nieMałe piosenki

Jak powinny brzmieć piosenki z tak zwanym przekazem? Można się nad tym głowić, a można tych piosenek po prostu słuchać. Doskonała ku temu okazja była ostatnio, na bibliotecznym podwórku, podczas koncertu zespołu Mały.
11
sierpnia Biblioteka Publiczna im. Biegańskiego zaprosiła
częstochowian na kolejny już letni koncert w podwórku. Wydarzenie
odbyło się w ramach cyklu „Spotkajmy się w bibliotece”,
realizowanego dzięki środkom z Budżetu Obywatelskiego.
Przyznam, że pierwsza, jazzowa odsłona, mnie ominęła (żałuję, bo występ Often Hides Quartet zebrał bardzo pozytywne opinie). Klimat bibliotecznego podwórka pamiętałam jednak dobrze. Wszystko za sprawą koncertu „Bajzel w Bibliotece”, który odbył się podczas 9. Nocy Kulturalnej.
Był czerwcowy wieczór 2012 r. Piotr „Bajzel” Piasecki stał na dywanie, na równi z publicznością i grał z taką energią, że przetańczyłam cały koncert. I to nie tylko w rytm „Happy love” (co ciekawe, teledysk do tego utworu także kręcono na podwórku, choć znacznie bardziej zagraconym). Warunki wydawały się improwizowane, ale przez to niezwykle spójne z muzycznym przekazem artysty. Do dziś uważam tamten występ za jeden z najciekawszych, jakie zapisały się w historii Nocki.
Minęło ponad dziesięć lat. Tegoroczny powrót na biblioteczne podwórko przywołał bardzo dobre wspomnienia. Tym razem nie staliśmy jednak „pod rusztowaniami”. Profesjonalna scena zlokalizowana została na tyłach głównego gmachu. Organizatorzy zapewnili ławeczki i leżaki, frekwencja była jednak tak duża, że część osób siadała na trawie, inni na poduszkach, a kolejni „na stojąco” dali się porwać muzyce.
Na
scenie królował zespół Mały. Nazwa to zdecydowanie zbyt skromna,
bo tworzą go muzycy z naprawdę sporym dorobkiem: Marcin Adamus,
Krzysztof Niedźwiecki i Przemek Pacan. Trójka muzycznych
towarzyszy, w których duszach brzmią piosenki z przekazem. Koncert
zapowiadano jako „Retro w podwórku”. To fakt, w dobie szybkiego
przekazu, półproduktów i półśrodków, podejście zespołu do
tego, jaką rolę odgrywać powinna muzyka, może rzeczywiście
wydawać się nieco retro. Obok autorskich piosenek w repertuarze
znalazły się teksty, które coś znaczą. Które zawierają więcej
niż chwytliwy refren i wpadającą w ucho melodię.
Nie mogło zresztą być inaczej, swój występ zespół Mały zadedykował bowiem walczącej Ukrainie. Stąd teksty o Wolności, Niezależności, Pokoju, Miłości. Przykłady? „Chcę być dobrym człowiekiem”, „Słońce jest okiem Boga”, „W życiu trzeba zawsze wolnym być” itd. Nie zabrało też „Jestem kobietą” z „Nocnego patrolu” Maanamu. Ten tytuł wymieniam osobno, cofając się myślami do marca tego roku. Aura była wówczas mniej przyjazna, choć adres się zgadza. Zamiast podwórka, była to jednak biblioteczna sala, w której twórczość Kory przybliżali Krzysztof Niedźwiecki i Agnieszka Łopacka. Wojna tyle co wybuchła, więc i program koncertu został zmieniony. Cytując Olgę Jackowską, dawaliśmy upust niedowierzaniu, że niewyobrażalne dzieje się tu i teraz. Słuchając „Jestem kobietą”, czuło się strach, ale i wiarę w to, że wojenny koszmar szybko znajdzie szczęśliwy finał. Zima przeszła w wiosnę, wiosna w lato, walka o wolność trwa, a słowa „Nie wyobrażam sobie, miły, abyś na wojnę kiedyś szedł” dalej ściskają gardło. Nie zliczę już, ile razy – dzięki marcowemu występowi – przesłuchałam w ostatnich tygodniach ten utwór, jednak w tym podwórkowym wykonaniu trafił on do mnie jeszcze mocniej.
Podobny efekt wzbudził mój ulubiony kawałek z repertuaru Niedźwieckiego „Nikt mnie nie przekona”. Narodził się on z „inspiracji” rakowską scenerią, jako niezgoda na akt przemocy, którego świadkiem był autor. Bo zło nie jest przecież konieczne. „Wierzę w siłę dobra, wierzę, że jest wieczne” – śpiewa dalej wokalista. Naiwność? Być może, ale taka, której nie należy się ani wstydzić, ani tym bardziej wypierać.
Perełką wieczoru był dla mnie jednak „Broniewski”. To tekst podarowany zespołowi przez Muńka Staszczyka. Z muzycznego prezentu zrobiono najlepszą z możliwych użytek. Mam nadzieję, że utwór ten stanie się wkrótce singlem, a później trafi na płytę. I wiem, że nie jestem odosobniona w tych oczekiwaniach. „Broniewskiego” jeszcze nie zanucę, za to nadal nie chce mi wyjść z głowy „Małe” wykonanie przeboju T.Love z „I Hate Rock’n’Roll” – „Tylko miłość”. Ta interpretacja pozwoliła mi bardziej docenić ten, wydawałoby się, dobrze znany mi tekst.
Wspomniałam
o zainteresowaniu, którym cieszył się ten koncert. Mimo niepewnej
pogody (prognozowano deszcze) publiczność nie zawiodła. Podwórko
wypełniły nawet rodziny z dziećmi. W czasach, gdy panuje
„discopoloindokrytnacja”, ważne jest to, by młodzi poznawali
piosenki Ciechowskiego, Kory, Jackowskiego, Młynarskiego itd. Może
zostaną one z nimi na dłużej? Teksty ostatniego z wymienionych
przypomniał na finał Krzysztof Niedźwiecki. Przy okazji wspomniał
tych, których wśród nas już nie ma, ale warto grać ku ich
pamięci.
Podwórkowy
koncert miał tylko jedną wadę: trwał zbyt krótko. Zwłaszcza że
zagrane na bisy „Stir it up” roztańczyło i rozmarzyło chyba
wszystkich. Konieczna będzie powtórka z tego nieMałego programu.
fot. Justyna Kwasek (Kadrowidzenie)
Cykle CGK - Autorzy
-
Adam Florczyk
Częstolovechowa
-
Sławomir Domański
Częstochowskie powidoki
-
Sylwia Góra
Kulturalny ferment
-
Adam Florczyk
Kultura Mówiona