SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Bebel CGK

Jestem po prostu malarką…

22 listopada 2022
Rysunkowy portret Sylwii Góry
Udostępnij

„Jakże kocham was, kropki moje zielone, różowe i żółte. Ile niezwykłej wprost radości i spokoju dajesz mi ty – świecie błękitów i czerwieni, i ty – półkolista tęczo, i ty – świecie baśni i nierealnych marzeń, by być czarownicą, mieć czerwoną chustkę w białe groszki, sowę i czarnego kota i miotłę, dzięki której mogłabym znaleźć się u wrót Paryża, pod strzelistymi cyprysami van Gogha, albo przysiąść na pachnącej, pełnej dzwoniących kwiatów, pełnej brylantowej rosy i gorącego słońca łące Moneta. (…) Chciałabym wznieść się tak bardzo, bardzo wysoko, by nagle objąć wzrokiem wszystko” – tak marzyła bohaterka listopadowego herstorycznego portretu w 1985 r.

middle-DSC_2284-1024x683.jpg

I choć nie było mnie wtedy jeszcze na świecie, to czuję, jakbym stała za ramieniem artystki i widziała rysujące się przed jej oczami widoki francuskich miast i miasteczek. Beata Bebel-Karankiewicz broniła wtedy swoją pracę dyplomową pod kierunkiem Jana Szancenbacha w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Na tej uczelni uzyskała również stopień doktora (w 1997 r.) oraz stopień doktora habilitowanego (w 2015 r.). W roku mojego urodzenia 1988 rozpoczęła pracę w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie, przygotowując do zawodu kolejne roczniki studentów. Wyszła z pracowni kolorysty i w pewnym sensie koloryzmowi pozostała wierna, choć rozwijała go na swój własny, twórczy sposób.

Kolor, harmonia, ale też forma i solidny warsztat zdają się być najbardziej obecne w słowniku artystycznym Beaty Bebel. Namalowała najwięcej autoportretów i martwych natur. Martwe natury budowała na bazie koloru, na nim nadbudowywała światło i kompozycję, ale to kolor był pierwszy, intuicyjny. Z czasem artystka coraz chętniej i śmielej zajmowała się pejzażem, choć raczej nie tym najbliższym, jak Jura Krakowsko-Częstochowska, ale tym odleglejszym i może przez to przemawiającym do niej tym wyraźniej. Inspirowały ją rumuńskie krajobrazy, pola z żółtymi słonecznikami i dzikie łąki. Tak powstał najważniejszy cykl jej obrazów „Laboratorium obrazowania”, który stał się podstawą do habilitacji. Stopniowo martwe natury i pejzaże zastąpił pewien rodzaj abstrakcji oraz „action painting”, czyli malarstwo gestu, w którym kryły się emocje wcześniej obecne przede wszystkim w kolorze. Kolor jednak wciąż pełnił ważną rolę na płótnie artystki.

middle-DSC_2280-683x1024.jpg

Autoportretów namalowała ponad sto pięćdziesiąt, w tym właśnie gatunku zamykając najbardziej intymne intuicje i emocje. Nie były to autoportrety realistyczne, wręcz przeciwnie – twarz i sylwetka autorki często ulegały najróżniejszym deformacjom. Prawdy bytu szukała gdzie indziej – we wspomnianym już kolorze, w impresji, w formalnych zabiegach. Artystka lubiła też eksplorować mniej oczywiste rejony, inspirować się sztuką prostą, nieco naiwną, czasem uważaną nawet za kicz. Bebel malowała bowiem monidła, które powstawały w Polsce przede wszystkim w XIX wieku jako tańsza alternatywa tradycyjnych portretów. Monidła były wówczas popularne przede wszystkim wśród warstw uboższych, szczególnie na wsiach. Po II wojnie światowej straciły na popularności i z biegiem czasu stały się synonimem kiczu. Dziś są raczej cennym świadectwem etnograficznym, a dla Bebel wydają się być pewnego rodzaju zabawą, pasją czy wyrazem sympatii do osób, które znajdują się na tych portretach. Wykonywała je zresztą w sposób autorski – metodą kolażu.

W malarstwie Bebel można znaleźć wiele innych inspiracji i nawiązań do sztuki, zwłaszcza tej dwudziestowiecznej. Jan Cybis, Artur Nacht-Samborski, czy mistrz i nauczyciel artystki – Jan Szancenbach bez wątpienia zostawili ślad w jej pamięci. Malarka nie kopiuje jednak ich stylistyki czy tematu; są to bardzo subtelne nawiązania, raczej kolorystyczne. Nie zapożycza się u kapistów w sposób oczywisty, jeden do jednego, jej kreska i kompozycja są indywidualne. Twórczo przepracowuje tradycję, z którą zetknęła się w czasie nauki w dość przecież konserwatywnej akademii krakowskiej.

middle-DSC_2278-1024x683.jpg

Beata Bebel uczyła przede wszystkim w dzisiejszym Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym im. Jana Długosza w Częstochowie, ale przez dwa lata (od 2015 do 2017 r.) była również profesorką wizytującą w Instytucie Sztuki i Projektowania w Yanshan University, Qinhuangdao w Chinach. Angażowała się też chętnie w liczne projekty dydaktyczne i artystyczne, realizowane z uczelniami, a także galeriami w kraju i za granicą. Była m.in. kierowniczką międzynarodowego projektu badawczego „KORRESPONDENZ-KORESPONDENCJA” czy interdyscyplinarnego projektu NAWA „Malowanie języka polskiego”.

Beata Bebel-Karankiewicz zmarła 20 lipca 2021 r. Została pochowana na cmentarzu Kule.

„(…) i nagle znalazłam się w bajecznej przestrzeni światła, koloru i zapachu. Przestrzeni sięgającej pachnącej ziołami łąki aż po niebo błękitne, a za chwilę już granatowe, fioletowe i czarne. Aż po złote gwiazdy i jeszcze wyżej. Przestrzeni podzielonej skałami, drzewami i obłokami. Przestrzeni cichej. Przestrzeni wyobraźni”.

Artystka zwykła o sobie mówić: „Jestem po prostu malarką”. Taki tytuł nadano poświęconej jej pamięci wystawie, którą od kwietnia do czerwca tego roku prezentowała częstochowska Miejska Galeria Sztuki.

*Korzystałam z katalogu „Beata Bebel. Jestem po prostu malarką”, Miejska Galeria Sztuki w Częstochowie, Częstochowa 2022.

Fot. Robert Jodłowski/Miejska Galeria Sztuki (wystawa „Jestem po prostu malarką”)


Cykle CGK - Autorzy