SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

4/2020

Pobierz PDF

Z INNEJ PÓŁKI - EDYCJA SPECJALNA

Na czas przymusowego odosobnienia przedstawiciele redakcji CGK przygotowali dla czytelników specjalne „polecanki”. Mamy nadzieję, że taki zbiór książek, płyt, filmów i seriali pozwoli nam wszystkim przetrwać ten trudny okres.


ALEKSANDER WIERNY - NACZELNIK WYDZIAŁU KULTURY, PROMOCJI I SPORTU


KSIĄŻKA - „Slumberland”, Paul Beatty

Dawno nie czytałem tak muzycznej prozy, i w treści, i formie. „Slumberland” Paula Beatty opowiada o ciemnoskórym DJ-u z Los Angeles, który przyjeżdża do Berlina w poszukiwaniu zapomnianego, genialnego jazzmana. Przy okazji jest świadkiem obalenia muru i politycznych zmian, ale najważniejszy przełom dokonuje się w nim samym. A to wszystko napisane frazą z beatem na przemian hardbopowym i klubowym. Stopa sama chodzi do rytmu.


PŁYTA - „A Love Supreme”, John Coltrane

Jeśli już mowa o genialnych muzykach – ciężkie czasy skłaniają do powrotów do tego, co najważniejsze. „A Love Supreme” Johna Coltrane’a to nie tylko najwybitniejszy – obok „Kind of blue” Milesa Davisa – jazzowy album. Płyta jest także w założeniu i przede wszystkim dzięki niewiarygodnemu wykonaniu przeżyciem duchowym. Zazwyczaj nie znoszę tego rodzaju określeń, ale w tym przypadku nie znajduję innego i lepszego. Miłość rządzi.


FILM - „Chasing Trane”, reż. John Scheinfeld

Jeśli już mowa o Coltranie - „Netflix” kilka lat temu pokazał poświęcony mu dokument, „Chasing Trane”. Bardzo zmyślnie zrobiony, bo Trane’a w nim dużo, choć nigdy nie udzielił wywiadu telewizyjnego. Jego wypowiedzi dla gazet czyta więc z offu Denzel Washington. Opowiadają o nim oczywiście muzycy, ale też były prezydent USA Bill Clinton, zresztą mądrze i naturalnie. Coltrane żył za krótko, ale przekroczył w muzyce wszystkie granice. Ciągle musimy go gonić.



MAGDA WOCH - REDAKTORKA NACZELNA CGK


SERIAL - „Sukcesja”, serial Jesse’a Armstronga

Wyobraź sobie, że jesteś obrzydliwie bogaty... że posiadasz wszystko to, co tylko można mieć... Tak, to brzmi wspaniale! A teraz zamknij oczy i wyobraź sobie, że mając wszystko, żyjesz w przerażającej pustce, że Twoi najbliżsi to Twoi najwięksi wrogowie, a za pieniądze, który posiadasz nie możesz kupić tego, czego najbardziej Ci potrzeba... wsparcia, akceptacji, miłości, bliskości, zrozumienia. To o takiej pustce, zagubieniu, wypaczonych, wręcz toksycznych relacjach rodzinnych opowiada jeden z najlepszych i najmniej docenionych seriali ostatnich lat, „Sukcesja”. Jeśli więc wdaje Ci się, że Twoje ostatnie 14 dni kwarantanny rodzinnej to piekło, powinieneś koniecznie skonfrontować je z codziennym piekłem niebotycznie bogatej rodziny Royów – amerykańskich potentatów mediowych. Gwarantuję, że poczujesz się wtedy wybrańcem losu. Na zachętę dodam, że to serial nie tylko wspaniale zagrany, ale również błyskotliwie napisany. Mocny język, brutalny dowcip i rewelacyjne dialogi sprawiają, że to rozrywka na najwyższym poziomie.


