SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Kierowniczka OKF "Iluzja" Iwona Kwincińska obok projektora filmowego
3/2019

Pobierz PDF

30 LAT FILMOWEJ ILUZJI

Częstochowskie kino studyjne wychowało już kilka pokoleń pasjonatów filmu. Dla wielu stało się miejscem kultowym i magicznym. Przepustką do świata kultury, która nie tylko przynosi frajdę, ale też uczy i stawia wyzwania. Z okazji zbliżającego się jubileuszu rozmawiamy z kierowniczką OKF „Iluzja”, Iwoną Kwincińską.

Adam Florczyk: W tym roku Kino Studyjne OKF „Iluzja” obchodzi swoje 30. urodziny. Pięć lat temu zbierali Państwo wspomnienia związane z OKFem wśród widzów, a dziś z okazji jubileuszu ja chciałbym naciągnąć Panią na wyznanie. Gdyby miała Pani wskazać jedno najważniejsze wydarzenie, jedną historię, jeden seans, co to by było?

Iwona Kwincińska:
Zdecydowanie najważniejszym i najdłużej wyczekiwanym wydarzeniem 30-lecia był remont sali kinowej, przeprowadzony pięć lat temu. Był to pierwszy remont kina od momentu jego powstania w 1989 roku. Wcześniej wykonywaliśmy jedynie niewielkie poprawki, takie jak malowanie ścian, cyklinowanie podłogi czy wymiana foteli. Wreszcie, po 25 latach funkcjonowania w dość prowizorycznych warunkach, otrzymaliśmy salę kinową z prawdziwego zdarzenia: ze schodkową podłogą, z nowymi fotelami, z profesjonalnym oświetleniem schodów. Co ciekawe, po raz pierwszy kino ma nowe fotele, poprzednie zawsze były „z odzysku”. Pierwsze fotele, brązowe, ze sztucznej skóry (pewnie mało kto już je pamięta) były używanymi fotelami ze Śląskiego Klubu Filmowego. Kiedy zaczęły się rozpadać, wymieniliśmy je na zielone fotele z sali sesyjnej Urzędu Miasta Częstochowy. Kiedy i te były wyeksploatowane, zamontowaliśmy czerwone fotele z Filharmonii Częstochowskiej, likwidowane w czasie remontu. I wreszcie, od 2015 roku mamy własne, nowe, nieużywane wcześniej fotele w kolorze granatowym, najwygodniejsze z dotychczasowych i bardzo chwalone przez widzów.

Ten remont był bardzo ważny, gdyż wcześniejsza sala zupełnie nie spełniała standardów nowoczesnej sali kinowej. Największym mankamentem była płaska podłoga. Widzowie, którzy siedzieli w pierwszych rzędach, zasłaniali tym, którzy siedzieli dalej. Pół biedy, jeśli na seansie było niewielu widzów, wówczas ci, którym zasłaniano, przesiadali się na inne miejsca. Początek projekcji to prawie zawsze była wędrówka w poszukiwaniu lepszego miejsca. Problem powstawał wtedy, kiedy sala była wypełniona i nie było gdzie się przesiąść. Najbardziej kłopotliwe były seanse dla dzieci, które szczególnie źle radziły sobie z ograniczoną widocznością.

Ważnym wydarzeniem było również przejście w 2013 roku z projektorów analogowych na cyfrowy, bo zmieniło to nie tylko sposób wyświetlania, czyli kwestie techniczne, ale również sposób programowania. Dawniej, kiedy prezentowaliśmy filmy z taśmy 35 mm, mieliśmy problemy z pozyskiwaniem tytułów premierowych, bo najpierw musiały one trafić do największych kin, a dopiero w drugim, czy też trzecim obiegu do nas. Teraz, z pozyskaniem premier nie ma problemu, możemy zagrać wszystko, ale stanęliśmy przed problemem zmieszczenia wszystkich tytułów, które chcielibyśmy zagrać, na jednej sali.

