SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Na zdjęciach tancerze Nina Minor, Monika Witkowska i Michał Przybyła
10/2021

Pobierz PDF

I CIĄGLE WIDZĘ ICH… TANIEC

Może jeszcze nie wszystkim Częstochowa kojarzy się z miastem tańca, ale nie da się ukryć, że ma ona na tym polu spore osiągnięcia. Stąd wywodzi się wiele utalentowanych tancerek i tancerzy, choreografek i choreografów. Z Częstochowy pochodzą również przedstawicielki zawodów pokrewnych: rytmiczki, krytyczki, badaczki, pedagożki, kuratorki - działające w całej Polsce i za granicą. Warto tu wymienić Emilię Sambor, Marzenę Krzemińską, Martę Kulę, Aleksandrę Hirszfeld, Małgorzatę Lampę, Małgorzatę Kowalczyk, Hannę Zbyryt. Trzeba też wspomnieć o Społecznym Ognisku Baletowym, działającym niezmiennie od 1958 r., co prawda w różnych przestrzeniach, ale niemal od trzech dekad pod tą samą dyrekcją - Urszuli Brylewskiej. Poza Społecznym Ogniskiem Baletowym i Społeczną Szkołą Baletową działa też Częstochowski Teatr Tańca Włodzimierza Kucy, mający znaczące zasługi jako „wylęgarnia” młodych talentów. Ja proponuję dziś przyjrzeć się bliżej trójce wyjątkowych tancerzy związanych z naszym miastem.


Nina Minor, Monika Witkowska i Michał Przybyła to trójka niezwykłych twórców, którzy często goszczą na polskich i zagranicznych scenach, nieraz zdobywając je szturmem. Uczestniczą w międzynarodowych projektach, działają interdyscyplinarnie, łączą różne sztuki i ich perspektywy, w każdej z nich czując się jak ryba w wodzie. Czasem pracują na etatach, ale zdarza się, że - w niezrozumiały dla postronnych osób sposób - porzucają je, by jako freelancerzy na własną rękę sięgać po nowe formy, badać nieznane przestrzenie. Zakładają fundacje i stowarzyszenia, piszą projekty, wyjeżdżają na zagraniczne rezydencje - szukają dla siebie miejsca do tworzenia. Tańczą, kreując nowe światy. Trudno za nimi nadążyć, bo nie tylko co rusz zmieniają miasta, ale również estetyki i kolektywy. Ich życiem rządzi ciągły ruch, wciąż poszukują, chcąc poznać jak najwięcej. Cenią sobie niezależność i wolność w działaniu. Łączy ich żarliwość, talent i to, że zaczynali swoją historię z tańcem w Częstochowie.


Ninę Minor poznałam wiele lat temu w Społecznym Ognisku Baletowym. Już wtedy wyróżniała się na tle grupy i dostawała liczne solowe role. Mimo dodatkowych popołudniowych zajęć z tańca, prób przed spektaklami, znalazła jeszcze czas na ukończenie szkoły muzycznej II stopnia. Z muzyką pozostała w bliskim kontakcie także na dalszych etapach swej kariery. Społeczne Ognisko Baletowe w Częstochowie to był zaczyn, początek, nie romansu czy przygody, lecz dłuższej historii. Nina wspomina czas spędzony w Ognisku jako formacyjny i w tym sensie ważny, otwierający. Przypomina z nostalgią zajęcia na sali baletowej, gdzie ćwiczyło się do muzyki wykonywanej na pianinie przez akompaniatora. Niby drobiazg, ale znaczący. Uznanie dla pewnej jakości i istoty obcowania ze sztuką na żywo. Najpierw łapie się bakcyla, a potem jest praca. Taniec wymaga poświęceń - jak często mówiła Urszula Brylewska, dyrektor Społecznego Ogniska Baletowego. Przykład Niny Minor z pewnością to potwierdza.


Po Ognisku Nina trafiła na Wydział Teatru Tańca w Bytomiu działający jako filia, wtedy jeszcze krakowskiego PWST, a dziś Akademii Sztuk Teatralnych. Dzięki temu znalazła się w wąskim gronie studentów drugiego rocznika nowo powołanego kierunku. To był wielki prestiż i osiągnięcie. Kształcenie obejmowało elementy pracy aktora oraz aktora teatru tańca. Zajęcia na stworzonym przez Jacka Łumińskiego wydziale odbywały się w języku angielskim i prowadzili je eksperci zarówno z Polski, jak i z zagranicy.


