SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

8/2020

Pobierz PDF

KSIĄŻKA JEST ŁĄCZNIKIEM

Z Michałem Stępniem - częstochowianinem, absolwentem Liceum Samorządowego i specjalistą od marketingu w Fundacji Zaczytani.org – rozmawiamy o przyszłości książki, sposobach na promocję czytelnictwa i działalności Zaczytanych.


Adam Florczyk: Chciałem zacząć od pytania fundamentalnego. Czy Twoim zdaniem książki mają jeszcze jakąś przyszłość? Czy w świecie zdominowanym przez szybką, łatwą i wirtualną rozrywkę literatura ma szansę być czymś więcej niż obiektem kolekcjonerskim dla garstki pasjonatów?


Michał Stępień: Mam głębokie przekonanie, że książki mają przed sobą piękną przyszłość. Świadectwem prawdziwości tej tezy jest wyraźny wzrost sprzedaży książek, odnotowany w ostatnio opublikowanych badaniach firmy Nielsen. Analizując przytoczone w raporcie dane, wyciągam prosty wniosek: książki są naprawdę pożądane. Wyzwanie, z jakim należy się faktycznie mierzyć, to nasz styl życia, w którym, jak trafnie to nazwałeś, „szybka i łatwa rozrywka” ma się najlepiej. Czas pandemii COVID-19 zmusił nas do zmiany zachowań, co mnie osobiście przynosi dużo nadziei - nie tylko na poprawę sytuacji związanej z czytelnictwem.


Jesteś specem od marketingu. Gdybyś dostał zlecenie na wielką społeczną akcję reklamową promującą czytanie, od czego byś zaczął, jak się do tego zabrał? Inaczej mówiąc: jak dziś należałoby promować czytelnictwo?


Ależ cudne pytanie; jednocześnie podkreślę jego złożoność. Wyobrażając sobie potężny budżet, zacząłbym od przeprowadzenia wielopoziomowych badań, które odpowiedziałyby na pytanie „kogo należy skłonić do częstszego kontaktu z konkretną literaturą i dlaczego?”. Świadomy, że pozornie podobne badania były już przeprowadzone, mam poczucie niedosytu. Brakuje mi istotnych wniosków, że konkretna literatura spowoduje pożądany efekt społeczny. Do takich wyników potrzeba czegoś więcej niż tylko ulicznych deklaracji, niezbędna jest długa i wnikliwa obserwacja pojedynczych zachowań w odniesieniu do najważniejszych problemów, z jakimi się dzisiaj mierzymy. W ten sposób nadalibyśmy głębszego sensu naszej kampanii. Jeżeli natomiast chodzi o efekt, tutaj potrzebujemy innych danych o potencjalnych czytelnikach. W celu zaszczepienia nowej postawy, musimy poznać obecne konsumenckie zachowania pozaczytelnicze. Nasze zadanie miałoby polegać na tym, aby znaleźć w dzisiejszym modelu motywację i miejsce na czytanie. Dalsza praca, czyli kreatywne łączenie zebranych kropek, to kreacja kampanii, która - jak wynika z mojego doświadczenia - jest najłatwiejsza wówczas, gdy mamy konkretne odpowiedzi na przytoczone wyżej pytania. Dalej marząc, zaprosiłbym do współpracy uczelnię wyższą, by zaangażować młode głowy do kreatywności oraz doświadczonych praktyków do wyznaczenia ścieżki.


Jak w ten szeroki horyzont promocji książek wpisuje się wasza akcja „Zaczytani.org”?


