SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Chłopak w czerwonej koszulce trzymający się za obręcze schodów i odbijający nogą piłkę podczas skoku
1/2018

Pobierz PDF

CUDOTWÓRCA

Preferuje inne podejście do piłki, zamiast kopać, woli ją podbijać. Robi to tak skutecznie, że w 2014 roku został wicemistrzem świata w tej dyscyplinie i wciąż należy do ścisłej czołówki freestyle’ u w naszym kraju. Nie spoczywa jednak na laurach i za cel obrał sobie zdobycie tytułu mistrza świata. Adrian Franc robi cuda z piłką.

Magda Fijołek: Blisko jest od piłki nożnej do freestyle’u?
Adrian Franc:
Tradycyjna piłka nożna nie jest mi zupełnie obca, bo od tego zaczynałem. Byłem w klubach RKS Raków i Skra. Freestyle jednak to coś więcej niż kopanie i nawet podbijanie. To sztuka stosowania tricków. Nie ograniczamy się do wykonywania ewolucji w „stójce”, ale też na leżąco z wykorzystaniem głowy, karku - praktycznie każdej części ciała. Staramy się też dbać o estetykę ewolucji.

Kiedy zatem nastąpiło u Ciebie przejście od piłki nożnej do freestyle’u?
Po części przyczyniła się do tego kontuzja, jaką mam. Chociaż początki zainteresowania tą dyscypliną sięgają czasu, kiedy uprawiałem jeszcze piłkę nożną. Fascynacja freestyle’em płynnie zaczęło u mnie wzrastać i zajmować coraz więcej czasu. Chociaż ostatnio wróciłem też do grania w piłkę nożną, ale już czysto amatorsko.

Zobaczyłeś podbijanie piłki i od razu zaiskrzyło?
Pierwszy raz, kiedy zobaczyłem freestyle, nie sądziłem, że aż tak mnie pochłonie. Wydawało mi się to wtedy takie nierealne... Tym bardziej, że byłem bramkarzem i moja technika była raczej obiektem dowcipów na treningu, niż jakiegoś zachwytu. Wtedy też zobaczyłem moich obecnych kolegów i reklamy, w których wykorzystywane były tricki z freestyle’a, gdzie był Ronaldinho i Edgar Davids. Zaczynałem od zwykłej żonglerki, nie sądziłem, że mogę i będę potrafił robić takie ewolucje, jakie dziś wykonuję. Moim sukcesem na początku było podbić 100 razy piłkę, potem 500 i 1000. Na początku nie dowierzałem, że mi się to udaje, dopiero później świadomie zacząłem pracować nad włączeniem tricków.

Na czym polegają zawody we freestyle’u?
We freestyle’u jest kilka kategorii. Można to porównać do zawodów w lekkoatletyce, w ramach których też występują różne dyscypliny.Każda kategoria ma swój własny mianownik, jak najdłuższe wykonywanie trików, poziom wykonywanych trików, estetyka i styl, zgranie zawodnika z muzyką. W głównej kategorii „Battle”, w której zawodnicy stają naprzeciw siebie, liczy się również błyskotliwa odpowiedź na rundę przeciwnika.

Najtrudniejsza ewolucja?
Trudno to ocenić, bo dla każdego zawodnika może być inna. Ja ciągle marzę o tricku – 3-revolution (np. Palle ATW), gdzie podczas jednego odbicia piłki stopą, wykonujemy trzy obroty stopy dookoła piłki. Moim rekordem jest w tej chwili „dwa i pół koła”. Tej zimy pracuję nad tym, aby ten trick móc w pełni zrobić.

Jak popularny jest to sport?
Freestyle footballem zajmuję się już od 12 lat i z perspektywy czasu dostrzegam jego ewolucję. Przyznam, że jest coraz więcej chętnych. Nie jest to sport łatwy, wymaga ogromu cierpliwości i dyscypliny. Zaobserwowaliśmy, że dla wielu młodych zawodników nie liczy się trening, tylko to, że można się czymś pochwalić w sieci. Popularność tego sportu zawsze wzrasta przy okazji jakichś zawodów lub dokonań zawodników. Wtedy dużo osób drąży temat, trafia na zajęcia – lecz nie wszyscy pozostają na dłużej. Podobnie jest z mistrzostwami w piłce nożnej, przy których freestyle zwykle wypływa na powierzchnię, jako atrakcyjny dodatek. W tej chwili w Polsce mamy około 300 zawodników. Kilkanaście lat temu było nas zaledwie trzydziestu.

A w Częstochowie jak to wygląda?
W naszym mieście też da się zauważyć tendencję wzrostową. Gdyby tak zebrać wszystkich zawodników, byłoby nas około 8–10 osób. I choć wydaje się to mało w skali innych polskich miast, Częstochowa wyróżnia się ilością zawodników.

Jak często się trenuje?
Ja trenuję codziennie, a przed zawodami nawet dwa razy dziennie. W większym gronie spotykamy się dwa-trzy razy w tygodniu.

Czy to jest bardzo kontuzjogenny sport?
Najbardziej cierpią kolana, bo ewolucje opierają się na obrotach nogi. Dlatego bardzo ważna jest rozgrzewka.

Zaraża Pan znajomych swoją pasją?
Tak było choćby z Kaliną Matysiak, która jest tegoroczną Mistrzynią Polski i ubiegłoroczną Mistrzynią Świata. Zaczęła uprawiać freestyle po tym, jak obejrzała w sieci filmik ze spotkania Freestyle w Częstochowie w roku 2012.

Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie?
Sukces, z którego jestem najbardziej dumny, to wicemistrzostwo świata w kategorii Routine (inaczej zwanej Best Show) w 2014 roku. Był to dla mnie debiut na tych zawodach. Rok i dwa lata temu zająłem trzecie miejsce, a w 2018 roku chcę zawalczyć o mistrzostwo.

Jak Was znaleźć w sieci?
Najlepiej na fanpage’u R-Style na Facebooku. Zapraszam też na mój imienny fanpage, gdzie wrzucam swoje filmiki. Mamy również kanał na YouTube. Znajdziecie na nim poradniki tricków od podstaw.