Sens istnienia

Drzewa będą istnieć, dopóki na Ziemi istnieć będzie życie. Być może w przyszłości wyewoluują, urosną albo skarłowacieją, ale zostaną tu do końca, zapewne dłużej niż człowiek.
Drzewa tworzą jeden, skonsolidowany, inteligentny organizm. Łączą się glebą, korzeniami, liśćmi albo wiatrem. Porozumiewają się ze sobą. Ostrzegają przed nadchodzącym huraganem, wycinką, pasożytami. Zaalarmowane o czasie, silne drzewo jest w stanie wyprodukować z żywicy substancje odstraszające. Jest w stanie wezwać na pomoc zwierzęta lub ludzi, którzy obronią drzewo, ponieważ czerpią z niego korzyści. Ponieważ zjadają owoce, chowają się w cieniu, ogrzewają ciepłem drewna. Drzewa karmią własne komórki materią organiczną. Ale równocześnie przejmują pamięć istot, które pochowano i z czasem stają się w pewnej części nimi. Stają się mądrzejsze ich doświadczeniami. Nie istnieje samotne drzewo. Nawet najbardziej odizolowana roślina karmiona jest tym samym światłem, co inne.
Prababcia Elżbieta pracowała w zakładach włókienniczych u Peltzera. Mieszkała tuż obok fabryki, w starym, wysokim mieszkaniu bez toalety, za to z pięknym piecem kaflowym i zabytkowymi holenderskimi meblami. Co wieczór maszerowała do wychodka na podwórku paląc papierosa za papierosem, donośnie kaszląc. Jej mąż, Mikołaj, żołnierz Wojska Polskiego, zaginął w czasie II wojny światowej i do śmierci łudziła się, że któregoś dnia cudownie się odnajdzie, wpadając do domu z plecakiem pełnym pamiątek, niczym z wakacji. Albo przynajmniej napisze długi list, w którym wszystko wytłumaczy.
Prababcia umarła, gdy poszedłem do zerówki. Podczas ostatnich odwiedzin kazała ojcu usiąść obok.
– Chcesz wody, babciu? – spytał tata.
– Chcę sensu istnienia. I chciałabym się nie bać. Ale nie potrafię. Niedawno śniło mi się, że po śmierci zmieniłam się w drzewo. I pewnie wolałabym być drzewem, niż umrzeć. – odpowiedziała.
Gdy ojciec krzątał się w kuchni, sprzątając i opróżniając przepełnione popielniczki, prababcia Elżbieta przywołała mnie do siebie.
– Robisz się coraz bardziej podobny do mojego męża, twojego pradziadka. Już niedługo go odnajdę. I dam ci znak, że go znalazłam. Obiecuję. – powiedziała kładąc mi dłoń na głowie. To był nasz zwyczaj, jej nieruchome palce przylepione do moich włosów.
Ulubiona ławka prababci Elżbiety wciąż znajduje się przy rondzie Mickiewicza obok Pomnika Włókniarek, nazywanego Szpulką. Siadała na niej co niedzielę i wypatrywała Mikołaja, czy może nie wysiądzie z tramwaju albo nie nadejdzie żwawym krokiem wystrojony w garnitur, z bukietem kwiatów w dłoni. Odpoczywając wypalała kilka najtańszych papierosów bez filtra. A popiół roznosił się i osiadał na okolicznych drzewach.
Latem zeszłego roku przyszedł alert RCB. Pisali, że należy spodziewać się gwałtownych burz i silnego wiatru. U mnie na Rakowie tylko trochę zagrzmiało, ale w centrum z nieba leciały kulki gradu wielkości piłeczek pingpongowych. Lało jak z cebra. Piorun trafił w buka, niedaleko Szpulki. Połamane konary zatarasowały przejście. Gałęzie i śmieci zatkały studzienki odpływowe. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Jednocześnie zginęło inne drzewo. Samotna wierzba, na Grabówce, na łące niedaleko ulicy Ikara. Wyglądała tak, jakby ktoś ją wyrwał z korzeniami i podpalił. Straż pożarna nie mogła poradzić sobie z pożarem, mimo że to ledwie jedno drzewo. W spalonej ziemi nieopodal wierzby, odkryto ludzkie szczątki, obok metalowe pudełko a wewnątrz dokumenty. W ten sposób odnalazł się pradziadek Mikołaj.
Na pogrzeb Mikołaja zjechali oficjele różnych szczebli, przecież niecodziennie chowa się zaginionego lata temu żołnierza. Wieczorem zorganizowaliśmy stypę, wyłącznie dla najbliższych, w naszym mieszkaniu. W pewnym momencie zadzwonił domofon. W słuchawce usłyszałem charakterystyczny donośny kaszel prababci. Słychać go było jeszcze przez parę minut na klatce schodowej. Jednocześnie przez otwarte okno balkonowe do mieszkania wleciał bukowy liść. Przez moment szybował, po czym wylądował na mojej głowie. To był nasz zwyczaj, jej nieruchome palce przylepione do moich włosów.
Fot. Adam Markowski
Cykle CGK - Autorzy
-
Adam Florczyk
Kultura Mówiona
-
Adam Markowski
Podwójna ekspozycja
-
Rafał Kwasek
Ucieczka od FOMO
-
Adam Markowski
CGK Live Sessions