KSIĄŻKA - „Kult”, Łukasz Orbitowski

Nie ma w literaturze piękniejszych historii niż te proste. Pokazujące ludzi zwykłych i szukające głębi w tym, co codzienne. Książka Orbitowskiego ma wiele warstw. To historia bożego szaleńca - prostodusznego Henia, który doznał objawienia i w PRL-owskiej Polsce z uporem próbuje wybudować wielkie sanktuarium. Historia zabawna i ckliwa, wzruszająca i ironiczna jednocześnie. Opowiedziana przez autora w sposób oryginalny, bo stanowiąca swoistą gawędę, w której swoje wspomnienia snuje Zbyszek, brat głównego bohatera. To jego ustami Orbitowski pokazuje nam obraz prowincji tamtych czasów, nieoczywistość i złożoność międzyludzkich relacji, a także polską religijność, trochę naiwną i przaśną, ale na swój sposób wzruszająco prawdziwą. Jest dużo czułości w tej książce. I to właśnie ta czułość, z jaką autor odnosi się do swoich bohaterów i swojej historii, ujęła mnie najbardziej. To właśnie dla niej, siedząc zamknięci w domach, powinniśmy po tę książkę sięgnąć. Orbitowski nie wydaje osądów, nie wyśmiewa i nie szydzi. Pozwala nam samym zanurzyć się w snutą opowieść i zastanowić się nad wszechobecną, towarzyszącą każdym czasom, potrzebą wspólnotowości i wiary.


PŁYTA - „Tough Love”, Jessie Ware

Wszystkie płyty tej brytyjskiej wokalistki to dla mnie niesamowita, emocjonalna podróż w zakątki samej siebie i swojej wrażliwości. Kobiece, subtelne i zmysłowe przestrzenie, w które najlepiej udać się po męczącym dniu, żeby złapać dystans do tego, co na zewnątrz i zatracić się w byciu z samym sobą i swoimi marzeniami. Jest w niesamowitym głosie artystki i w jej osobistych tekstach coś onirycznego. Lubię tak muzycznie śnić. Ciepło, zmysłowo i nieoczywiście. Muzyka Jessie Ware łączy w sobie wszystko to, co kocham... soulowo-jazzowe okraszone elektroniką brzmienia, cudowną kobiecą dojrzałość i liryczną głębię. I choć uwielbiam wszystkie jej płyty, to „Tough Love” darzę najgłębszym uczuciem. Jeśli miałabym rekomendować Wam rozpoczęcie muzyczno- miłosnej przygody z Jessie Ware to właśnie od tej płyty. Zaręczam, że nie będzie to wcale trudna miłość...



TOMASZ JAMROZIŃSKI - ZASTĘPCA REDAKTORKI NACZELNEJ CGK


SERIAL -„The Killing”, seriale Sørena Sveistrupa i Veena Sud

Gdy tak podsumować, widziałem kilka udanych seriali skandynawskich z nurtu tzw. nordic noir, które na tyle oczarowały widzów, że szybko doczekały się europejskich czy amerykańskich remake’ów. Na potwierdzenie można od razu przywołać takie produkcje, jak: „Most nad Sundem” (oryginalnie „Bron/Broen”) jako pierwowzór „The Bridge” i „The Tunnel”, „Wallander” z Kristerem Henrikssonem i „Wallander” dla BBC, gdzie w rolę tytułowego komisarza wcielił się Kenneth Branagh, czy wreszcie duńscy „Zabójcy” poprzedzający „Zabójczy instynkt” (oryg. „Those who kill”). W tej grupie kryje się prawdziwy hit - „The Killing”. Polecam duński oryginał „Forbrydelsen” napisany przez Sørena Sveistrupa, jednak od razu spieszę dodać, że amerykański remake jest jak najbardziej wart uwagi. Nie jest przeciętną kopią nakręconą pospiesznie, byle tylko widz w USA dostał coś bez trudzenia się z napisami. Już po paru odcinkach przekonałem się, że twórcom udało się przenieść mroczną, skandynawską atmosferę do deszczowego Seattle. Dla obu wersji punktem wyjścia jest odnalezienie ciała 17-letniej Rosie Larsen, ale już w połowie pierwszego sezonu śledztwo biegnie różnymi torami, nie wspominając o pomyśle na zakończenie. Dla kryminału ważna jest postać detektywa z jego pogmatwanym życiem prywatnym i tutaj obie wersje nie zawodzą, szczególnie że chodzi o główne bohaterki – kobiety biorące na siebie ciężar śledztwa, a przy tym uwikłane w bolesne tajemnice z przeszłości.


