SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

archiwum Muzeum Częstochowskiego

W częstochowskim „starym kinie”

3 kwietnia 2023
Udostępnij

Sławek Domański ma wiele pasji, a jedną z nich od bardzo dawna jest film, zwłaszcza ten z dużego ekranu (najlepiej OKF-u). Teraz postanowił przypomnieć czasy, gdy w naszym mieście działało blisko 50 kin. O początkach X muzy rozmawia z Agnieszką Pobratyn, autorką książki o kulturze teatralnej i filmowej w Częstochowie.

middle-Kino-Odeon.JPG

Częstochowska przedwojenna kultura filmowa to nie jest temat oczywisty. Skąd pomysł, by stworzyć książkę „Zjawiska kultury teatralnej i filmowej w Częstochowie do 1939 roku”?

Agnieszka Pobratyn: To efekt przygotowanej przeze mnie pracy doktorskiej, którą broniłam wiosną 2015 roku na Uniwersytecie Opolskim. Praca zawierała bardzo dużo materiału badawczego, zgromadzonego dzięki dość mozolnej kwerendzie (przede wszystkim prasy częstochowskiej) i trochę szkoda mi było, zostawić go „tylko” jako pracę naukową. Szczególnie, że o wielu opisywanych zjawiskach częstochowianie mogli nie wiedzieć.

Cały rozdział poświęca Pani Władysławowi i Antoniemu Krzemińskim. Jaką rolę odegrali ci pionierzy kinematografii w kulturalnej historii miasta?

- Przede wszystkim Krzemińscy jako pierwsi zaprezentowali w mieście nowinkę techniczną, jaką był kinematograf. W późniejszym okresie, kiedy już osiedli w mieście na stałe, nie tylko starali się upowszechniać kulturę filmową poprzez otwieranie kolejnych kin, ale - co z dzisiejszej perspektywy bezcenne - utrwalali na taśmie filmowej obraz ówczesnej Częstochowy. Uważany przez lata za najstarszy zachowany polski film dokumentalny – „Pożar Zapałczarni” z 1913 roku - jest właśnie ich autorstwa. Tych filmów, wyświetlanych jako „Kroniki Odeonu”, powstało około 40, z czego do naszych czasów zachowało się tylko osiem.

W aneksie do książki wymienia Pani prawie 50 kin działających w Częstochowie przed II wojną światową. Z czego wynikała tak duża liczba miejsc, w których wyświetlano filmy i które z tych kin były najważniejsze dla kultury tamtego okresu?

- Liczba imponująca, ale jeśli przyjrzymy się jej uważnie, to okaże się, że tylko kilka kin działało dłużej niż kilka miesięcy. Wpływ na to miały rozmaite problemy finansowe właścicieli, trudności z zaopatrywaniem w nowe filmy, a może przede wszystkim dość kapryśna publiczność. Trudno wskazać jednoznacznie te najważniejsze, bo każde kino spełniało nieco inne funkcje i do nieco innego odbiorcy było skierowane. Na pewno warto jednak pamiętać o „Odeonie” braci Krzemińskich (Al. NMP 43 oraz Al. NMP 27), największej i najbardziej reprezentacyjnej „Lunie” (al. Kościuszki 1/5), która w latach 30. pełniła funkcję kina zeroekranowego (czyli tu miały miejsce częstochowskie premiery filmów) czy o kinoteatrze „Corso” (Al. NMP 27).

Sporo miejsca poświęca Pani w swojej książce kinoteatrom. Czym były te instytucje i jaką rolę odegrały w rozwoju sceny teatralnej?

- Pierwsze filmy były bardzo krótkie, program pokazu składał się więc z kilku produkcji, najczęściej o różnym charakterze – komedia, melodramat i obraz z natury. By dostarczyć widzom nieco więcej rozrywki, zaczęto dołączać dodatkowe atrakcje: pokazy taneczne, występy kuplecistów oraz krótkie przedstawienia teatralne. Formuła ta nie była wymysłem tylko częstochowskim, ale tu świetnie sprawdziła się z innego powodu – do 1927 roku miasto pozbawione było stałej sceny teatralnej, więc potrzeby widzów zaspakajały albo zespoły na gościnnych występach, albo amatorzy, albo właśnie scenki przykinowe. Wspominane już przeze mnie kino „Corso” w niektóre dni tygodnia proponowało swoim widzom tylko przedstawienia teatralne.

W Częstochowie przed II wojną światową powstawały także filmy. Na pierwszy plan wysuwają się tutaj nazwiska znanych reżyserów Edwarda Puchalskiego i Józefa Lejtesa oraz sceneria jasnogórskiego klasztoru. Przykładem może być film „Pod Twoją obronę”. Jaki wpływ na rozwój kinematografii miała obecność Jasnej Góry?

- Jasna Góra jest tak charakterystyczna, że stanowiła doskonałe tło przedstawianych historii, oczywiście nie bez znaczenia dla fabuły był także wątek religijny. Co jednak ciekawe, klasztor wpływał na kina w inny sposób: kiedy spłonęła wieża jasnogórska w 1900 roku, Krzemińscy postanowili wydłużyć swój pobyt w mieście, spodziewając się znaczącego przypływu pielgrzymów, ciekawych pogorzeliska, a może więc i chętnych do tego, by zobaczyć czym jest kinematograf. W kolejnych latach wiele kin sytuowało się w pobliżu Jasnej Góry, by powracającym pątnikom zaproponować rozrywkę albo wzmocnić przeżycia duchowe poprzez wyświetlanie filmów o tematyce religijnej.

Chciałbym jeszcze wspomnieć postać pochodzącego z Częstochowy wybitnego aktora Antoniego Fertnera, gwiazdę takich przedwojennych filmów jak „Gehenna”, „Ada, to nie wypada!” czy „Włóczęgi”. Czy Pani zdaniem takie postaci jak on czy bracia Krzemińscy są wystarczająco dobrze znane częstochowianom?

- Myślę, że nie. Znane są te postacie osobom, które albo nieco wiedzą o starym kinie, albo uważnie spacerują po swoim mieście. Jest tu bowiem ławeczka Fertnera na ul. Wieluńskiej i tablica pamiątkowa poświęcona Krzemińskim wmurowana w ścianę budynku, w którym była pierwsza siedziba „Odeonu”. Są tu też ulice im poświęcone - Fernterowi na Wyczerpach, Krzemińskim w Kiedrzynie), a na cmentarzu Kule są pochowani obaj bracia. Jednak dla większości są to postaci anonimowe, a szkoda. Warto wciąż przypominać, że i Częstochowa miała swoich pionierów kinematografii.

Dziękuję za rozmowę.

Fot.: kino Odeon - archiwum Muzeum Częstochowskiego

Cykle CGK - Autorzy