Prezeska Fundacji Zaczytani.org, Agnieszka Machnicka ma w zwyczaju mówić: „miarą prawdy są liczby”. Czuję, że podobnie Ty słusznie mnie teraz rozliczasz z nakreślonego wyżej marzenia. Niestety, nigdy nie mieliśmy wystarczających budżetów, aby przeprowadzić tak szczegółowe badania. Opierając się na dostępnych danych, postanowiliśmy promować czytelnictwo trzema narzędziami. Pierwszym projektem, który nazwałbym ilościowym, były – i, co najważniejsze, nadal są - Zaczytane Biblioteki. Analizując kwestię promowania literatury, zastanawialiśmy się, co jest największą przeszkodą w stwarzaniu czytelniczych nawyków i szybko doszliśmy do wniosku, że przede wszystkim brakuje nam czasu. Drugie pytanie brzmiało „kiedy i gdzie mamy czas na tworzenie nowych nawyków?”. I w ten oto sposób publiczne szpitale stały się naszym głównym beneficjentem. Właśnie do nich dostarczamy rocznie setki tysięcy książek, zebranych w ramach społecznego ruchu „Wielka Zbiórka Książek”. Pod naszymi „sowymi skrzydłami” znajduje się aktualnie 1133 punktów dystrybucji książek. Drugim projektem jest ogólnopolski program wolontariacki. Obecnie mamy ponad 600 wolontariuszy przeszkolonych z metodologii bajkoterapii, którzy, odwiedzając naszych podopiecznych, w pierwszej kolejności budują relacje i przy okazji edukują. Książka stanowi tu ważny element, lecz, co podkreślamy, nie najważniejszy: staje się łącznikiem między naszymi podopiecznymi i edukatorami, natomiast istotą działania jest empatyczna rozmowa i wspólna zabawa. Odnosząc się do tego szerokiego horyzontu, mierzymy tutaj, jakie treści należy podać i staramy się wspierać dzieci w nazywaniu i zrozumieniu emocji. Uczymy „jak budować relację ja-ja i następnie ja-świat”. Trzecim projektem są miejskie meble w kształcie otwartych książek. Przyrównując go do wymienionych wcześniej kampanii, mogę powiedzieć, że ten element jest „najgłośniejszy”. Dzięki zaangażowaniu naszych ambasadorów, współpracy z lokalnymi władzami i oczywiście mediami, skala odbioru jest ogromna. Jedna ławka ma średnio kontakt z dwoma milionami potencjalnych czytelników. Część projektów, np. ławka Kasi Pakosińskiej czy Andrzeja Mleczki jest wyraźnym zaproszeniem dzieci do udziału w naszym programie. Dodatkowo każda ławka nie tylko inspiruje, ale również rozdaje bezpłatne audiobooki.


Jak właściwie zaczęła się akcja „Zaczytani. org” i jak Ty się w niej znalazłeś?


Idee, a następnie fundację Zaczytani.org stworzyła moja przyjaciółka Agnieszka Machnicka. Wspólnie prowadziliśmy agencję marketingową i po jednym z większych sukcesów finansowych Aga zadała sobie pytanie „czego chce od swojego życia zawodowego?”. Pytanie to nosiła w sobie podczas długiej podróży po Bałkanach, a odpowiedź, jaką znalazła, łączyła się wówczas z jeszcze nieobudowanymi hasłami: „głęboki sens”, „książki”, „zmieniać świat - nie biznes”. Wówczas pewne było to, że założy podmiot o statusie organizacji pozarządowej. Projekt klarował się podczas wielu tzw. burz mózgów, aż otwarta została pierwsza biblioteka. Po dwóch latach, kiedy Agnieszka przeprowadziła się z Wrocławia do Warszawy, przyszedł czas, że i ja zadałem sobie podobne pytanie. Moja odpowiedź była podobna do jej, przy czym ja znalazłem się w znacznie łatwiejszej sytuacji. Musiałem jedynie powiedzieć „dobra, Aga, będę w Warszawie za dwa miesiące”. W ten sposób, od ponad czterech lat wspólnie robimy to, w co wierzymy.


W kilkunastu miastach szkolicie wolontariuszy, by przeprowadzali bajkoterapię. Czy trzeba mieć jakieś specjalnie predyspozycje, by podołać takiemu zadaniu i gdzie należy się zgłosić, by zostać „bajowym terapeutą”?


Muszę tu podkreślić, że nie szkolimy bajko-terapeutów, lecz bajko-edukatorów. Podkreślenie tej różnicy jest dla mnie istotne. Nasi wolontariusze są szkoleni z metodologii dr Marii Molickiej oraz założeń Bruno Bettelheim’a, jednak zajmują się tylko dwoma z trzech celów bajkoterapii: po pierwsze relaksacja, po drugie edukacja. Trzecia część, czyli terapia może być przeprowadzana jedynie przez licencjonowanych terapeutów i dzieje się to już nie pod naszymi skrzydłami. Głównym warunkiem, jaki musi spełnić nasz wolontariusz, jest uczestnictwo w pełnym szkoleniu przeprowadzanym regularnie na terenie Warszawy oraz dwa razy do roku w czternastu miastach. Stworzyliśmy lokalnie samosterujące się grupy, których koordynatorzy prowadzą rekrutację. Zachęcam do śledzenia naszych kanałów social media, gdzie zawsze komunikujemy aktualny nabór. Dodatkowo zachęcam do wysłania do nas pytań na mailawolontariat@zaczytani.org” - prześlemy szczegółowe informacje.


Wasze „zaczytane biblioteki” można znaleźć w szpitalach i domach dziecka. Patrząc jednak w przyszłość, zapytam, gdzie jeszcze takie wypożyczalnie mogłyby się znaleźć? W jakich jeszcze miejscach widziałbyś potrzebę ich istnienia?