KSIĄŻKA - „Opowieść przodka”,Richard Dawkins i Yan Wong

Zgodnie z sugestią, że możemy rekomendować książki, które wymagają więcej wysiłku i czasu na lekturę, proponuję odważną wyprawę w głąb naszego... człowieczeństwa. Tak, takiego słowa postanowiłem użyć, choć mogło zabrzmieć zbyt pompatycznie, ale muszę zauważyć, że w „Opowieści przodka” będziemy mieli do czynienia z dziejami gatunku ludzkiego, jego powstaniem i wreszcie z miliardami lat rozwoju życia na Ziemi. Jednym słowem wyzwanie dla naszego pojmowania świata. Skąd pochodzimy? Na to pytanie starają się odpowiedzieć autorzy, uwzględniając najnowsze odkrycia biologii molekularnej. Richard Dawkins, znany z „Samolubnego genu”, do spółki ze swoim współpracownikiem, zabierają nas w „pielgrzymkę do źródeł życia”. Siłą rzeczy dostajemy konkretną garść wiedzy na temat teorii ewolucji. Razem z autorami schodzimy w dół ewolucyjnych schodów, coraz głębiej w prehistorię ludzi i wszystkich gatunków naszej planety aż do osobliwości zwanej początkiem dziedziczenia.


PŁYTA - „Age of Excuse”, Mgła

Popełniam rzecz, z jaką jeszcze nie mieliśmy do czynienia w historii magazynu, bowiem do naszych „polecanek” trafi blackmetalowy album, czyli coś z gatunku uznawanego za ekstremalny łomot. Według mnie kwintesencją tej odmiany ciężkiego grania jest muzyka krakowskiego zespołu Mgła. Każda ich kolejna płyta wydaje się być obciążona presją doskonałej poprzedniczki, ale żeby nie wchodzić w budowanie pięter, wypada wspomnieć ostatnią produkcję – „Age of Excuse”. Mgła ściga się tylko sama ze sobą, nie kombinując z nowym instrumentarium, chórami, symfonicznymi wstawkami czy próbami śpiewania refrenów, jak choćby formacja Behemoth. Po prostu pogłębiają definicję współczesnego metalu, docierając do coraz Szerszego grona odbiorców na świecie, mimo trzymania się blackowej tradycji. Muzykom Mgły udaje się połączyć przysłowiowy ogień z wodą – masywne ściany dźwięków gitar podbite brutalnym wokalem przeplatają z melancholijnymi, wręcz prostymi melodiami. Agresywne tony współgrają z niemal chwytliwymi zagrywkami.



MAGDA FIJOŁEK - REDAKTORKA CGK


SERIAL - „Gomorra”, serial Roberto Saviano, Stefano Bises’a, Leonardo Fasoli, Ludovica Rampoldi, Giovanniego Bianconi

Ten serial wkręca od pierwszego odcinka. To, co wiemy o mafii z przekazów telewizyjnych i radiowych czy też kultowych filmów, takich jak „Ojciec chrzestny”, zostaje tu odarte z fałszywego lukru. Serial pokazuje jak na dłoni budowę struktur mafijnych i handel narkotykami. To, co początkowo szokuje widza, to zamachy, okrutne zabójstwa, współpraca z politykami i biznesem oraz sposoby sprowadzania i rozprowadzania narkotyków. Jednak po kilku odcinkach to wszystko staje się dla nas tak zwyczajne i normalne, jak dla mieszkańców Neapolu. „Gomorra” wciąga również, ponieważ fantastycznie buduje charaktery postaci, pokazuje ich przemiany oraz potrafi sprawić, że nagle postać, wydawałaby się epizodyczna, błyskawicznie urasta do jednej z pierwszoplanowych. Niezwykle ważni są tu aktorzy: Marco D’Amore, Fortunato Cerlino czy Salvatore Esposito - jestem pod wrażeniem ich kreacji. Serial powstał na podstawie książki „Gomorra” Roberta Saviano. Pisarz żyje z wyrokiem śmierci za swoją twórczość. Neapolitańska mafia wyznaczyła nagrodę za jego głowę, po tym, jak opisał mafiosów, podał nazwiska, adresy, kontakty z politykami i biznesmenami, prześledził dogłębnie cały proces handlu narkotykami. Dodam, że w 2019 roku powstał film „Nieśmiertelny”, będący fabularną kontynuacją serialu.


