SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Zespół Siksa i raperka Susk

Smutno nie było

9 sierpnia 2022
Udostępnij

Znów zawyły wszystkie marudy. Internetowy ranking miast, w którym Częstochowa została ogłoszona najsmutniejszym miastem w Polsce, dał pole do popisu wszystkim hejterom. Można narzekać, ale nic tak mnie nie denerwuje jak ignorancja, ponieważ żaden z nich nie próbuje nawet zmienić swojego zdania. Wystarczy czasem niewiele, żeby przekonać się, że wcale nie jest tak smutno. Na przykład w ostatni weekend lipca wystarczyło wpaść na koncert do Pestki.


Nie chciałbym tracić czasu na analizę tzw. „częstochowskiej marudy”, ale typowe dla niej są krzywdzące porównania - „bo w Krakowie/Wrocławiu/Warszawie to tyle się dzieje”. Jasne, to fakt, ale to też kwestia proporcji. Nie stoimy w tym samym miejscu, co te miasta. Może lepiej równać się do naszej ligi: Tychów, Płocka, Tarnowa czy Opola. Szczególnie pod względem kulturalnym, który dla mnie jest kluczowy. Tylko wiecie, co trzeba zrobić, żeby to dostrzec? Ruszyć się z domu.


Ostatni weekend lipca zaczął się wernisażem w OPK Gaude Mater, po nim można było spacerkiem przejść się do Pestki na koncert Siksy i Susk, a skończyć w Rurze na imprezie DJskiej. Mało? Jak na 200-tysięczne miasto chyba całkiem nieźle. Ale padało, co oczywiście było orężem dla częstochowskich marud. Zostawmy je jednak w spokoju i skupmy się na koncercie w Klubokawiarni Pestka, który warto będzie wspominać.


Wydarzenie rozpoczęła nasza wschodząca gwiazda Susk, dla której był to zaledwie drugi koncert w karierze. Muszę przyznać, że tempo rozwoju jej i jej producentki Słodkakotka123 jest imponujące. To jak to już płynie, jak brzmi i jak buja - to coś niesamowitego. Siłą płytowej Susk jest flow i nie inaczej jest też na żywo - co przy tym rodzaju muzyki wcale nie jest tak oczywiste.


Czymś, czego na pewno nie można się spodziewać, po przesłuchaniu kawałków w sieci jest też to, jak dobry wokal ma Susk. Jej siłą jest rap, ale gdy już zaśpiewa jakąś frazę, przenosi odbiorcę na inną orbitę. Inny talent zdradziła też Słodkakotka123, która poza miksowaniem pochwaliła się zdolnościami multiinstrumentalnymi, grając na klawiszach i perkusji. Kibicuję tym artystkom niesamowicie i naprawdę liczę, że wspominany w tekstach label SBM naprawdę w końcu do niej się odezwie.


Siksa to natomiast dla wielu już dobrze znany zespół. Ich muzyka narobiła wiele hałasu także podczas wcześniejszych koncertów w Częstochowie. Tym razem Alex i Buri przyjechali z materiałem - bajką, w której w punkrockowej stylistyce swoją historię opowiadają myszy, konie, a nawet mole. Choć treść przesłania była nieco inna, przypominała mi niedoceniany „Bunt” Władysława Reymonta. To, co łączyło noblistę z Siksą był fakt, że ich bajki były zdecydowanie przeznaczone dla widzów dorosłych.


Relacja Susk z publicznością była naprawdę dobra, ale to dopiero Alex sprawiła, że uczestnicy koncertu przeżyli coś niezapomnianego. Dla tej artystki przestrzeń nie zamyka się na scenie, non stop wchodzi w interakcje z publicznością - zbliża się, zaczepia, angażuje - tu wszyscy są częścią występu. Nie ma miejsca na kompromisy, albo kupujesz tę formę, albo uciekasz. Ja muszę przyznać, że po raz pierwszy w życiu zrozumiałem, na czym naprawdę polega fenomen Siksy. Nie będę jednak zdradzał, co to jest - sami to odkryjcie, niech ta tajemnica intryguje niczym zawartość teczki z „Pulp Fiction”. To, że dla Alex nie ma granic, artystka udowodniła na koniec, kiedy w przeogromnej ulewie kończyła koncert na pestkowym dziedzińcu. Za nią podążyli także ludzie i jestem przekonany, że przez wielu ten występ będzie wspominany jako legenda.


Smutno więc nie było. Smutno może jest w rankingach. Smutno może być w głowach. Ruszczcie się, a razem - niczym Siksa - pokonamy nawet pogodowe przeciwności. Za organizacje wydarzenia odpowiadał Relax Art Space i to dziś powinien być projekt do naśladowania - twórzcie, organizujcie, działajcie i proszę, nie zostawajcie częstochowskimi marudami.

Cykle CGK - Autorzy