SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

CGK 1/2020

Pobierz PDF

100 KRAJÓW PRZED 40-TKĄ

Kuba Bociąga jest znany w Częstochowie przede wszystkim jako lider zespołu AMPERA. Nie wszyscy jednak wiedzą o jego pasji podróżowania. Ta pasja sprawiła, że postanowił ją przekuć w projekt „100 krajów przed 40-tką”.


Magda Fijołek: Od razu ciśnie się na usta pytanie, to kiedy ta czterdziestka?


Kuba Bociąga: 31 stycznia 2021 roku.


A ten projekt to czasem nie jest kryzys wieku średniego?


Nie, zdecydowanie nie. Projekt pojawił się zanim zacząłem się zbliżać do tego symbolicznego wieku (śmiech).


Ile krajów zostało Ci do odwiedzenia przed tą bardzo symboliczną granicą w życiu?


Jedenaście.


Wygląda więc, że jest to w zasięgu Twoich możliwości. Obserwuję Twoje profile w mediach społecznościowych od dawna i odnoszę wrażenie, że więcej Cię nie ma w Polsce niż tu jesteś...


To tylko tak wygląda. Muszę w międzyczasie zbierać pieniądze na kolejne podróże, gdyż sam je sobie finansuję. Za mną osiemdziesiąt dziewięć krajów. Właśnie wróciłem z Holandii, a z krajów europejskich została mi już tylko Macedonia.


Zostają inne kontynenty...


Tak, mam już kilka zakupionych biletów lotniczych. W pierwszej kolejności wybieram się do Azerbejdżanu, potem do Australii, a stamtąd na Fidżi, bo tak jest krócej. Podróż na Fidżi będzie dla mnie klamrą, bo w 2005 roku byłem na Hawajach – czyli można potraktować to jako symboliczne okrążenie ziemi. Na sam koniec mojego projektu zostawiam sobie kraje afrykańskie, ze względu na to, że koszty podróżowania tam są bardzo wysokie, a poza tym trzeba się zabezpieczyć przed różnymi chorobami.


A kiedy to Twoje podróżowanie się właściwie zaczęło?


Swoją pierwszą poważną przygodę z podróżami zacząłem w 2001 r., po pierwszym roku studiów. Pojechałem wtedy jako młody student do Finlandii do pracy. Polska jeszcze nie była w Unii Europejskiej, więc zorganizowanie wyprawy tanio było o wiele trudniejsze. Płynęliśmy promem przez Szwecję. Wtedy dostrzegłem, jaki świat jest piękny i ciekawy.


Czy już wtedy myślałeś o projekcie „100 krajów przed 40-tką”?


Nie, pomysł projektu pojawił się znacznie później. Impuls dali fani zespołu Ampera, którzy wiedzieli o mojej pasji i pytali, ile krajów już odwiedziłem. Przyznam szczerze, że wcześniej ich nie liczyłem. Kiedy zrobiłem to pierwsze podsumowanie, okazało się, że
było ich już pięćdziesiąt sześć. To mnie zmobilizowało i dało cel do zrealizowania: „100 krajów przed 40-tką”.


Jak już sam wspomniałeś, podróże dzielisz ze swoim życiem muzycznym, prywatnym i zawodowym. Tu chyba trzeba dobrej organizacji...


Rzeczywiście, bo logistyki podróżowania nie można ograniczać jedynie do zakupu biletów na samolot. Równocześnie czasami muszę się mierzyć z niezadowoleniem swoich kolegów i współpracowników. W pewnym momencie zacząłem nawet odczuwać kryzys. Latałem tam i z powrotem, wielokrotnie spałem na lotniskach, jadłem tanie jedzenie (najczęściej kebaby, bo wszędzie są właśnie najtańsze). Czasem spałem pod namiotem lub korzystałem z couchsurfingu. Poza tym, kiedy lądowałem w jakimś miejscu, zupełnie nie wiedziałem, na kogo tam trafię. W pewnym wieku jest to męczące i przestaje się się odczuwać przyjemność z tych wszystkich wypraw. Jednak gdy postawiłem przed sobą konkretny cel, projekt „100 krajów przed 40-tką”, na nowo obudziła się we mnie radość podróżowania.


Jak wygląda Twoje planowanie? Czy przy okazji odwiedzenia jednego kraju, wyjeżdżasz do tych z nim sąsiadujących? Masz plan, co zobaczysz w danym kraju, czy wszystko dzieje się spontanicznie?