KSIĄŻKA - „Biografia. Robert Redford”, Michael Feeney Callan

Nie będę ukrywać, że czytanie biografii sprawia mi największą przyjemność. Dają możliwości poznania bliżej człowieka, zrozumienia go, a także wyniesienia z jego historii coś dla siebie. Ponieważ jestem maniaczką - gdy tylko zobaczyłam na wystawie księgarni biografię Roberta Redforda, postanowiłam, że będzie moja. To aktor - legenda, ale także reżyser, producent, organizator festiwalu Sundance Film Festival, obrońca niezależnego kina i dzikiej przyrody. W książce poznajemy zarówno kulisy powstawania znanych filmów takich jak „Żądło”, „Pożegnanie z Afryką” czy „Zaklinacz koni”, jak i życie rodzinne artysty. Jego niepokorną osobowość, dążenie do perfekcji oraz determinację w osiąganiu celu.


PŁYTA - „Kundel”, Artur Rojek

Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem fanką Artura Rojka, nie tylko jako muzyka, ale również twórcy OFF Festiwalu. Jego najnowsza płyta, po wypuszczeniu singla „Sportowe życie” wzbudzała kontrowersje w całym polskim światku muzycznym, ale także moje. Dopiero wówczas, kiedy całość ujrzała światło dzienne i trafiła w moje ręce, poczułam ją. Płyta jest niezwykle aktualna pod względem warstwy tekstowej, dotyka relacji międzyludzkich – to są takie strzały w sedno. Muzycznie Rojek Współpracował na niej z Radkiem Łukasiewiczem (Pustki, Bisz/Radex) oraz Bartoszem Dzidzicem. To płyta dojrzała i przemyślana w całości. Koniecznie jej spróbujcie!



ADAM FLORCZYK - SEKRETARZ REDAKCJI CGK


SERIAL - „Atlanta”, serial Donalda Glovera

Donald Glover w bardzo krótkim czasie stał się prawdziwą gwiazdą amerykańskiego show biznesu. W kinie zachwycił rolą młodego Lando Calrissiana, w jednej z kolejnych odsłon historii z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Z kolei jego muzyczne wcielenie - Childish Gambino - podbija muzyczne listy przebojów. Ja natomiast uwielbiam go przede wszystkim za to, że dla telewizji FX stworzył bardzo autorski i bardzo nieszablonowy serial „Atlanta”. Z jednej strony jest to hiperrealistyczna opowieść o czarnoskórych mieszkańcach Amerykańskiego Południa, dotykająca ważnych i gorących tematów społecznych. Z drugiej zaś, ten komediodramat zaskakująco często sięga po motywy groteskowe czy wręcz surrealistyczne. Bezsprzecznie czuć tu ducha kultowego „Twin Peaks”. Glover snuje swoją opowieść o raperach, drobnych dilerach i życiowych nieudacznikach, z wdziękiem twórcy kina artystycznego, któremu daleko jest do telewizyjnej sztampy. „Atlanta” to punkt obowiązkowy dla każdego serialomaniaka.


KSIĄŻKA - „Amnezjak”, Jakub Nowak

W tej książce jest wszystko, czego fani literatury fantastycznej mogą łaknąć. Niczym nieograniczane światotwórstwo, korowód coraz bardziej zaskakujących pomysłów, pełnokrwiste postacie i prawdy, które są wspólne zarówno dla dziwacznych wymiarów, jak i dla świata, w którym żyjemy tu i teraz. Na ten zbiór składa się dziewięć opowiadań i każde zabiera nas w zupełnie inną podróż. Nowak z wyczuciem miksuje hard sf, cyberpunka, grozę, historie alternatywne, a momentami nawet fantasy. I choć bardzo wygodnie mu w granicach literatury gatunkowej, popularnej, to przy tym łamie jej wszelkie schematy i klisze. Zmusza czytelnika do nieprzerwanej, wzmożonej uwagi i popycha go wprost do spotkania z Innym… Jacek Dukaj od lat powtarza, że Nowak jest jednym z najciekawszych autorów polskiej fantastyki i po lekturze „Amnezjaka” trudno się z nim nie zgodzić.