W szkole, jeszcze w czasie pracy nad dyplomem w spektaklu „Czyż nie dobija się koni?” - którego akcja koncentruje się na pragnieniu zwycięstwa, ale i wytrzymałości w czasie maratonu tanecznego - nastąpił pewien ważny zwrot. Poza kreacją aktorską, Ninie została powierzona rola asystentki reżysera. Reżyserował nie kto inny, tylko sam Jerzy Stuhr, do którego później dołączył Waldemar Raźniak. Jednak to z Jerzym Stuhrem Nina znalazła dobre porozumienie i została jego asystentką także przy kolejnych spektaklach. Najpierw odpowiadała za ruchowe i taneczne rozwiązania sceniczne, a później doszedł jeszcze warsztat dramaturgiczny. Działania z krakowskiej uczelni przeniosły się też na współpracę i rolę aktorską w „Balu manekinów” w reżyserii J. Stuhra, granym w warszawskim Och Teatrze! Krystyny Jandy.


Szkoła dała Ninie formację i doświadczenie, zaowocowała również licznymi kontaktami i kontynuacją działań przy projekcie Jacka Łumińskiego - choreografa, byłego dziekana WTT oraz dyrektora nieistniejącego już Śląskiego Teatru Tańca. Mimo, że Nina Minor reprezentuje pokolenie artystek około trzydziestki,zdążyła już zostać wykładowczynią Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, w Zakładzie Tańca. Jednak ścieżka pedagogiczna to tylko jedna z wielu płaszczyzn jej twórczych działań, należy do tego jeszcze dodać projekty choreograficzne, menadżerskie, aktorskie oraz doświadczenie grania w filmach. Wśród wielu przedsięwzięć Niny warto także wymienić współpracę z reżyserem Wojciechem Farugą nad projektem „Ja jestem pamięcią”, dotyczącym kultury łemkowskiej.


Działania artystyczne rzadko pozwalają na zakorzenianie się w jednym miejscu, bowiem w dynamice zmian zawarta jest obietnica rozwoju. I tak, przez cztery lata Nina Minor mieszkała w Toruniu, a teraz przeprowadza się do Warszawy. Jeszcze z Torunia dojeżdżała, aby uczestniczyć w wielu projektach rozsypanych po Polsce: była związana z Och Teatrem! Krystyny Jandy, występowała w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, grała w Impresaryjnym Teatrze Muzycznym w Toruniu. Współpracuje też z muzykami i często działa w tej branży jako menadżer. Zarządzała chociażby oprawą muzyczną Paszportów Polityki w 2020 r. W ramach „Kultury w sieci” pozyskała grant na spektakl osobisty. W roku 2014 w częstochowskiej Miejskiej Galerii Sztuki zrealizowała spektakl „Wy-czekać !/?”, będący efektem stypendium artystycznego Prezydenta Miasta Częstochowy w dziedzinie teatru. Później posypały się inne stypendia, nagrody i świadectwa uznania.


Jeszcze w okresie częstochowskim Nina Minor poznała w szkole muzycznej Monikę Witkowską, a później ich losy przecięły się ponownie na Wydziale Teatru Tańca w Bytomiu. Warto podkreślić, że obie
artystki są obecnie wykładowczyniami w Zakładzie Tańca, a Monika również na Wydziale Rytmiki Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach.


Moniki Witkowskiej początki z tańcem, ruchem i gestem zaczęły się także na częstochowskim Wydziale Rytmiki w Państwowej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia oraz w Studiu Teatru Fizycznego działającym przy Śląskim Teatrze Tańca. W 2015 r. była stypendystką Wydziału Tańca Folkwang University of the Arts w Essen w Niemczech oraz Wydziału Teatru Tańca Kibbutzim Collage of Education w Tel-Awiwie w Izraelu. Z każdym rokiem przybywa jej nagród i wyróżnień; jest chociażby zdobywczynią nagrody głównej Best Short Dance Piece na 10. International Competition of Young Dance Performers OPUS 1 w Słowenii, za autorskie solo „Für Roman”.


