SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Malarz Jakub Jakubowski, a w tle jego obrazy
5/2021

Pobierz PDF

UCZENIE SZTUKI ZAWSZE MA SENS

Jakub Jakubowski to autor kilkunastu wystaw indywidualnych, uczestnik kilkudziesięciu wystaw zbiorowych w kraju i za granicą oraz trzykrotny stypendysta Prezydenta Miasta Częstochowy. Na co dzień związany jest z Katedrą Malarstwa na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym im. Jana Długosza w Częstochowie, gdzie uczy malarstwa i rysunku. Pełni też funkcję prodziekana ds. studencko-dydaktycznych Wydziału Sztuki UJD. Rozmawiamy z nim o sztuce w czasie pandemii, wyzwaniach związanych z edukacją artystyczną oraz o malarstwie jako relacji.


Adam Florczyk: Jeśli się zgodzisz, to chciałbym porozmawiać z Tobą o malarstwie w kontekście przekraczania sytuacji kryzysowych i paradoksów. Dlatego zacznijmy od pandemii. Czy okres przymusowej samoizolacji i permanentnego niepokoju napędza Cię jako artystę, czy raczej blokuje twórczą ekspresję?


Jakub Jakubowski: Samoizolacja to pojęcie szerokie, w kontekście pandemii używam raczej słowa dystans. Samoizolacja jest bardzo złożona – immanentna. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jest pandemia, czy nie - jeśli mogę, to tworzę lub myślę o tworzeniu. Oczywiście, tak jak wszyscy mam już dość Covid-19, ale musimy nauczyć się z tym żyć i tyle. To nasza rzeczywistość.


A jak to wyglądało z perspektywy uczelni, w szczególności kierunków artystycznych? Czy zdalne uczenie sztuki ma w ogóle sens? Bez obecności w pracowniach, bez bezpośredniego kontaktu uczeń-mistrz.


Uczenie sztuki zawsze ma sens, okoliczności powodują tylko zmianę płaszczyzny. Jeśli chodzi o kontakt i prowadzenie korekty-rozmowy na temat obrazów, nie ma kłopotu. Najtrudniejsze jest natomiast oglądanie wszystkiego na ekranie. Tu bezsprzecznie jestem zdania, że bezpośredni kontakt z dziełem-znakiem plastycznym jest konieczny. Dialog jest kwestią narzędzia, ale z obrazem trzeba być. Przystosowanie się do tzw. kształcenia na odległość w mojej opinii nie jest kwestią narzędzi, tylko tego, żeby dać sobie po prostu czas. Niezależnie, czy przez kamerę, telefon, aplikację, taką czy inną, ważna jest obecność w trakcie zajęć. Należy je normalnie zrealizować, tyle tylko, że po prostu zdalnie. Jest jednak podstawowy warunek - trzeba chcieć, trzeba się postarać.


Sprawa jest na tyle skomplikowana, że pozycja sztuk pięknych w świecie akademickim jest szczególna i nieoczywista. Czego, Twoim zdaniem, tak naprawdę uczą się studenci kierunków artystycznych? Mają przede wszystkim ćwiczyć warsztat, czy też, pod przewodnictwem wykładowcy odbyć jakąś drogę w głąb siebie, żeby odkryć tam autentycznego twórcę? Mówiąc inaczej, liczy się pragmatyzm czy metafizyka?


Ogólnie powinna być równowaga, jednak ze względu na charakter kształcenia artystycznego należy brać pod uwagę temperament, świadomość oraz dynamikę konkretnej osoby. To bardzo spersonalizowane działanie, bez wspólnego mianownika. Nawet w przypadku ćwiczeń i zadań czysto warsztatowych, tych związanych z gramatyką technik i technologii poszczególnych dyscyplin-języków wypowiedzi plastycznej. Naturalnym jest, że w trakcie kształcenia „ciężar” pragmatyki i metafizyki jest niejednoznaczny. Mój ulubiony efekt uczenia jest zapisany w programie każdego kierunku tak: „student rozumie potrzebę uczenia się przez całe życie”. To klucz do rozumienia procesu twórczego, który staje się procesem dydaktycznym. Trzeba przejść wszystkie etapy, najgorzej, jeśli kończy się to słynnym „mistyk wystygł, wynikł cynik”. Tu nie ma prostej odpowiedzi. I nie będzie.


Z jednej strony żyjemy dziś w świecie zdominowanym przez kulturę obrazową. Język wizualny staje się podstawowym sposobem masowej komunikacji. Z drugiej jednak, samo malarstwo w tym kontekście może wydawać się aktywnością archaiczną – wymagającą czasu, namysłu i dystansu. Czy w związku z tym nie masz czasem poczucia, że przy sztalugach pracujecie ze studentami nad rzeczami najważniejszymi, a potem kończą oni studia i tuż za progiem czyha na nich krwiożercza współczesność, gdzie liczy się przede wszystkim autokreacja, komercyjny potencjał oraz ilość lajków?