PŁYTA - „The best of moje getto”, Piernikowski

Robert Piernikowski był kiedyś liderem fenomenalnego avant-hip-hopowego Napszykłat. Dziś współtworzy duet Syny, który robi wietrzenie na polskiej scenie rap. Bawiąc się szorstką, wulgarną stylistyką hip-hopu lat 90. ubiegłego wieku, tworzy liryczne koncept albumy, zachwycające celnością obserwacji, bezpardonową szczerością oraz wrażliwością na słowo i rytm. Dokładnie w tym samym kierunku podąża Piernikowski na swoim zeszłorocznym, solowym krążku „The best of moje getto”. Tym razem towarzyszą mu Hades, Brodka, Adam Repucha i Kacha Kowalczyk z zespołu Coals. I przyznam Wam szczerze, że osobiście od listopada nie mogę się pozbyć z głowy pytania: „Dobre duchy, gdzie one są?” - nucę je bez przerwy.



ADAM MARKOWSKI - PROJEKT GRAFICZNY I SKŁAD CGK


FILM - „Cities of Last Things”, reż. Wi Ding Ho

Nie mam cierpliwości do seriali. Obejrzałem ich w życiu kilkanaście. Mogę za to polecić film dostępny na Netflixie, który ostatnio zrobił na mnie duże wrażenie. A trafiłem na niego całkiem przypadkiem. „Cities of Last Things” to tajwański dramat o tym, jak wydarzenia z przeszłości determinują to, kim jesteśmy. Zadaje pytanie o to, skąd bierze się zło i jak wpływa na nasze życie oraz przyszłe decyzje. Przyglądamy się, w odwrotnej chronologii, trzem traumatycznym momentom z życia impulsywnego policjanta. Odwrócenie wydarzeń to nie efekciarstwo, a zabieg pozwalający odkrywać zaskakujące wybory bohatera. Azjaci mają nie tylko wyśmienitą kuchnię, ale i bardzo dobre kino.


KSIĄŻKA - „Magnum Streetwise: the ultimate collection of street photography”, Stephen McLaren

Najciekawszy album z fotografią uliczną 2019 roku, zawiera ponad 300 zdjęć największych twórców tego gatunku. To istna biblia dla fanów street photo. Zdjęciom fotografów agencji Magnum - Henri Cartier-Bressona, Elliotta Erwitta, Martina Parra, Bruce’a Gildena i Richarda Kalvara - towarzyszą bogate biogramy i anegdoty. Album zawiera też fantastyczne sekcje o tym, jak różni członkowie agencji uwieczniali metropolie (Londyn, Paryż, Nowy Jork i Tokio) - kolebki fotografii ulicznej. Dowiemy się z niego także o tym, jak podeszli do niektórych tematów, takich jak pora dnia, uliczne targi, poszczególne dzielnice i wydarzenia.


PŁYTA - „Dancehall”, The Blaze

Zawsze ciągnęło mnie do muzyki elektronicznej - uwielbiam Air, Daft Punk, Röyksopp. „Dancehall” to debiutancki album The Blaze, francuskiego duetu tworzącego porywającą, prowokującą i melancholijną muzykę w tym nurcie. Muzycy wykonali kawał dobrej roboty, dzięki rytmicznym instrumentom perkusyjnym, żałobnemu, niskiemu wokalowi i transowym brzmieniom. Nie tylko muzyka, bardzo ciepła i relaksująca, zrobiła na mnie wrażenie. Uwielbiam teledyski The Blaze, a szczególnie „Queens” - wyjątkowo działający na emocje wizualny majstersztyk.