SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

CGK 3/2020

Pobierz PDF

Foto kwestionariusz: Kamil Pawlik

Kamil Pawlik przez lata był kojarzony przede wszystkim z fotografią uliczną. Jest autorem kilku wystaw w kraju i za granicą oraz laureatem wielu konkursów fotograficznych. Obecnie prowadzi zajęcia ze studentami pierwszego roku Fotografii na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie. Od 2013 roku jest też nauczycielem fotografii w Zespole Szkół im. B. Prusa w Częstochowie.


Jak to się zaczęło? Moje pierwsze zdjęcia...


Z fotografią zetknąłem się po raz pierwszy w wieku 17 lat. Pożyczyłem od kolegi kompaktowy półautomatyczny aparat na film, aby zrobić kilka pamiątkowych zdjęć podczas pobytu w Zakopanem. Ulice były mokre od deszczu, wizjer aparatu wycinał fragmenty rzeczywistości ograniczonej do 35 mm - kąt widzenia obiektywu. Całą noc robiłem zdjęcia zwykłych rzeczy, które wydawały się być nadzwyczajnymi. Następnego dnia skradziono mi aparat, ale większość tych zdjęć mam nadal w pamięci. Siedem lat później, z tanim kompaktem w kieszeni, wyjechałem z żoną Sylwią w podróż po Skandynawii - od tego momentu już nigdy nie rozstałem się z aparatem. Fotografowanie ukochanej było jedynym moim tematem przez ponad rok i dało mi więcej niż cokolwiek później. Z perspektywy czasu zdałem sobie sprawę, że zdjęcia najbliższych są najważniejsze. Nie fotografowałbym dziś, gdyby nie Sylwia. Fascynację street photo, które było kolejnym bardzo istotnym etapem, zawdzięczam Aleksandrowi Nowakowi (pseudo: Alkos). Jego zdjęcia zachwyciły mnie tak bardzo, że jeszcze tego samego dnia wyszedłem na ulicę i zostałem tam ładnych kilka lat. Aktualnie na ulicach bywam już tylko przelotem, ale gatunek street photo jak żaden inny podtrzymuje moją ostrość patrzenia i uważność.


Twoja fotograficzna specjalizacja...


Ludzie od zawsze byli dla mnie tematem niewyczerpanym. Aparat fotograficzny daje mi w stosunku do drugiego człowieka dwie możliwości. Albo się za nim schowam przed obcym, albo wykorzystam to narzędzie w celu nawiązania spontanicznego kontaktu. Gdziekolwiek bym nie był, zanim zdążę cokolwiek wypowiedzieć, kamera identyfikuje mnie względem napotkanego człowieka, a ja już tylko później doprecyzowuję swoje zamiary w rozmowie, którą nawiązuję bez trudu z każdym, kto mnie zainteresuje.


W fotografii szukasz / omijasz...


Szukam zazwyczaj samego siebie. Dzięki street photo, gatunkowi fotografii, który wymaga wielu godzin spędzonych na ulicy, najczęściej w samotności, mogę zupełnie oderwać się od spraw codziennych. Samo wejście w rytm ulicy zajmuje dobrą godzinę, ale wygodne buty i brak zegarka zdecydowanie to ułatwiają. Z tym streetem jest trochę jak z wędkowaniem - bywa, że kilka dni nic nie bierze, ale, jak mawiają starzy wędkarze, na ryby nie jedzie się po to, żeby coś złowić, ale żeby „na rybach” być, by odpoczywać wśród natury, móc usłyszeć swój wewnętrzny głos. Od dłuższego czasu fascynuje mnie też portret. W fotografii omijam natomiast krajobrazy.


Największe fotograficzne wyzwanie...


Fotografia własnej rodziny, wiecznie jestem niezadowolony z efektów. Nie poddaję się i pracuję. Oczywiście miałem kilka nietypowych zleceń, jak dokumentacja pogrzebu ważnej osobistości, reportaż na temat bezdomności czy seria portretów moich uczniów, ale z nich wszystkich jestem względnie zadowolony.


Twój pierwszy aparat a twój aktualny aparat, czyli historia sprzętowych zmian...


Pierwszym aparatem, który budził moje emocje, była Leica MiniLux 40/2.4 Właściciel komisu foto, widząc moją fascynację tym malutkim aparacikiem na film, sprzedał mi go na raty, ufając, że co miesiąc przyniosę kolejną część pieniędzy. Najdłużej fotografowałem Nikonem F3 z obiektywem 28 mm. Przerzuciłem około setki różnych aparatów, głównie na film - dzięki kryzysowi mogłem kupować za grosze sprzęt, o którym jeszcze dekadę wcześniej można było tylko pomarzyć. Moim pierwszym aparatem cyfrowym był Nikon D700 i pracowałem z nim dobre 10 lat. Jest jeszcze jeden aparat warty wspomnienia, a mianowicie kieszonkowy Fuji X100, który w wyjątkowy sposób rejestruje kolor - używałem go latami równolegle z analogiem i niejeden raz obraz podobał mi się bardziej niż z taśmy. Obecnie fotografuję małoobrazkowym aparatem Leica M2 z 1957 roku (przeważnie na filmie czarno--białym) i średnioformatowym Pentaxem 67 z 1969 roku (na filmie kolorowym). Oba są w pięknym stanie i dają wyjątkowe efekty fotografowania. W pracy natomiast - podczas ślubów, sesji komercyjnych, biznesowych itp. - używam teraz Nikona Z6.


Ulubione fotograficznie miejsce w Częstochowie...


Miejsca nieoczywiste, niczyje, nie do zlokalizowania na mapie. Trafiam na nie bez planu, są dosłownie wywłóczone z godzinnych wędrówek. Tak staram się zwiedzać każde nowe miejsce, do jakiego trafiam, pieszo, bez mapy. Nie ma nic lepszego, niż zgubić się na jakiś czas