SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Jacek Stęszewski/Facebook

Tylko proszę, nie płacz, kupię ci chechłacz

15 marca 2023
Udostępnij

Brawa jak na narodowym, „Miś” na miarę możliwości, wspomnienia rodem z wypożyczalni VHS i tankowania na CPN-ie, pytania o tytułowy „chechłacz”… Niedzielny koncert Jacka Stęszewskiego miał wiele barw, niczym PAL i SECAM (czyli standardy nadawania kolorów w sygnale telewizji), o których również śpiewał artysta.

middle-ksiezycowka-b-iext97470958.jpg

Jacka Stęszewskiego znałam przede wszystkim jako wokalistę katowickiego Końca Świata. Pełen ska, punku i rocka „Granat w plecaki” kojarzy mi się z czasami licealnymi. W podobnym okresie happysad śpiewało, że im „Wszystko jedno”. A my wtórowaliśmy obu zespołom w nieodżałowanej Utopii.

Dziś jednak częściej niż po „Oranżadę” czy „Porąbaną noc” sięgam po solową twórczość Stęszewskiego. Wszystko przez „Aleje, tu się dzieje” i mój ulubiony cykl „Ulica często chowa najlepsze”, który pilotował Krzysiek Niedźwiecki. W lipcu 2016 r. kolejnym gościem, który zdecydował się zagrać na „Kwadratach” (wcześniej w rolę ulicznego grajka wcielił się m.in. nieżyjący już Jacek „Budyń” Szymkiewicz) był właśnie lider Końca Świata. Dzięki temu poznałam bardziej liryczną odsłonę twórczości muzyka, bliską miejskiemu folklorowi, bliską poezji śpiewanej i zdecydowanie bliższą mnie samej. Dwa lata wcześniej artysta wydał debiutancką, solową „Ksieżycówkę”. I od tej pory uważam niezmiennie, że „Dziewczyna z Księżyca”, którą na ulicy usłyszałam po raz pierwszy, jest jedną z najpiękniejszych polskich piosenek. Słuchałam jej tyle razy, że gdy teraz robię sobie „przerwę”, „zaniepokojony” Facebook od razu podrzuca mi ją w „proponowanych”.

middle-peweksówka.jpg

„Ksieżycówkę” nagrano w częstochowskim studio Radioaktywni, które współtworzy multiinstrumentalista i realizator dźwięku Janusz Binkowski. Drugi solowy album Stęszewskeigo, czyli wydaną w 2017 r. „Peweksówkę” nagrali już w muzycznej kolaboracji. Premierowych, pachnących gumą Turbo pocztówek z PRL-u wysłuchałam w Pokojowej Wiosce Kryszny. Stęszewski wsparty przez m.in. Binkowskiego wystąpili niemal na zakończenie tamtejszej edycji, która potem okazała się ostatnim festiwalem pod tą nazwą (od 2018 r. to Pol’and’Rock Festival) i - póki co - ostatnim moim „Woodstockiem”.

Potem panowie koncertowali jeszcze w Częstochowie, ale jakoś mi się „nie składało” i zdecydowanie tych nieobecności żałuję. Nie ukrywam też, że na informację, że Stęszewski będzie gościem niedzielnego cyklu „Scena lokalna”, firmowanego przez Ośrodek Promocji Kultury „Gaude Mater”, ucieszyłam się jak dziecko.

Tytułową lokalność „zapewnił” nie tylko Binkowski, ale również Daria Pacuda – skrzypaczka i basistka. Oboje diabelsko zdolni, wszechstronni, muzykujący z lekkością, bawiący się dźwiękiem... Razem grają w zespole Superkocik. Członkowie grupy stawili się w niedzielę chyba w komplecie, a wokalistka Anna Kasprzyk wspomogła nawet wykonanie „CPN-u”.

middle-Gaude.jpg

Koncert rozpoczęły „W kieszeniach duszy” i „Drzwi” z „Księżycówki”. Potem liryka tej płyty przeplatała się z pełną humoru, wspomnień, przymrużenia oka, ale i refleksji (jak w „Jojo Oponiarz”) „Peweksówką”. Przenieśliśmy się do czasów wypożyczalni VHS, przewijania taśm (za nieprzewiniętą groziły konsekwencje), PAL, SECAM i kaset z „Rambo”, „Rockym” czy „Lodami na patyku”. Odtwarzacz i kasety z naklejkami z napisanymi na maszynie tytułami filmów pamiętam bardzo dobrze. Resoraki dostałam w spadku po wujku (choć nie z tytułowego RFN-u), do Pekwesu byłam zabierana, a smak „Turbo” i „Donaldów” pamiętam do dzisiaj. Wspomnień z tankowania na CPN-ie i talonów nie posiadam, a pewną czekoladę nazywam „z orzechami”, a nie „z okienkiem”.