A co do najważniejszych seansów, to zawsze najważniejsze są te, które jeszcze przed nami. W tej chwili układamy repertuar na marzec i usiłujemy zmieścić jak najwięcej tytułów, spełniając jednocześnie wymogi dystrybutorów filmów, oczekiwania widzów i dostosowując seanse do naszych możliwości. Dla przykładu: w marcu wchodzi na ekrany około 40 filmów, ponad połowę z nich chcielibyśmy i powinniśmy zagrać. Tymczasem zmieści nam się najwyżej 12, gdyż w przypadku tytułów premierowych najczęściej mamy wymóg dwutygodniowego grania filmu na wieczornych seansach. Czasami te wybory są naprawdę trudne, bo szkoda każdego filmu.

Próbowała Pani kiedyś oszacować, ile filmów udało się pokazać od początku istnienia OKFu? Ilu widzów zasiadło w jego fotelach?

Podsumowania liczby widzów, seansów i wpływów robimy co roku. Od ośmiu lat mamy zainstalowany w kasie system sprzedaży biletów, więc w każdej chwili mogę sprawdzić, ilu widzów obejrzało konkretne filmy, w określonym okresie. Podsumowanie, o które Pan pyta robiłam z okazji 25 – lecia kina, więc teraz wystarczyło dodać ostatnie 5 lat. I tak, w ciągu 30 lat naszej działalności odbyło się 36 400 seansów, wyświetliliśmy 5 800 tytułów, a odwiedziło nas 1 020 000 widzów. To suche liczby, pewnie niewiele mówią, może ciekawiej będzie, kiedy powiem, że 10 lat temu , w 2008 roku zagraliśmy nieco ponad 1 000 seansów dla 22 000 widzów, natomiast 10 lat później, w 2018 roku tych seansów było jeszcze raz tyle, czyli blisko 2 000 dla trzykrotnie większej publiczności - 66 000 widzów. Zaczynaliśmy od dwóch seansów dziennie: o 17.15 i 19.30, w tej chwili gramy od rana do wieczora. Rano seanse edukacyjne dla szkół, od popołudnia repertuarowe, średnio 6 seansów dziennie.

Kina studyjne stawiają zazwyczaj przed sobą trudne zadanie. Z jednej strony w sposób oczywisty zależy im na frekwencji, a z drugiej chcą uczyć kina i pokazywać również filmy trudne, wymagające i ambitne. Jak to wygląda z perspektywy naszego miasta? Częstochowianie lubią, gdy kino stawia przed nimi wyzwania?

Częstochowa ma jeden z najstarszych Dyskusyjnych Klubów Filmowych – DKF Rumcajs i to z tego klubu wywodzi się wielu naszych najbardziej wyedukowanych i wymagających kinomanów. Od początku funkcjonowania kina prowadzimy też zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży, mając nadzieję, że edukacja filmowa przygotuje do bardziej świadomego i samodzielnego obcowania z dziełami filmowymi. Mamy widzów, którzy pytają o trudne, niszowe, często kontrowersyjne produkcje, skłaniające do refleksji i niełatwe w odbiorze. Mamy też fantastyczną publiczność, która wypełnia po brzegi salę na takich filmach jak „Zimna wojna”, „Trzy billboardy do Ebbing”, „Ostatnia rodzina” czy „Młodość”. Publiczność, która doskonale wie, na co przychodzi do kina, nie traktuje kina jako sali konsumpcyjnej, śmieje się kiedy należy, smuci razem z bohaterami i nie wychodzi przed końcem.

Kino studyjne to też zdecydowanie coś więcej niż miejsce do oglądania filmów. Sprzyjają temu spotkania z twórcami, tematyczne cykle i przeglądy, projekcje edukacyjne, wyprawy w świat opery i teatru. Wokół kin studyjnych często zbierają się wspólnoty kinomanów. Dlatego chciałem zapytać o Państwa kontakt z publicznością. Dużo jest takich wiernych widzów, którzy dzielą się z Państwem wrażeniami po seansach i próbują podpowiadać, co warto dodać do repertuaru?


