teraz zabłysnąć wiedzą i napisać kilka zdań o Tomaszu Sikorskim czy Janie Krenzu, ale wykręcę się maksymą Sokratesa, mówiącą o tym, jak mało wiem i o tym wiem. Nie wstydzę się tego i z pokorą odrobię lekcję zadaną przez Marka.


Za projektem „Polish Composers of the 20th century” nie stoi jednak sam Pospieszalski, ponieważ do współpracy zaprosił wspaniałą orkiestrę na czele z Qbą Janickim (drugim członkiem Malediwów), czy Maxem Muchą (częstochowianinem, któremu w tym cyklu niebawem też pozwolę sobie poświęcić kilka zdań). Dzięki nim, poza wirtuozerią saksofonową Marka, możemy obcować z wybitnymi instrumentalistami jego pokolenia.


„Obcować”. „Przeżycie”. „Odlot”. Duże słowa, ale tych uniesień podczas odsłuchu muzyki Marka nie da się opisać inaczej. To moje świadectwo. Wyznanie wiary w polski jazz. Wierzę w to, że ta muzyka będzie nowym otwarciem i bez kompleksu stanie w jednym rzędzie obok legendarnych płyt z serii „Polish Jazz”. To nie jest laurka na wyrost – album „Polish Composers of the 20th century” ukazał się w portugalskim labelu Clean Feed uznawanym za jedno z najlepszych jazzowych wydawnictw na świecie. Więc już to leci na cały glob.


Mała uwaga. To nie jest płyta dla wszystkich, jak wszystko zresztą, co tworzy Marek. Tym razem to blisko dwie godziny niepokojącej, miejscami trudnej muzyki. To nie jest jazz do kolacji. To muzyka, przynajmniej w moim przypadku, do samotnej kontemplacji. Czy Ty, drogi czytelniku, jesteś gotowy na tę podróż? Sprawdź. Pamiętaj jednak, że to coś więcej niż muzyka. To jazz.


Świadectwo:

Wierzę. Wierzę w muzykę, wierzę w jej odczuwanie. Wierzę w muzyków poświęcenie. Wierzę, że muzyka może oczyszczać. Wierzę, że może otwierać drzwi i głowy. Wierzę w rap. Wierzę w ambient. Wierzę w jazz. Wierzę w drogi bez kompromisów. Wierzę w Marka.

Cykle CGK - Autorzy