W muzycznej „Narnii” Pawła Domagały

Jak na jednej scenie połączyć Marcina Najmana, Edytę Górniak, reklamy szamponów i piosenki o życiowym przesłaniu? Choć wydaje się to niemożliwe, w Częstochowie dokonał tego Paweł Domagała. Wokalista promował tu swoją najnowszą płytę – „Narnia”.
Największą popularność przyniosły mu komediowe role w produkcjach filmowych i telewizyjnych. Bawił jako Krzysztof Małecki w „O mnie się nie martw”, Szyja z „Wkręconych” czy Marcyś z „Gotowi na wszystko. Exterminator”. Jego emploi odmieniło „Żmijowisko”, czyli serial, który Łukasz Palkowski zrealizował na podstawie kryminalnej powieści Wojciecha Chmielarza. Paweł Domagała zaskoczył jednak już wcześniej, gdy w 2016 r. zadebiutował jako wokalista i autor tekstów, wydając krążek „Opowiem Ci o mnie”.
Pokryty platyną album ukazał się w listopadzie i od tej pory, co dwa lata, zawsze w drugiej połowie tego miesiąca, Domagała dodaje do swojej dyskografii kolejną płytę. Przebojowa okazała się zwłaszcza ta zatytułowana „1984”, którą promował hit „Weź nie pytaj”. Krążek uzyskał poczwórny, platynowy status. Na podobne miano zaczyna pracować tegoroczna „Narnia”. Producentem muzycznym jest przyjaciel artysty – Łukasz Borowiecki (stoi on również na czele zespołu, z którym koncertuje Domagała).
Sam tytuł odnosi się do cyklu powieści autorstwa C. S. Lewisa, ulubionego pisarza artysty. Dwanaście piosenek, które trafiły na to wydawnictwo, wokalista uważa za najbardziej osobiste w swoim dorobku. Z każdą wiąże się jakaś szczególna dla niego historia.
Album promuje trasa „Narnia Tour”, w ramach której 17 grudnia (czyli niemal miesiąc po premierze) Domagała ponownie odwiedził Filharmonię Częstochowską. Na wydarzenie zaprosił Impresariat Adria Art.
To, że nie będzie to tradycyjny koncert, wiadomo było już od przywitania. - Cieszymy się, że tu jesteśmy. W Częstochowie zawsze czujemy się bezpieczni, bowiem czuwa nad nami... Marcin Najman – mówił na powitanie Domagała.
I tak występ łączył piosenki i zaskakujący stand-up. Widać tu bogate doświadczenie kabaretowe, którym może pochwalić się aktor. To on jako bezczelny konferansjer budował napięcie w Kabarecie na Koniec Świata (tu warto przypomnieć sobie np. opowieść o „Człowieku-Biedronce”). Tym razem jednego wieczoru nawiązał m.in. do kontrowersyjnych wypowiedzi Edyty Górniak, szamponów reklamowanych przez Roberta Lewandowskiego i Michała Szpaka, mistrzostw w Katarze, a także swojego ekranowego wizerunku, który określił łatką „matoła”.
Do
tego ostatniego Domagała ma widoczny dystans, podobnie jak do faktu,
że wielu postrzega go wyłącznie jako „zięcia Andrzeja
Grabowskiego”. Do tego ostatniego zjawiska wokalista odnosi się w
premierowej piosence „Taka tam z gwizdaniem”, która zamyka
tracklistę płyty. Pada tam m.in. „(...) gnoju,
wszystko ci załatwił teść”. Jego
teksty są bezpośrednie, inspirowane życiem, szczere, czasami
łobuzerskie, czasami pełne pokory i świadomości, że na
„szczycie” bywa się zaledwie chwilę.
Nowy materiał został zaprezentowany w pełnej odsłonie, z singlowymi „Łe Łe”, „Dziećmi u dziadków” i „Narnią” na czele. Nie brakowało też „Rafiego” zapowiadającego serial (pod tym samym tytułem), nad którym Domagała pracował razem z żoną Zuzanną Grabowską. Największe wrażenie zrobił na mnie jednak „Dureń”. To napisana na zaskakującą nutę, lekko zabarwioną country, piosenka – autor upamiętnił nią swojego przyjaciela, który popełnił samobójstwo. Jakże to odmienne podejście do „pomnikowej” tematyki. Myślę, że taka prośba o miłosierdzie, do wielu może dotrzeć znacznie bardziej.
Oprócz kawałków z „Narnii” Paweł Domagała sięgnął również po utwory z poprzedniej płyty. - Jeśli nie znacie tego, zrobi się niezręcznie – rzucił, intonując charakterystyczny wstęp.
Teledysk do wspomnianego już „Weź nie pytaj” doczekał się dotychczas 143 milionów wyświetleń na YouTube, do niezręczności więc w Częstochowie nie dopuściliśmy, tłumnie wtórując (zwłaszcza w refrenie) wokaliście.
Okres był przedświąteczny, nie mogło więc zabraknąć i takiego motywu. - Umówiliśmy się, że z graniem kolęd wstrzymujemy się do momentu, gdy Anna Lewandowska wrzuci na Instagram zdjęcie ozdób świątecznych. Wrzuciła, możemy grać – żartował aktor.
Dalekie od standardów było również przedstawienie zespołu i ekipy technicznej. Domagała każdego porównywał do ciast, przypominał sobie o sernikach czy sękaczach, dla siebie jednak adekwatnej słodyczy nie znajdując. I tu postawił na przewrotność, anonsując się w roli... krwistego steku.
Fot. Robert Mateuszuk
Cykle CGK - Autorzy
-
Kacper Kapsa
Z notatek kryptooptymisty
-
Adam Markowski
CGK Live Sessions
-
Adam Florczyk
Kultura Mówiona
-
Rafał Cuprjak
Częstonsy