Bardzo aktualne pytanie, ponieważ właśnie prowadzimy analizę, gdzie nasze biblioteki spotkają się z potrzebą społeczną. Poza wspomnianymi szpitalami otwieramy biblioteki m.in. w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, domach seniorów, Centrach Aktywności Lokalnej, placówkach służby więziennej. Jeżeli któryś z czytelników widzi taką potrzebę w swojej placówce społecznej, zachęcamy do kontaktu. Po wstępnym wywiadzie udzielimy informacji, czy organizacja spełnia wszystkie kryteria. Do końca bieżącego roku planujemy otwarcie 150 nowych punktów.


Znakiem charakterystycznym waszej akcji są zaczytane ławki projektowane przez znanych artystów i osobowości medialne. Trudno było namówić te osoby do współpracy?


W trakcie pierwszego roku działalności ogromnym wyzwaniem było przekonanie znanych osobistości, by bezbudżetowo wsparły nieznany projekt swoją osobistą marką. Oczywiście punktem zaczepienia okazała się współdzielona sympatia do literatury. Na początku z wielkim zaangażowaniem pojawiły się Ania Dereszowska i Kasia Pakosińska oraz wybitne postacie polskiej sztuki, takie jak Dominik Jasiński, Marek Sułek czy - reprezentujący Częstochowę - Tomasz Sętowski. Stworzyli oni dzieła, które cały czas z dumą prezentujemy w wybranych miastach. Dzisiaj wspólne tworzenie ławek jest znacznie łatwiejszą przygodą. Budżety naszej fundacji pozwalają wyprodukować więcej brył i zapraszać do współpracy zarówno lokalnych artystów, jak i osobowości medialne.


W związku z nowym typem ławek planujecie na wrzesień specjalną akcję edukacyjną. Możesz o niej więcej opowiedzieć?


Z przyjemnością. Stworzyliśmy trzy specjalne Zaczytane Ławki, które są zapowiedzią naszej pierwszej edukacyjnej książki. Wspólnie z naszym Partnerem Strategicznym - Alior Bankiem - zaprosiliśmy do współpracy Bogusia Janiszewskiego i w odpowiedzi na aktualny problem społeczny napisaliśmy trzy utwory, które uczą, w jaki sposób używać nowych technologii. Książka jest dedykowana dzieciom w wieku 7-10 lat, a to, co czyni ją wyjątkową, to obecność dwóch dodatkowych rozdziałów. W pierwszym opiekun dziecka znajdzie szczegółową instrukcję, jak przeprowadzić ze swoim podopiecznym zajęcia bajko--edukacyjne. Drugi rozdział to uzupełnienie wiedzy dla samych dorosłych. Ilustracje do wszystkich opowieści oraz projekty trzech ławek stworzył Max Skowider. Premiera książki odbędzie się 8 września, dystrybucja będzie całkowicie bezpłatna, w formie elektronicznej. Aby zapisać się na listę przyszłych czytelników, należy znaleźć naszą ławkę i podążać za prostą instrukcją. Ławka oczywiście pojawi się w Częstochowie, już w sierpniu - zachęcam do śledzenia szczegółów na naszych kanałach social media.


W zeszłym roku organizowałeś akcję Zaczytanych w swoim rodzinnym mieście. Czy Częstochowa to dobre miejsce do realizacji projektów czytelniczych? Lubisz tutaj wracać?


Cztery lata temu, angażując się w działalność fundacji, wyznaczyłem sobie osobisty cel: pokazać Zaczytanych mieszkańcom Częstochowy. Największym wyzwaniem była organizacja dodatkowego budżetu, tutaj ze wsparciem pojawiła się Galeria Jurajska. Na dziesięciolecie swego istnienia postanowiła otworzyć dziesięć Zaczytanych Bibliotek, ponieść koszt wykształcenia osiemdziesięciu wolontariuszy oraz zapewnić ekspozycję Zaczytanej Ławki na pełen rok. Powiem krótko: byłem wzruszony. Współpracujemy z wieloma galeriami handlowymi w Polsce, jednak tutaj poziom zaangażowania przerósł moje oczekiwania. Myślę, że to bardzo ważne, aby częstochowianki i częstochowianie wiedzieli, że właśnie w naszym mieście odbyła się jedna z największych lokalnych akcji łączących biznes z działaniami społecznymi. Natomiast w zawstydzeniu dodam, że Częstochowę odwiedzam zbyt rzadko - co z pewnością potwierdzą moi rodzice, młodszy brat i chrześniak. Jednak za każdym razem przybijam do rodzinnego portu jak pielgrzym. Przejeżdżając przez aleje, dotykam miejsc, które mnie ukształtowały. Częstochowa to wyjątkowe miasto, pełne kreatywnych i odważnych ludzi. Różne sprzeczności potrafią koegzystować tu na jednej ulicy i równolegle się rozwijać. Taką Częstochowę pamiętam i taką Częstochowę widzę dzisiaj.