SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Dziennikarz Rafał Księżyk i okładka jego książki
9/2021

Pobierz PDF

ROCK JEST NISZĄ

Rafał Księżyk – dziennikarz, krytyk muzyczny oraz autor biografii m.in. Kazika, Muńka Staszczyka, Roberta Brylewskiego, Tymona Tymańskiego i Marcina Świetlickiego - wydał niedawno książkę „Dzikarzecz. Polska muzyka i transformacja 1989-1993”. Ponieważ pochodzi z naszego miasta, porozmawialiśmy z nim nie tylko o polskiej muzyce rockowej, ale także o częstochowskiej scenie z przełomu lat 80. i 90. XX w.


Magda Fijołek: Z mojego punktu widzenia muzyka rockowa stała się muzyką niszową, czy zgadza się Pan z tą tezą?


Rafał Księżyk: Tak. Myślę, że muzyka rockowa nadawała ton w polskiej muzyce kilka razy. Można je nazwać cyklicznymi epizodami. Co takiego powodowało, że akurat ta muzyka wychodziła na plan pierwszy? - tu można by długo analizować. Po raz pierwszy zdarzyło się to w latach 60., potem 80., a następnie na przełomie lat 80. i 90. XX w. W ostatnich latach wypowiedzią muzyczną, którą można porównać do tych rockowych z ubiegłych lat, jest hip hop. Trzeba też przyznać, że jeszcze dwadzieścia lat temu to muzyka była platformą porozumiewania się między młodymi ludźmi, teraz są nią raczej seriale. Kiedyś ktoś mówił o tym, jakie ma ulubione zespoły lub płyty. Stanowiło to łatwy do odczytania komunikat. Dzisiaj taką rolę spełniają seriale albo influencerzy internetowi.


Czy przypuszcza Pan, że rock wróci jeszcze w jakiejś nowej odsłonie?


Myślę, że tak. Będzie ku temu dobra okazja, bo choć aktualnie panują pandemiczne ograniczenia, to później, kiedy sytuacja się unormuje, przyjdzie najlepszy moment, aby wrócić na koncerty. A na tym polu rockowa ekspresja jest bezkonkurencyjna.


Rock to muzyka buntu?


Taką ma genealogię. Czy jednak dzisiaj jest tak rzeczywiście? - byłbym tutaj sceptyczny. Tak naprawdę, każda muzyka może być muzyką buntu, trzeba jej tylko odpowiednio użyć. Podsumowując, rock może być muzyką buntu, ale nie ma na to monopolu.


Szkoda Panu Festiwalu w Jarocinie w jego dawnej, buntowniczej odsłonie?


Nie, on miał już swój czas - w latach osiemdziesiątych spełniał swoją rolę. Podczas późniejszych prób jego reanimacji w latach 90. XX w., zdarzały się tylko pojedyncze ciekawe edycje.


Czy słusznie odnoszę wrażenie, że rock jest Panu bliski? Wrażenie to opieram na wydanych przez Pana biografiach - Roberta Brylewskiego, Tymona Tymańskiego, Kazika, Muńka Staszczyka oraz ostatniej książce, o transformacji muzyki na przełomie lat 80. i 90. XX.


Nie używałbym wyłącznie rockowego klucza do moich rozmówców. Tak naprawdę, rockendrolowcem z krwi i kości był wśród nich tylko Muniek. Robert Brylewski wielokrotnie się z tego rockowego etosu naśmiewał.


Skoro Pana ostatnia książka to zebranie materiałów dotyczących transformacji na przełomie lat 80. i 90. XX w., to czy możemy się spodziewać kolejnego podsumowania jakiegoś etapu w muzyce polskiej?


Na ten moment nie, chyba, że dokona się kolejna transformacja.


Odnieśmy się teraz do częstochowskich rockmanów lub zespołów rockowych, wśród nich są na pewno T.Love Alternative, Formacja Nieżywych Schabuff - u swoich początków - i formacje Jacka Pałuchy.


Jeśli chodzi o rock częstochowski, to ciekawy - zupełnie mi nieznany – rockowy boom w Częstochowie miał miejsce w latach sześćdziesiątych. Najwięcej miałby o tym do powiedzenia Janusz Yanina Iwański, który w nim uczestniczył i jako jedyny z tamtego czasu jest nadal aktywny na scenie muzycznej. Później był rock wczesnych lat osiemdziesiątych – realiów stanu wojennego. W Częstochowie życie muzyczne koncentrowało się wtedy przy Klubie Wakans. Muszę też wspomnieć o moim ulubionym częstochowskim zespole Tie Break, który nie daje się zakwalifikować do konkretnego gatunku muzycznego. Członkowie zespołu tworzyli muzykę bez granic, trafiającą zarówno do fanów jazzu, jak i fanów rocka. Grali również w innych zespołach, także rockowych. W późniejszych latach, kiedy już w Częstochowie nie mieszkałem i zacząłem spoglądać na muzykę z szerszej perspektywy, z rockowych brzmień częstochowskich zapamiętałem przede wszystkim zespół Mordor.


Fot. Zofia Dimitrijević


full-grafika.jpg