SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Dwie dłonie kukiełek, większa z nich trzyma wiatrak zrobiony z gazety
CGK 12/2019

Pobierz PDF

MOJA PRZYJACIÓŁKA MARYNIA

Teatr nieoczywisty - młodsi i starsi częstochowscy widzowie znają go już doskonale. Swoje spektakle prezentował na Festiwalu Bajki, podczas Nocy Kulturalnej czy w ramach cyklu „Aleje - tu się dzieje!”. Tym razem przygotował dla nas przedstawienie inspirowane prawdziwą historią.


„Lalka Irenki” nawiązuje do życia izraelskiej poetki Irit Amiel, która swoje dzieciństwo spędziła w naszym mieście. Już 1 grudnia o godzinie 17.00, w Kamienicy Mieszczańskiej przy ul. Katedralnej 8, gdzie mieści się siedziba Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów, będziemy mogli zobaczyć pierwszą odsłonę spektaklu. Kolejna czeka nas 18 grudnia o godzinie 18.00, w Ośrodku Promocji Kultury „Gaude Mater”. Jolantę Stanisz, autorkę scenariusza, postać poetki inspirowała od dawna.


Irit, czyli Irenka Librowicz, jako kilkuletnia dziewczynka wylosowała na loterii charytatywnej wymarzoną nagrodę – lalkę. I właśnie lalka Marynia staje się narratorką opowieści o życiu dawnej, przedwojennej Częstochowy - mieście, w którym sklep bławatny Pana Librowicza mieścił się obok studia fotograficznego Pana Sztuki i salonu optycznego Pana Soczka. Wiele się zmieniło od tamtych czasów - zmieniły się sklepy, ulice (choć nie wszystkie), zmieniło się codzienne życie. Ale tak samo jak niemalże sto lat temu dzieci mają swoje marzenia, własny ogląd świata, tak samo swoje tajemnice powierzają ukochanym przyjaciołom-zabawkom, słuchają czytanych przez rodziców baśni - również H.Ch. Andersena - jak mała Irenka z opowieści. Ta historia mogła być historią wielu dzieci w wielu miastach, gdzie zdarzały się podobne sytuacje, podobnie wyglądały domy i życie codzienne. Ważnym jest jednak, by tamten czas i ludzie mieli swoje stałe miejsce w pamięci mieszkańców Częstochowy. To przesłanie stało się motywacją do zrealizowania „Lalki Irenki”, spektaklu dla najmłodszych widzów – mówi scenarzystka.


Historia żydowskiej dziewczynki z ubiegłego wieku przeniesiona w przestrzeń dzisiejszego miasta odsłania jego podwaliny, korzenie, historie. Niewielu mieszkańców pamięta o swoich żydowskich sąsiadach. Czy naprawdę wiemy, że budynek dzisiejszej filharmonii powstał w latach 60. XX wieku na fundamentach spalonej przez Niemców synagogi? Czy mamy świadomość, że w naszym mieście było czwarte co do wielkości getto, z którego około 40 tysięcy osób zostało wywiezionych do obozu zagłady w Treblince? Ci, którzy zostali, egzystowali w obozie pracy przymusowej zwanym małym gettem, a niezdolnych do pracy (osoby starsze i dzieci) rozstrzelano na cmentarzu żydowskim. Oczywiście spektakl kierowany do małego widza nie opowie historii tysięcy ofiar niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej. Bohaterka jest jedna i jej historia dotyczy lat przedwojennych. Jest to opowieść dziecka dla innych dzieci. Historia o codziennych smutkach, lękach, ale i o marzeniach oraz radościach. Jednak dorośli widzowie powinni pamiętać, że podczas II wojny światowej Irit przebywała w częstochowskim getcie, a jej rodzice i najbliższa rodzina zginęli w Treblince. Ten kontekst pozwoli również dorosłemu widzowi odnaleźć w tym spektaklu ważną historię.


Teatr nieoczywisty to nie tylko spektakle, ale także cykliczne warsztaty dla dzieci, które pozwalają dostrzegać, że przedmioty, które nas otaczają mogą być niejednokrotnie bardzo nieoczywiste i mieć zupełnie inne zastosowanie niż to docelowe i bardzo dobrze nam znane
– mówi Katarzyna Linke, która współtworzyła spektakl. – Na przykład w kilka chwil łyżka kuchenna może się przemienić w księżniczkę... Wystarczy odrobina wyobraźni. Bo w teatrze nie ma ograniczeń, można puścić wodze fantazji i tworzyć bez końca.



W teatrze nawet to, co już odeszło, może powrócić, żyć tu i teraz, dopóki my jako widzowie będziemy chcieli w tym życiu uczestniczyć i o nim pamiętać.


Sylwia Góra