SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Robert Sękiewicz

Nie oglądaj w przelocie

5 października 2022
Udostępnij

Kolaż ze skrzydłami motyla, zdjęcie wywołane na kliszy rentgenowskiej, olej namalowany na opakowaniu po ukraińskich papierosach, tempera inspirowana wawelskimi arrasami... Jak zamknąć artystyczny przekaz w formacie 10 na 10 cm? 116 autorów, których prace trafiły na pokonkursową wystawę 12. Międzynarodowego Biennale Miniatury, udowadnia, że ta sztuka jest możliwa.

middle-20220924_biennale_miniatury_01.jpg

Konkurs Międzynarodowe Biennale Miniatury to jedna z artystycznych wizytówek Częstochowy i organizującego wydarzenie Ośrodka Promocji Kultury „Gaude Mater”. Zbiorowa wystawa zadebiutowała w 2000 r. i od tej pory odbywa się regularnie, w dwuletnim cyklu.

Zasady są konkretne. Trzeba się zmieścić w kwadracie - 10 na 10 cm. Częstochowskie Biennale jest jedyną w kraju tego typu imprezą, w której wymiary są tak ograniczone.

- Są konkursy ze znacznie większym od nas dorobkiem, jednak format, który u nas obowiązuje, stanowi pewien wyróżnik. Organizatorzy Triennale Małych Form Malarskich w Toruniu uznali, że maksymalny format to A4, a konkursu na małą formę graficzną w Łodzi, że to 20 na 25 cm - mówi Robert Sękiewicz, kurator Galerii Ośrodka Promocji Kultury „Gaude Mater”.

Ta „minimalna” trudność artystów nie zniechęca! Wręcz przeciwnie: dotychczasowych dwanaście edycji imprezy zgromadziło prace ok. 2 tys. twórców reprezentujących ponad 40 krajów świata.

- Z obserwacji jurorów – sam miałem raz przyjemność zasiąść w komisji – wynika, że jeśli twórcy specjalizują się w wielkich formatach, trudno im zmierzyć się z takim ograniczeniem. Choć oczywiście próbują swoich sił w tym konkursie – opowiada Sękiewicz. - Na wystawie dominuje grafika. Od dwunastu edycji podkreślamy więc, że brakuje nam malarstwa. To chyba technika, którą najtrudniej zamknąć w miniaturze. Nagromadzenie pomysłów, które często cechuje prace malarskie, w takiej kameralnej formie się nie sprawdza. Jednak nie chodzi wyłącznie o nią, bo wszystko zaczyna się w głowie. Czasami artyści przygotowują się do kolejnej edycji przez dwa lata. W tym czasie próbują, zmieniają i z tej mnogości prac, wybierają te, które trafią do jurorów.

middle-20220924_biennale_miniatury_12.jpgCo roku prace ocenia inny skład jurorski. - W wielu prestiżowych konkursach zdarza się, że zmienia się dyrektor wydarzenia, ale skład komisji pozostaje niezmienny. Dotychczas udało nam się uniknąć takich powtórek, a tym samym tworzenia prac „pod danego jurora”, mając w głowie to, co mogłoby mu się spodobać – zaznacza były juror Biennale.

A jak zmieniają się kolejne edycje? Zgodnie ze znakiem czasu... - Gdy zajrzymy do starych katalogów, znajdziemy prace z Azji, Australii czy innych, odległych stron świata. Napływały do nas zewsząd – mówi Robert Sękiewicz. - Poprzednia wystawa odbywała się w pandemicznym, 2020 roku. Twórcy wysyłali je do nas, jak później się okazało, w epicentrum pierwszej fali koronawirusa. W efekcie zamiast dotrzeć do Częstochowy, wróciły do autorów. Jedenasta edycja to więc wyłącznie reprezentanci Europy. Ku pewnemu zaskoczeniu, tegoroczna edycja to też wyłącznie europejskie prace. Mamy nadzieję, że to się jeszcze zmieni.

W międzynarodowym konkursie pod uwagę brane są jedynie zgłoszenia twórców profesjonalnych i studentów lat dyplomowych Akademii Sztuk Pięknych. Większa dowolność dotyczy dyscyplin plastycznych. Może to być grafika, rysunek, malarstwo, fotografia i collage.