Za każdym razem jest inaczej. To zależy, z kim jadę. Podróżuję bowiem z różnymi znajomi, którzy czasem są rodzicami z dziećmi, czasami żeglarzami lub ludźmi chodzącymi po górach itd... Najbardziej jednak lubię wyjazdy solo i wszystkim je polecam. Na początku jest to trudne, trzeba nauczyć się być samym ze sobą, samodzielnie rozwiązywać problemy. Jednak potem, kiedy człowiek już pozbędzie się wszystkich lęków cywilizacyjnych, to staje się bardziej niezależny, otwarty i poznaje mnóstwo ludzi. W podróży ze znajomymi trzymamy się w swoim własnym gronie. Kiedy jadę sam i na przykład nocuję w hostelu, korzystając z kuchni, poznaję innych. Oni dzielą się swoimi doświadczeniami, podpowiadają, a ja odwdzięczam się im tym samym. Podczas podróży staram się ciąć wydatki. Sporo odcinków pokonuję pieszo. Jeżdżę tylko na dużych dystansach. Jeżeli ktoś lubi podróżować, a chce ograniczyć koszty, to polecam serwisy w internecie, które podpowiadają, jak to zrobić.


Wyliczasz sobie średni czas pobytu?


Z tym też bywa różnie, w Iranie byłem trzy tygodnie. Zwiedziłem północ, południe i centrum tego kraju. Zresztą, moim zdaniem jest to najciekawsze i najbezpieczniejsze państwo spośród wszystkich muzułmańskich - tylko ma złą prasę, Irańczycy są bardzo
przyjaźni. Ale są też kraje, w których siedzi się zaledwie kilka dni i to w jednym miejscu, bo są bardzo małe np. San Marino.


Czy jest jeszcze jakiś inny kraj, który wywarł na Tobie tak dobre wrażenie jak Iran?


Tak - Tadżykistan. To społeczeństwo bardzo wymieszane etnicznie, mieszkają tam Rosjanie, Tadżykowie i jeszcze kilka innych nacji. Pomimo tego, że trwa tam wojna domowa, ludzie są bardzo przyjaźni. Przez trzy tygodnie mojego pobytu tam ani razu nie spałem w hotelu, tylko zawsze w domach tych, których poznawałem na miejscu i którzy mnie do siebie zapraszali.


Podróżujesz nie tylko po krajach europejskich, ale też tych na różnych kontynentach. Które z państw, jakie odwiedziłeś, było najbardziej niebezpieczne?


Ameryka Południowa jest niebezpieczna i tam trzeba bardzo uważać. Spotkanie z bronią palną nie jest tam niczym nadzwyczajnym. Szczególnie w Meksyku. Gdy jesteś świadkiem bójek, często okazuje się, że jesteś jedynym białym w pobliżu i w związku z tym, też możesz oberwać. Trzeba się bardzo pilnować przed złodziejami, bo oni w mgnieniu oka rozpoznają obcych. Ja jestem wyjątkowo zauważalny, bo noszę dredy, brodę i tatuaże. To, że jestem biały, ma jednak również dobre strony, w tych krajach nie jestem sprawdzany przez policję, bo od przemycenia narkotyków są inni.


Trudno Ci nawiązać kontakt z miejscowymi, wszak żyją w innej kulturze. Jak traktują cudzoziemców?


Uważam, że wszystko zależy od tego, jaką aurę wokół siebie wytwarzasz. Ja jestem bardzo otwartym człowiekiem, nie doprowadzam do konfliktów z miejscowymi. Kiedy widzę, że zbliża się problem, częstuję fajką i to od razu rozluźnia atmosferę. Jeżeli jadę do jakiegoś kraju, szanuję jego obyczaje i kulturę. Może mi się w jego tradycji coś nie podobać, ale na miejscu tego nie krytykuję. Zawsze przed wyjazdem robię prasówkę i zbieram informacje, czy to przez internet czy w przewodnikach. Szukam też informacji o plażach, bo tam również obowiązują różne zwyczaje. Na pewno obecnie jest łatwiej podróżować, niż kiedy zaczynałem. Pomaga internet oraz różne aplikacje mobilne. Jednak ja lubię korzystać ze starych metod, pytać o wszystko ludzi bezpośrednio.Wtedy można nawiązać ciekawy kontakt z człowiekiem.


Stwierdziłeś wcześniej, że zdecydowanie tniesz koszty swoich podróży. Czy to oznacza, że korzystasz tylko z tanich linii lotniczych i hosteli?


No właśnie nie. Nie do każdego kraju da się dotrzeć tanią linią lotniczą. Natomiast na miejscu podróżuję stopem, kolejami i autobusami. Śpię w hostelach, u poznanych ludzi i korzystam z couchsurfingu. Hostele niestety mają sporo niedogodności, szczególnie te w krajach pozaeuropejskich. Potrafią przytłoczyć ogromem różnego rodzaju insektów, co związane jest z poziomem dbania o czystość. Trzeba tam również uważać na wodę, nawet przy myciu zębów wskazane jest płukanie ust wodą butelkowaną. Często śpię również u zaprzyjaźnionych podróżników, których poznałem podczas różnych wypraw.


Jakaś rada dla podróżujących solo podróżników?


Jeśli ktoś chce zacząć podróżować, to proponuję na początek wybrać się do Azji: Wietnamu, Laosu, Kambodży, Tajlandii, bo są to kraje stosunkowo bezpieczne.