Nawet bardzo dużo. Prawie codziennie mamy pytania, o jakieś konkretne tytuły, podpowiedzi na Facebooku i wizyty w biurze. Czasami są to tytuły komercyjne, o których akurat głośno w mediach, ale często również filmy ze światowych festiwali, które jeszcze nie dotarły do Polski. W miarę możliwości wszystkie te życzenia staramy się uwzględniać przy programowaniu, jeśli tylko mieszczą się w profilu naszego kina. Od lat organizujemy też plebiscyt Złota Piątka, w którym widzowie wybierają najlepszy film minionego roku. Projekcjom edukacyjnym towarzyszą zawsze prelekcje multimedialne, dla najmłodszych organizujemy warsztaty plastyczne, więc ten kontakt z filmami często wykracza u nas poza zwykłe obejrzenie filmu. Od kiedy transmitujemy opery z Metropolitan Opera w Nowym Jorku, odwiedza nas też pokaźne grono miłośników oper, którzy równocześnie z nowojorską publicznością mogą podziwiać największych śpiewaków świata. Cyfrowy sygnał o wysokiej rozdzielczości dociera do nas za pomocą satelity okołoziemskiego zaledwie z kilkusekundowym opóźnieniem.

Czy kino szykuje coś specjalnego w związku z jubileuszem?

Oczywiście, szykujemy. W tej chwili opracowujemy listę 30 FILMÓW NA 30-LECIE KINA. Filmy będą prawdopodobnie prezentowane w każdy wtorek, w cenie „taniego poniedziałku” czyli po 10 zł. Chcielibyśmy, żeby znalazły się tam zarówno filmy nowe, jak i te z klasyki kina, które weszły na stałe do historii sztuki filmowej. Ponieważ 24 lutego odbędzie się rozdanie Oscarów, planujemy rozpocząć ten cykl pod koniec marca właśnie od filmów oscarowych, które – być może – część widzów przegapiła w regularnym repertuarze. Poza tym planujemy cykl spotkań z twórcami, pod wspólnym tytułem „Świętujemy z…”, wystawę polskich plakatów filmowych, której wernisaż odbędzie się 21 marca, a w październiku urodzinowy konkurs „Częstochowa w kadrze” z udziałem gości z kina komunalnego w Pforzheim i filmów niemieckich filmowców – amatorów. Mamy nadzieję na zacieśnienie współpracy z Pforzheim, bo tamtejsze kino jest bardzo podobne do naszego: ma identyczny profil, podobną liczbę foteli i jest niemal w tym samym wieku.

Czego można życzyć OKFowi na kolejne 30 lat? Jakie ma Pani marzenia, ambicje związane z naszym kinem?


Największym moim marzeniem i najlepszym życzeniem dla kina jest rozbudowa o kolejne sale. Tak, jak przed kilku laty cyfryzacja, tak w tej chwili dominującym działaniem większości kin jest budowa lub wydzielenie dodatkowych sal, które pozwalają na różnicowanie repertuaru. Cyfryzacja umożliwiła nie tylko prezentacje filmów premierowych, ale i transmisje największych wydarzeń kulturalnych, takich jak opery, balet, sztuki teatralne z największych scen świata, wystawy z najlepszych muzeów, głośne koncerty, a także wydarzenia sportowe i ważne konferencje naukowe. Wobec takich możliwości jedna sala już dawno przestała wystarczać, stąd większość europejskich i polskich kin artystycznych zaczyna przekształcać się w minipleksy. W marzeniach widzę kino czterosalowe, ale życzyć można przynajmniej drugiej sali.

To właśnie takiej rozbudowy życzę i dziękuję bardzo za rozmowę.