Jednym z wykładowców Moniki był Maciej Kuźmiński, z którym związała się jako tancerka, wchodząc do jego kolejnych produkcji. Tańczyła między innymi w „Plateau” - spektaklu o dziejach polskości, tworzonym przez Kuźmińskiego i amerykańskiego dramaturga Bargettiego. Niezwykle silną, emocjonalną kreację Witkowska stworzyła w duecie "Horyzont zdarzeń”, który został doceniony przez fachową publiczność. Dzięki temu projektowi, choreograf Maciej Kuźmiński, Monika oraz jej taneczny partner Omar Karabulut, jako pierwsi polscy artyści zdobyli Production Award na Rotterdam International Duet Choreography Competition oraz I nagrodę w konkursie „3… 2… 1… taniec!” przy Krakowskim Festiwalu Tańca. Monika i Omar tworzą tu androgyniczną parę. W pewnym sensie są bardzo podobni do siebie - to wrażenie potęguje ta sama forma kostiumu, kręcone włosy, podobny wzrost. Odwróceni tyłem są nie tylko bliźniaczo podobni, ale też zespoleni w transowym wirowaniu, które prowadzi do dopełnienia w (a)symetrii tańca.


Monika działała głównie jako freelanserka, ale wraz z innymi absolwentami Wydziału Teatru Tańca założyła Vagabond Physical Collective - niezależny kolektyw pozwalający realizować własne projekty artystyczne. Niedawno też, w ramach wytchnienia od zaangażowanych politycznie grupa stworzyła (wraz z Danielą Komęderą-Miśkiewicz, Dominiką Wiak i Dominikiem Więckiem) „Sticky Fingers Club”. To niezwykle błyskotliwy, a zarazem zabawny spektakl o losie artystów, o pragnieniu bycia zauważonym i docenionym, a także o lęku przed porażką.


Trzeci portret należy się Michałowi Przybyle, który tańczył w Częstochowskim Teatrze Tańca Włodzimierza Kucy. Jego ostatnim występem tutaj była rola w spektaklu „Sprzedawcy marzeń”, choć zdarza się, że Michał wraca do Częstochowy, aby poprowadzić warsztat dla zespołu. Przybyła studiował taniec w Łodzi, a w 2017 r. trafił do Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu. Dzięki temu zetknął się z tak wyjątkowymi choreografami, jak Jacek Przybyłowicz, Yoshiko Waki, Aleksandra Dziurosz, Marta Ziółek, Kaya Kołodziejczyk, Tomasz Bazan, czy reżyserami - Katarzyną Raduszyńską, Marcinem Liberem, Igorem Gorzkowskim, Tomaszem Rodowiczem. W Teatrze Dramatycznym im. Szaniawskiego w Wałbrzychu współpracował z Mirkiem Kaczmarkiem i Magdą Koryntczyk. Otrzymał też stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz stypendium Miasta Krakowa na realizację cyklu warsztatów z ruchem i tańcem.


W końcu Michał zaczął tworzyć własne, niezależne projekty, rozpoczynając od niezwykle popularnego „Bromance”, wykonywanego wraz Dominikiem Więckiem i wspólnie z nim współtworzonego. Później pojawił się ciąg małych, niezależnych performansów: „Animalia”, „Symteria”. W tym roku Przybyła wystąpił w choreografii Tomasza Wygody tworzonej w Brukseli dla opery „Umarłe Miasto” Mariusza Trelińskiego. Spektakl był koprodukcją polsko-belgijską, z Théâtrem de la Monnaie / de Munt. Pochodzący z Częstochowy tancerz obecnie często współpracuje z warszawskim Teatrem Tańca Zawirowania, a niebawem będzie go można zobaczyć w premierowym spektaklu „Na 4 – Terra Incognita” Edyty Kozak, podczas jubileuszowej, dwudziestej edycji festiwalu Ciało/Umysł. Michał Przybyła to jeden z ciekawszych tancerzy na polskiej scenie, odnajdujący się doskonale w wielu technikach i formach. Po Częstochowie, Poznaniu, Krakowie przyszedł dla niego czas na Warszawę.


Warto dodać, że oprócz podejmowania kolejnych działań artystycznych, Przybyła wykazuje ogromną wrażliwość społeczną, czego dowodem były tworzone w Polskim Teatrze Tańca laboratoria otwarte na osoby z niepełnosprawnościami. W czasie tych laboratoriów Michał wykorzystywał język migowy jako narzędzie choreograficzne. Metodę pracy - kontakt improwizacji z osobami z niepełnosprawnością poznał i przyswoił sobie w czasie warsztatów z izraelskim zespołem Vertigo.


Anna Królica


full-HEADER_FACEBOOK_102021.jpg