SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Frączek

Malarskie sekrety ukryte za „czerwonymi drzwiami”

18 stycznia 2023
Udostępnij

Takie okazje zdarzają się niezmiernie rzadko, na kolejną przyjdzie nam poczekać pewnie przynajmniej kilka miesięcy. W grudniu Bartosz Frączek otworzył dla zwiedzających „czerwone drzwi” wiodące do jego pracowni. Jako redakcja CGK nie mogliśmy nie skorzystać z tego zaproszenia.

middle-zoom-DSCF0478_63c7dbd470b51.jpg

Galeria „Czerwone drzwi” – tak nieformalnie nazwał swoją pracownię częstochowski malarz Bartosz Frączek. Do lokalu przy ul. Strażackiej przeprowadził się na początku 2022 r. Taki prezent sprawił sobie na obchodzone rok wcześniej 25-lecie twórczości artystycznej (jubileusz fetował imponującą wystawą w Miejskiej Galerii Sztuki).

Zważywszy kolor wrót wiodących do Galerii, jej nazwa nie będzie zaskoczeniem. To proste skojarzenie ze strażacką czerwienią. W grudniu – razem z licznymi fanami malarstwa – przekroczyliśmy „czerwone drzwi”, by zwiedzić pracownię, którą artysta współdzieli ze swoim synem – Bartłomiejem „Bebe” Frączkiem (studentem Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie).

- Galeria jest zamknięta. To miejsce mojej pracy, a ja nie jestem handlarzem dzieł sztuki, tylko artystą malarzem. Czasami jednak ktoś chce zobaczyć moje obrazy, a nie zawsze ma taką okazję na wystawie, bo nie organizuję ich zbyt często. Stąd dni otwarte, które odbywają się raz na pół roku, wtedy można wpaść, odwiedzić mnie, porozmawiać, obejrzeć prace – zaznacza gospodarz.

middle-zoom-DSCF0458_63c7db8bcfdd9.jpg

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od otwierającej lokal wystawy malarstwa Bebe, czerpiącego inspiracje ze świata natury, fauny oraz mnogości jej form i rodzajów. Obok znajduje się również „magazyn”, w którym pakowane i rozładowywane są wystawy. Przechodząc dalej, trafiamy do części „wypoczynkowej”, „brudnej” (to tu powstają prace), gastronomiczno-kuchennej, by dotrzeć do żółtych drzwi i przejść do imponującej galerii prac Bartosza Frączka. Całość zajmuje ok. 170 m².

- Gdy dołączyliśmy drugi lokal, by je jakoś rozróżnić, poszliśmy kluczem kolorystycznym – więc tam są żółte drzwi. Mieszkamy nad pracownią, tam planujemy zrobić niebieskie drzwi. Tak zyskamy trzy podstawowe kolory kojarzące się z malarstwem. We wszystkich przypadkach zachowaliśmy oryginalne drzwi, tylko je przemalowując – wyjaśnia Bartosz Frączek.

middle-zoom-DSCF0460_63c7dbd38c91c.jpg

Tutaj nie ma nijakości. Wszystko jest nie tylko jakieś, ale więcej – nietuzinkowe. Wyróżnia się lampa w kształcie nosorożca, Vespa-barek podpatrzona w Tajlandii, lampa-trąba stworzona przez pana Stasia (tubę Frączek otrzymał od swych dawnych sąsiadów, czyli ogniska muzycznego). - Nie lubię niszczyć starych przedmiotów, daję im drugą szansę: zgodnie z japońską filozofią, że rzeczy mają swoją duszę. U nas mówi się „przedmioty z duszą”, ale to tylko powiedzenie, powierzchowne ujęcie. W Japonii rzeczywiście się w to wierzy i jak ktoś ma stary czajnik czy garnek i ma własny dom, to nigdy tego nie wyrzuci, a szybciej przekształci na doniczkę. Wszystko po to, żeby duch tego przedmiotu nie straszył go w nocy – opowiada właściciel „Czerwonych drzwi”.

Dzięki takiemu podejściu wiele przedmiotów uratowano przed wyrzuceniem. „Staroci” jest tu zresztą więcej. - Te dwa radia mam „po dziadku”, trzecie dostałem, bo ktoś podpatrzył, że mam tamte. Kolejne otrzymałem w spadku po zmarłej niedawno cioci. Zresztą nie tylko je, ale także obrazy, na czele z „Matką Boską Karmiącą”, która ma przynosić domowi dobrobyt – wylicza Frączek.

middle-zoom-DSCF0528_63c7dbd7545e7.jpg

W pracowni – obok obrazów obu Frączków – a także prac z rodzinnej kolekcji, nie brakuje dzieł innych artystów. Stąd prace m.in. Pauliny Domagalskiej, grupy Monstfur czy… Salvadora Dalego. Zostając przy ostatnim z wymienionych – mowa o litografii z 1964 r. przedstawiającej Mojżesza, ale takiego, jakim wyrzeźbił go Michał Anioł, czyli z… rogami.

Jakie pytania padały podczas zwiedzania? Choćby te dotyczące ukrytych „za szkłem” marynarek, ozdobionych fantazyjnymi, barwnymi planami. Spośród około dwudziestu „zniszczonych” przy malowaniu okryć zachowały się dwa. - Tu nie ma udawania, planowania, to rok pracy i wycierania pędzli. Ja wycieram ręce o marynarkę, a William Wharton wycierał je o spodnie – opowiadał malarz z ponad 25-letnim dorobkiem.

middle-zoom-DSCF0586_63c7dbdb85c08.jpg

Zaciekawienie wzbudził również zawieszony na jednej ze ścian domek, przypominający taki dla lalki. Wisi nad nim nazwa Galeria La Puerta Roja. Gospodarz otrzymał go w prezencie. W środku jest i C-3PO (bohater jednego z najnowszych obrazów artysty), miniaturowe zdjęcia obrazów, malutkie farbki, jeżyk - symbolizujący ulubioną torbę żony malarza – Anny Pilichowskiej-Frączek, a także figurka psa, czyli Chałki, która w marcu 2022 r. dołączyła do rodziny.

Podczas grudniowego otwarcia panowała niezwykle rodzinna atmosfera. Serca wszystkich skradła wspomniana suczka, o smakołyki zadbała pani Anna, a za barem stanął Bartłomiej, który barmańskie szlify uzyskał, pracując w MicroKlimacie i Klubokawiarni Bank. Tym razem kusił choćby daiquiri, czyli ulubionym drinkiem Ernesta Hemingwaya.

- Wiele osób zastanawia to, gdzie i jak pracuję. Nie mają pojęcia, jak wygląda pracownia artysty. Każda jest inna, każda ma swój klimat – mówi Bartosz Frączek.

Tajemnic skrytych za „czerwonymi drzwiami” jest o wiele więcej. Niektóre z nich zdradzimy w kolejnej odsłonie cyklu „Podwójna ekspozycja”, poświęconej chyba jedynej takiej w Częstochowie malarskiej pracowni ojca i syna. Śledźcie uważnie portal CGK.

Fot. Adam Markowski



Galeria zdjęć

18 stycznia 2023
Adam Markowski
W grudniu Bartosz Frączek otworzył dla zwiedzających „czerwone drzwi” wiodące do swojej pracowni. Jako redakcja CGK nie mogliśmy nie skorzystać z tego zaproszenia.

Cykle CGK - Autorzy