Na tegoroczną, 12. już edycję swoje prace nadesłało 141 autorów z sześciu krajów. W sumie do Częstochowy dotarły aż 384 miniatury (każdy mógł przysłać maksymalnie trzy). W jury zasiedli: dr Michał Rybiński (przewodniczący), dr hab. Olga Pałka-Slaska oraz Justyna Warwas (komisarz wystawy).

middle-20220924_biennale_miniatury_14.jpg- Po obradach odpada przynajmniej połowa nadesłanych prac, na wystawie nie ma więc przypadków. Nie znaczy to, że wszystkie odrzucone są złe albo się nie nadają. Pewnie wiele z nich spodobałoby się widzom, wiele ma potencjał, który lepiej sprawdziłby się w dużym formacie. Jednak wystawa pokonkursowa musi być dopracowana, te wybory są konieczne. Komisja dba o to, żeby poziom był wysoki - podkreśla wieloletni pracownik Ośrodka.

Konkurs rozstrzygnięto 16 lipca. Jurorzy zakwalifikowali na wystawę 192 prace 116 autorów. Wernisaż i podsumowanie 12. edycji miało miejsce 24 września. Przyznano wówczas trzy nagrody regulaminowe oraz pięć wyróżnień honorowych. Niestety, wśród laureatów tym razem zabrakło częstochowian.

Triumfatorem Biennale okazał się Arkadiusz Polewka ze Szczecina. Nagrodzono jego dwie prace zatytułowane „Zaćmienie”. Trzy miniatury „Fragment self” przyniosły drugą nagrodę Majce Dokudowicz z Warszawy, a dwie „Archiwum” - trzecią - Dominice Stręciwilk ze Żdanówka.

- Prace docenione pierwszą nagrodą łączą rysunek z grafiką. Myślę, że jurorów ujęła bogata faktura, nastrojowość i maestria techniki – mówi Robert Sękiewicz. - Drugą nagrodą komisja wyróżniła grafikę na włókninie, stąd ta nieregularność: jedne włókna rozdzieliły się bardziej, inne mniej. Z kolei laureatka trzeciej nagrody to malarstwo hiperrealistyczne bazujące 1:1 na fotografii. Autorka pokazuje nam też „kuchnię” malarską, ujawnia, że to płótno, które było zagruntowane, technicznie opracowane. Tu realizm zderza realizm z czymś, co wydaje się abstrakcją.

middle-2048_robertsekiewicz.jpgHonorowe wyróżnienia otrzymali: Marzena Huculak (Olsztyn), Aleksander Olszewski (Radom), Jerzy Pietruczuk (Oświęcim), Elżbieta Radzikowska (Poznań) oraz Tomasz Rolniak (Haczów).

Brak nagród dla częstochowianek i częstochowian nie oznacza, że na wystawie nie ma reprezentantów naszego miasta. Wśród autorów wybranych przez jurorów znaleźli się bowiem Marek Czarnołęski, Piotr Desperak, Zbigniew Małecki, Aneta Szoltis-Mencina, Justyna Talik. Region promują zaś Dorota Bujak, Piotr Cieślak (Przystajń), Grażyna Kołek (Blachownia), Jolanta Madej (Janów), Jerzy Piwowarski (Rędziny) i Anna Tarnowska (Kruszyna).

Biennale to także ciekawostki. Większość artystów trzymała się maksymalnego formatu, jednak są i mniejsze prace niż 10 na 10 cm. Najmniejszą z miniatur są „Zapałki” Yeweny Pyshnyk z Lublina.

middle-20220924_biennale_miniatury_24.jpg

Na wystawie możemy oglądać fotografię analogową, rysunek realistyczny, akwafortę, akwatintę, serigrafię, druk pigmentowy, drzeworyt, rysunek szyty maszyną, cyjanotypię, linoryt, gliptografię, solarigrafię... Jest tempera inspirowana arrasami, kolaż ze skrzydłami motyla, zdjęcie wywołane na kliszy rentgenowskiej, olej namalowany na opakowaniu po ukraińskich papierosach...

- Tej wystawy nie da się obejrzeć w „przelocie”. Za dużo tu detali. Zachęcam więc do tego, żeby do nas wracać. Można to robić aż do poniedziałku, 17 października. Potem ekspozycja odwiedzi galerie współorganizatorów projektu w Dąbrowie Górniczej, Krakowie, Pile, Warszawie, Tarnowie oraz w Pforzheim - zaprasza Robert Sękiewicz.


Fot. Beata Karaś-Markowska



Cykle CGK - Autorzy