SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Aktorzy

„Nasi” w „Bejbis”: Honzatko, Hutyra, Półtorak

3 listopada 2022
Udostępnij

Na ekranie Cinema City Wolność nadal można oglądać film „Bejbis” w reżyserii Andrzeja Saramonowicza. Od piątku, 4 listopada na seanse zapraszać będzie także Kino Studyjne OKF „Iluzja”. Obsadę filmu współtworzą aktorzy Teatru im. Adama Mickiewicza: Marta Honzatko, Adam Hutyra i Maciej Półtorak. W rozmowie dla portalu CGK opowiadają o powstawaniu tej produkcji.

middle-akt_hutyra.jpg

Wszystko zaczęło się od „Testosteronu”. I to nie tego filmowego, a spektaklu, który Andrzej Saramonowicz wyreżyserował w 2019 r. w częstochowskim teatrze. Tak się poznaliście. Efektem są role w „Bejbis”, czyli najnowszym filmie tego reżysera. Kiedy pojawiła się propozycja współpracy?

Adam Hutyra: Rzeczywiście, z Andrzejem poznaliśmy się podczas pracy nad „Testosteronem”. Minęły trzy lata. Gdy planował swój najnowszy film, zadzwonił z propozycją. Pamiętam, że byłem wówczas w Krakowie, jechałem samochodem. Przystanąłem na poboczu i usłyszałem, że ma dla mnie rolę. Wkrótce dostałem pierwszą wersję scenariusza. Wysłałem Andrzejowi nagrania z monologami, które Henryks wypowiada w filmie. Po to, żeby upewnić siebie i jego, że to na pewno powinienem być ja. Potem widziałem kolejne wersje scenariusza.

Maciej Półtorak: W „Testosteronie”, który właśnie wznowiliśmy, Adam gra Tytusa, ja - Fistacha. Wspaniale, że ta nasza teatralna znajomość przełożyła się także na współpracę filmową. Ja telefon od reżysera odebrałem w kuchni. Cudownie jest otrzymywać takie propozycje. Co ciekawe, usłyszałem od Andrzeja: „Nie mam numeru telefonu do twojej żony, nie wiem, czy chciałaby zagrać w Bejbis, a dla niej też mam rolę.” Marta była tuż obok, niemniej oficjalnie przekazałem numer, by załatwili wszystko już między sobą.

Marta Honzatko: Andrzej rzeczywiście później zadzwonił, tylko akurat jechałam wtedy na rowerze. Cały czas słyszałam, że dzwoni mi telefon. Numer był mi nieznany. Miałam już kilka nieodebranych połączeń. W końcu odebrałam i usłyszałam na wstępie: „Dodzwonić się do ciebie jest trudniej niż do papieża.” Mimo to Andrzej zaproponował mi rolę. Dodał, że widział mnie w kilku przedstawieniach naszego teatru i uznał, że byłoby fajnie, gdybym zagrała w jego filmie. I tak się stało.

M.P.: Gdy wspomniałaś o papieżu, przypomniała mi się pewna sytuacja z planu. Byliśmy na przymiarkach kostiumów, których autorką jest Włoszka Enrica [Iacoboni – przyp. red.]. Podczas rozmowy wyszło, że pracowała przy filmie Mela Gibsona „Pasja”. Okazało się, że strój, w którym Caviezel grał Chrystusa, znalazł się wśród kostiumów do filmu „Bejbis” i został wykorzystany.

middle-akt_honzatko.jpgOpowiedzcie, proszę, o swoich postaciach. Kogo gracie?

M.P.: Mnie reżyser zaskoczył także drugim telefonem, który odebrałem dwa czy trzy miesiące po zakończeniu zdjęć. Okazało się, że moja postać, czyli Kozłowski, trafi do ostatecznej wersji filmu w okrojonej wersji. Pojawiam się w scenach zbiorowych. Takie są koleje i prawa pracy nad filmem, że musi on mieć swój rytm i pewne rzeczy wypadają. Szkoda, ale wspomnienia pozostaną mi świetne. To była fantastyczna przygoda. Mam też taką refleksję, że czasami lepiej być wyciętym z jakiegoś filmu, niż w jakimś pozostać. Kolejną zaletą była możliwość pracy na planie z kolegami z częstochowskiego teatru. Byliśmy mocną ekipą! Pamiętna była zwłaszcza scena imprezy u Henriksa. Realizowaliśmy nocne zdjęcia, co zawsze dostarcza dodatkowych emocji i przeżyć.

M.H.: Ja zagrałam Kozłowską. W pierwotnym zamyśle nasze filmowe małżeństwo mocno się w tym filmie wyróżniało, było bardzo ekspresyjne. Tego na ekranie nie zobaczymy, chociaż przyjemność grania tych scen była ogromna.

Występujemy więc w duecie z Dominiką Kluźniak jako przyjaciółki głównej bohaterki, którą gra Marta Żmuda-Trzebiatowska. Jako mocno imprezowe dziewczyny pojawiamy się także na wspomnianej imprezie.

A.H.: Ja miałem przyjemność zagrać Henriksa, gospodarza tej właśnie imprezy. To podstarzały rock'n'rollowiec, który jest najlepszym przyjacielem Mikołaja – głównego bohatera, granego przez Grzegorza Małeckiego. Kiedyś byli muzykami, potem ich drogi nieco się rozeszły...

