SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Mamy kolejny mural, „Kobyłkę” przy filharmonii

2 listopada 2024
Udostępnij

Rok po śmierci częstochowskiego malarza Jarosława Kobyłkiewicza powstał w mieście mural poświęcony temu artyście. To praca młodego twórcy Łukasza Włodarczyka. Zainspirował go ostatni autoportret „Kobiego”.

middle-Autoportret2.jpg

Jarosław Kobyłkiewicz zmarł 12 listopada 2023 r., mając 64 lata. Absolwent Liceum Plastycznego w Częstochowie i krakowskiej ASP, nazywany był ostatnim hipisem naszego miasta.

W „Gazecie Wyborczej" z kwietnia 2016 r. wyjaśniał: Na inauguracji pierwszego roku studiów składaliśmy uroczystą przysięgę, że nie zrezygnujemy nigdy z zawodu, że pozostaniemy wierni sobie i stale będziemy się rozwijali artystycznie. Pozostałem wierny tej przysiędze i mojemu mistrzowi Janowi Szancenbachowi, przedkładając tę wierność nad komfort życiowy.

Jego słowa korespondowały z czynami, „Kobyłka” żył sztuką i ze sztuki, a zatem bez stałych środków utrzymania (za niepłacenie składek został nawet wykluczony ze Związku Polskich Artystów Plastyków). Jego prace zawisły w domach wielu częstochowian, za to wystaw nie miał zbyt wielu - mimo niewątpliwego talentu i oddania pracy. Przykład – lata 90. ubiegłego wieku, raptem dwie ekspozycje indywidualne Kobyłkiewicza w rodzinnej Częstochowie. Może działo się tak dlatego, że sam o wystawy i popularność nigdy nie zabiegał (zapewne z tego samego powodu trudno znaleźć coś o tym artyście w starych gazetach).

A co pokazywał, gdy już wystawiał? Z jednej strony wielkie formaty, z drugiej miniaturki, tu ekspresyjne abstrakcje, tam portrety, np. swoich muzycznych idoli, na czele z Mickiem Jaggerem, ówdzie znowu projekty okładek płyt… Malowanie bowiem pozostawało dla niego sprawą chwili. Sam mówił o sobie, że gdy coś przychodzi mi do głowy, maluje intensywnie, potem jednak czuje się wyczerpany i pusty - aż do następnego impulsu, który zresztą może być zupełnie inny w charakterze.

middle-Lukasz_przy_pracy1.jpgImpuls zadecydował też o powstaniu muralu. - Chciałem coś takiego zrobić zaraz po tym, jak pochowaliśmy „Kobiego”. Jakąś pracę in memoriam – tłumaczy Łukasz Włodarczyk. Byli z Kobyłkiewiczem przyjaciółmi i nie miała dla nich znaczenia spora różnica wieku. Młody twórca już wcześniej pracował przy częstochowskich muralach, np. przy tramwaju Twist w al. Kościuszki albo „Świteziance” Michała Błacha na osiedlu Trzech Wieszczy, choć sam podkreśla, że był tam tylko pomocnikiem: Bo nie jestem plastykiem z wykształcenia lecz samoukiem. Sztuki graffiti uczyłem się wprost na ścianach.

Kiedy w styczniu 2024 r. składało się wnioski o stypendium artystyczne prezydenta miasta, Włodarczyk zgłosił swój pomysł na mural poświęcony „Kobyłce”. Na etapie pisania wniosku skontaktowałem się z Igą, córką Jarka i spadkobierczynią jego twórczości. Poprosiłem o zgodę na użycie którejkolwiek z jego prac jako inspiracji, bo mural chciałem namalować we własnym stylu – opowiada autor malowidła. - Ten pomysł bardzo spodobał się Idze. Na nasze spotkanie przyniosła akrylowy autoportret ojca – ostatni jego wizerunek i jeden z ostatnich obrazów, jakie namalował w ogóle. Uznałem, że nic lepszego nie znajdziemy, że właśnie ta praca idealnie nadaje się do wykorzystania, choć od strony technicznej była bardzo trudna. Ale nie przeniosłem jej wiernie na ścianę. Nie jest to kopia lecz impresja, wizerunek „Kobiego” widziany moimi oczami.

Wniosek o stypendium prezydenta przeszedł. Pozostała jednak rzecz bardzo ważna – wybór miejsca. Zajęła Włodarczykowi najwięcej czasu. Najpierw upatrzył sobie jedną z bram w III Alei, zasmarowaną przez grafficiarzy amatorów, potem przymierzał się do jakiegoś garażu w centrum, np. przy Wałach Dwernickiego. Ostatecznie malunek trafił na boczną ścianę kamienicy przy ul. Garibaldiego, tuż obok sklepu z rowerami, o krok od Filharmonii Częstochowskiej. Wszystko dzięki pomocy i uprzejmości współwłaścicieli budynku, Macieja Biedronia i Magdaleny Paczkowskiej.

middle-ŁK241023_MURAL-03.jpg

To właśnie Łukasza oglądali przechodnie, gdy w drugiej połowie października biegając po rusztowaniu nakładał wałkiem i pędzlem na zagruntowaną ścianę emulsyjny podkład, warstwę zewnętrznej farby akrylowej, a następnie kolorowe spraye i – na finał - bezbarwny, połyskliwy lakier. Nie używał ani rzutnika, ani szablonów. - Wszystko zrobiłem od ręki – zapewnia twórca. - Bo nie chodziło mi o fotograficzne odwzorowanie, lecz upamiętnienie „Kobiego” takiego, jakim on sam siebie widział i jakim ja go widziałem.

Fotografie:

Oryginał autoportretu Jarosława Kobyłkiewicza. To on zainspirował twórcę muralu. Fot. Łukasz Włodarczyk

Łukasz Włodarczyk przy pracy. Fot. archiwum Łukasza Włodarczyka

Gotowy mural przy ul. Garibaldiego, poświęcony częstochowskiemu malarzowi Jarosławowi Kobyłkiewiczowi. Fot. Łukasz Kolewiński

Cykle CGK - Autorzy