Rzeczywistość nie jest problemem, bo w niej żyjemy. Sztuką jest umiejętność określenia siebie, wyznaczenia celu i jego realizacji. Masz wybór. Zawsze pozostaje pytanie, na ile determinacja, pasja, miłość pozwolą ci zrealizować nawet nie marzenia, a po prostu cele. Nie jest tak, że świat przy sztaludze jest oderwany i pozostaje gdzieś poza… To znaczy trochę tak, ale przy tym jest też osadzony w rzeczywistości. Każdy musi decydować o tym, jakim chce być i kiedy jest sobą - najbardziej sobą. Obraz jako element determinujący tę rzeczywistość pomaga ją lepiej oswajać, lepiej przeżywać. To też ten słynny arteterapeutyczny charakter sztuki. Pytanie brzmi: dlaczego chcesz malować? Dlaczego i dla czego – spacja między „dla” i „czego” ma duże znaczenie.


Ty na co dzień czujesz się bardziej malarzem czy dydaktykiem? Czy podwójna natura Twojej profesji generuje tu jakiś konflikt? Nie wiem, może artysta w Tobie wścieka się, że zamiast pracować nad swoimi obrazami, ślęczysz nad uwagami do prac studentów, albo jako pedagog musisz cały czas trzymać się w ryzach, żeby uczyć malarstwa, a nie swojego spojrzenia na malarstwo…


Zawsze chciałem uczyć i chciałem pracować na uczelni (dobra, chciałem też być piłkarzem). Nie rozstrzygałem tego, czy wpłynie to na moje malowanie, bo zawsze też chciałem malować (i być piłkarzem). Nie ma tu konfliktu. Wszystko w tej kwestii jest w zasadzie umiejętnością organizacji pracy. Jedna i druga strona pozostaje w obszarze, który mnie zajmuje – w obszarze szeroko rozumianego obrazu.


A potrafisz sam ocenić, na ile fakt, że uczysz, wpływa na Twoją twórczość?


To jest relacja... Kiedy ktoś pyta, czym jest dydaktyka, to mówię, że relacją. Czym jest malarstwo – relacją. To się przenika, ale nie ma jakiegoś akcentu, który by to determinował, określał konkretnie, czy to wpływa na moją sztukę. Ja bardzo dużo uczę się od studentów. Lubię rozmawiać o obrazach i sztuce. To się przenika. Z obrazem zostajesz zawsze sam, ty (tzn. ja) ostatecznie decydujesz, jaki ma być.


Mam wrażenie, że nie lubisz efekciarstwa w malarstwie. Że, gdy sam tworzysz, to raczej szepczesz, niż krzyczysz. To kwestia charakteru czy jakiejś świadomej postawy twórczej?


Po prostu maluję. Jako nauczycielowi łatwo mi mówić, że trzeba malować i pisać o swoim malarstwie szczerze, a to niełatwe, bo można wyjść na bufona lub fałszywie skromnego. Ja chcę opowiadać swoimi obrazami historie, reszta leży po stronie widza-odbiorcy. Czyli znów chodzi o relację - i tu zaczyna się typowo akademicka narracja… Ale lubię też patrzeć na własne obrazy jak na dzieła kogoś innego i dokonywać bardzo krytycznej autokorekty. Ćwiczę taką postawę, pracuję nad tym. To rozwija i jest w pewnym sensie naturalne.


Twoim zdaniem malarstwo powinno być zaangażowane społecznie i politycznie, czy raczej ma osobną, oderwaną od bieżącej publicystyki, historię do opowiedzenia?


Może być i tu nie ma wątpliwości. Malarstwo jest konkretnym językiem plastycznym, a w swej formie potencjalnie nieokreślonym zjawiskiem. Tu nie ma wątpliwości czy problemu. Każda sfera życia może być dotykana w sposób malarski. Dobrze, żeby była.


Jesteś znany z tego, że gdy weźmiesz już coś na warsztat, czy to konkretny przedmiot, miejsce czy nawet ludzki kształt, to przeglądasz mu się z rożnych stron, malując go wciąż na nowo. Na ile Twoja twórczość to studium nad fenomenem powtórzenia i różnic, które z takiego powtarzania wynikają?


To jest tak, że uważam, iż są ludzie, którzy malują obrazy i tacy, którzy uprawiają malarstwo. Mnie interesuje to drugie, ale mam wątpliwości, czy mi się to udaje. Dlatego też drążę i wciąż maluję - podejmuję kolejne rozwiązania w obszarze tematycznym i malarskim w sensie rozwiązań warsztatowych. Nie jest to wielki eksperyment, ale dla mnie istotny o tyle, że idę dalej, szukam dalej.


Patrząc na Twoje obrazy, da się w nich wyczuć pewną poetycką wrażliwość, jakiś pokrewny liryce sposób myślenia. Świadomie wpuszczasz poezję do swojego malarstwa?


Tak… Bezsprzecznie tak i cieszę się, że tak to nazwałeś, tak zobaczyłeś. To te historie, o których mówiłem wcześniej.


full-malarska_wspolnynaglowek-kopia.jpg