To Henriks wypowiada słynne zdanie, że w przypadku dzieci to 1 plus 1 nie równa się 2, tylko 11.

A.H.: W jego życiu pojawiła się nowa żona, małe dzieci, jest więc mocno doświadczony w tej kwestii. Stąd właśnie to wiele mówiące równanie.

Wspominaliście o scenach kręcenia imprezy i nocnych zdjęciach. Wydarzenie to odgrywa w akcji filmu dość kluczową rolę. Dla Was także był to pewnie niezapomniany moment?

A.H.: Scenę imprezy nagrywaliśmy w willi należącej do jednego z najbardziej znanych muzyków w Polsce. Nazwiska jednak nie zdradzę. To miejsce pasowało idealnie, widać, że wiele tego typu imprez się tam odbyło.

Praca na planie w ogóle była bardzo intensywna. Zwłaszcza ostatni dzień i zdjęcia nocne, które musieliśmy skończyć, zanim wzejdzie słońce. Na szczęście wszystko się czasowo zgodziło i ostatnie ujęcie przypadło niemal dokładnie na wschód słońca.

M.H.: Podczas nocnych zdjęć czasoprzestrzeń nieco się zagina. Pierwszej nocy chodziliśmy niemal na rzęsach, a gdy tylko była przerwa na przestawianie kamer, wszyscy w sekundzie zasypiali na kanapie. Drugiej nocy weszliśmy już w rytm. Niemniej słońce wzeszło i zdjęcia trzeba było przedłużyć. Zarwałam więc trzy nocki.

Wspomnienia zostaną nam na zawsze. Ekipa była cudowna! Nigdy nie wiemy, z kim spotkamy się na planie, jaka będzie atmosfera, a u Andrzeja klimat był doskonały. Miałam dużo scen z innymi kobietami, a jak w każdym zawodzie bywa, tak i w naszym można trafić na osoby zazdrosne czy złośliwe. Ja poznałam na planie fantastyczne dziewczyny, między zdjęciami nie mogłyśmy się wręcz nagadać!

middle-akt_poltorak.jpg

Bejbis” jest słodko-gorzką produkcją, taką komedią z drugim dnem. Jak myślicie, co w niej tkwi takiego, co trafi do publiczności?

A.H.: To zabawna opowieść, w której pod spodem czai się coś istotnego. Tu śmiech nie jest wyłącznie pusty, chodzi o więcej.

Na koniec zapytam Was jako rodziców. Tak się złożyło, że każdy z Was ma dwoje dzieci. Jak się odniesiecie do wspomnianego już równania? Czy to rzeczywiście tak, jakby mieć jedenastkę?

M.H.: Według mnie pierwsze dziecko jest wyzwaniem, przy drugim szok jest już mniejszy. Jest zresztą taki dowcip. Gdy pierwsze dziecko połknie monetę, jedzie się natychmiast na pogotowie, jak drugie w kolejności urodzenia ją połknie, czeka się, aż moneta powróci w sposób naturalny. Z kolei trzeciemu dziecku... odlicza się od kieszonkowego. Nam z Maćkiem zdecydowanie nasza dwójka wystarczy.

A.H.: Pierwsze dziecko uczy cierpliwości, daje olbrzymie doświadczenie. Niemniej wychowanie dwójki dzieci nie jest łatwą sprawą, bo późniejsze perypetie się spiętrzają. Ja już mam dorosłe dzieci, znam tę drogę od początku, ale nie do końca. Nasze dzieci już nie mieszkają z nami, ale i tak czujemy, jakby cały czas były w domu, jesteśmy w ustawicznym kontakcie i ich problemy są naszymi problemami.

M.H.: Tobiasz ma 14 lat, zaczyna być dojrzałym mężczyzną, ale Horacy ma dopiero 9 lat. Ta droga, o której mówi Adam, jest dopiero przed nami.

Rozmawiała Zuzanna Suliga

Fot. Łukasz Stacherczak


* Premiera polsko-włoskiej produkcji„Bejbis” odbyła się 21 października. To pierwszy po 11-letniej przerwie nowy film w reżyserii Andrzeja Saramonowicza (rozmowę z reżyserem można przeczytać TUTAJ). Główne role grają: Marta Żmuda-Trzebiatowska (Ada) i Grzegorz Małecki (Mikołaj). Obsadę współtworzą m.in.: Barbara Papis (Mela), Bronisław Wrocławski (Dziadek Jan), Ewa Telega (Niebabcia), Adam Hutyra (Henryks), Krzysztof Gosztyła (Święty Mikołaj), Dominika Kluźniak (Malinowska), Anna Iberszer (Hanka), Marta Honzatko (Kozłowska), Artur Barciś (ksiądz Marek), Maciej Półtorak (Kozłowski), Joanna Kurowska (Marylka), Michalina Olszańska (Luiza), Maria Maj (Melomanka), Michał Komar (Niedziadek) i Damian Ukeje (Damian). Za zdjęcia odpowiada Tomasz Madejski, za scenografię - Joanna Walisiak, za kostiumy - Enrica Iacoboni, za muzykę - Marek Napiórkowski, a za montaż - Jarosław Barzan. Dystrybutorem obrazu jest Monolith Films.



Cykle CGK - Autorzy