Myślę jednak, że większość zebranych w OPK słuchając, snuła swoje osobiste wspomnienia, zmieniając je niczym na rzutniku Ania (którego straty nie mogę przeboleć!).

Jeśli chodzi o „Peweksówkę”, podobnie jak na „Woodstocku”, najbardziej rozbroił mnie „Chechłacz”. Niestety, znów zabrakło mi odwagi, by zapytać artystę: „o co chodzi”. Śmiałości tej nie brakowało dzieciakom, które bez cienia skrępowania pytały: „kiedy skończy się ta piosenka” albo „kiedy będzie ta druga”. Jacek Stęszewski tę konwersację z najbardziej wymagającą publicznością chętnie podtrzymywał, więc lokalność tytułu nabrała innego, bliższego, bardziej kameralnego wydźwięku.

Tylko proszę, nie płacz, kupię ci chechłacz, kupię ci dwa chechłacze, ona już nie płacze” – nurtuje mnie nadal, więc pisząc ten tekst postanowiłam się doszkolić. Okazuje się, że nie tylko mnie chechłacz „męczył”, bo podobnych zapytań napotkałam w Google sporo. Wyjaśnień jest wiele: od wyimaginowanej zabawki (symbolu pustej obietnicy), przez taką prostą, ręcznie wykonaną zabawkę, kijankę do prania aż po tępy nóż. Marne to pocieszenie… Bliska tego, że zagadki nie rozwiążę, dowiedziałam się, że chechłacz to woreczek z cukrem, który dawano dzieciom do ssania, by zapobiec humorom, płaczom i rozpaczom (niczym smoczek).

middle-Steszewski2.jpg

Wracając „ze słowników” na salę OPK, w której klaskano „niczym na Narodowym” (jak kwitował Stęszewski), lekiem na wszystkie duchowe niepogody okazał się również „Miś”. To muzyczna perełka dla fanów kultowej komedii Stanisława Barei. Jeśli ktoś tego nie czuje, a wiem, że i tacy się na świecie zdarzają (wiem, choć nie dowierzam), dla niego ta piosenka będzie ciągiem nielogiczności. Innych – „Ochódzki Ryszard prezes nasz co długi spłaca swe na czas, A tak w zasadzie prawie nic nikomu nigdy nie jest winien” – bawi z pewnością setnie. Podobnie jak choćby Irena, która „po Warszawie chodzi z tragarzami”, „Budda, Kossak”, Tradycja, szampon Samson, żona Zofia i wiele innych smaczków zawartych w tej niespełna czterominutowej piosence.

Na wspomnianą na początku „Dziewczynę z Księżyca” musieliśmy poczekać do bisów. Było warto, bo muzyczną „repetę” dopełnił również „Wojskowy blues”, czyli doskonały cover piosenki Toma Odella „Another Love”. Z reakcji zebranych - bo w sali OPK, byliśmy w komplecie - wynika, że nie tylko ja liczę na koncertową powtórkę. Czekanie umiliłam sobie, zamawiając płytę, więc kończę tekst, zerkając do telefonu i wypatrując informacji o dostarczonej przesyłce.

Końca Świata, którym zaczęła się ta opowieść, będzie można posłuchać w Częstochowie już 24 marca o godz. 20.00. W ramach trasy "Folk Tour 23" zespół zagra w Muzycznej Mecie. Zgodnie z hasłem repertuar wypełnią folkowe piosenki, których grupa ma w swoim 23-letnim dorobku naprawdę sporo.

Fot. Jacek Stęszewski/Facebook, OPK "Gaude Mater"

Cykle CGK - Autorzy