Tu Gwiazda Śmierci, tu Niszczyciel
Do niedawna w gablotach holu Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II gościli: księżniczka Leia, Anakin Skywalker, Han Solo, mistrz Yoda, C-3PO czy R2D2. Finisaż wystawy „Lego Star Wars” z kolekcji 13-letniego Karola Witkowskiego odbył się 20 grudnia.
Swojego pierwszego zestawu Lego nastoletni dziś Karol Witkowski dobrze nie pamięta. Jak mówi: był malutki. A klocki prezentował mu tata, Piotr. Żartują, że wtedy były to takie prezenty bardziej dla niego niż dziecka. Tata opowiadał synkowi o Lego, o gwiezdnej sadze, wkrótce zaczęli razem oglądać filmy George’a Lucasa. Teraz każdy obraz z serii Karol zna niemal na wyrywki. Oglądał je przynajmniej kilkakrotnie. Pytany o ulubioną część, zdradza, że najbardziej lubi „trójkę”, czyli „Zemstę Sithów”. – Wydaje mi się, że jest najlepiej zrobiona. Dużo się tam dzieje, jest fajny scenariusz – tłumaczy.
Niemal tysiąc figurek
Jak to się stało, że z pojedyncze zestawy i figurki przerodziły się w ich setki? W tym palce maczał już dziadek chłopca – Krzysztof Witkowski, znany kolekcjoner oraz twórca i szef Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie (które może pochwalić się większym zbiorem numizmatów z wizerunkiem Papieża Polaka niż ma Watykan!). – To dziadek rozpalił we mnie zajawkę na Lego, nakręcił mnie na budowanie, kupował kolejne zestawy i oczywiście pomagał składać – opowiada Karol. Co więcej: gdy jemu (np. przy kilku tysiącach elementów) malał zapał, to dziadek sam zabierał się za składanie.
Efektem rodzinnej pasji była wystawa, którą otwarto w maju oczywiście w muzeum dziadka przy ul. Jagiellońskiej 67/71. Przygotowania były dobrą okazją do tego, by podsumować zbiory. – Dopóki dziadek nie policzył wszystkiego, to nie sądziłem, że mam tyle figurek! Stawiałem, że może maksymalnie 500, a okazało się, że prawie tysiąc! Byłem w szoku, gdy zadzwonił i powiedział, ile tego uzbieraliśmy – przyznaje Karol.
Wszystkie wyeksponowano w witrynkach niczym najcenniejsze obiekty. Każda jest opisana, ma podany numer. Wielu bohaterów się powtarza, widzimy np. Lorda Vadera, który odpowiada przemianom z kolejnych filmowych epizodów. Kolejne miejsca zajmują m.in. Luke Skywalker, Han Solo, mistrz Yoda, księżniczka Leia, C-3PO, R2D2 czy BB-8. Ciemną stronę mocy reprezentują zaś np. Imperator Palpatine czy Darth Maul.
Polowanie na Gwiazdę Śmierci
Wystawa stanowiła również mobilizację do tego, by złożyć zestawy, które czekały w pudełkach, a przy okazji dokupić też… kolejne. – Ja skupiałem się na większych zestawach, dziadek w tym czasie składał te mniejsze, żeby nie marnować czasu – mówi wnuk.
W zależności od wielkości danego zestawu (i tego, jak bardzo był skomplikowany), budowa trwała jeden wieczór, kilka dni, tydzień lub i znacznie dłużej… – Jednym z naszych ostatnich największych wyzwań było złożenie Niszczyciela (Destroyer) składającego się z 4700 klocków! I zajęło nam to dwa tygodnie. Dla mnie z kolei jednym z ciekawszych obiektów był Sokół Millennium, którego składałem sam, kilka lat temu, gdy Karol był młodszy. Mówił: dziadku, weź to składaj, ja już nie mam cierpliwości. No i zeszło mi z tym z pół roku. Ale ten zestaw liczy 6451 klocków Lego! – mówi szef Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II.
Wiele kolekcjonerskich rarytasów zniknęło już z rynku, dziadek musiał więc na nie „polować”. Do takich perełek należy duma Karola, czyli Gwiazda Śmierci. – Już po otwarciu wystawy udało nam się kupić ten zestaw pochodzący z 2007 roku. Trudno było go zdobyć, ale w końcu odkupiliśmy go od jednego z kolekcjonerów – opowiada Krzysztof Witkowski. - Lego to też inwestycja. Mamy kilka niesamowitych egzemplarzy, które pozostaną zamknięte w pudełkach, jako lokata na przyszłość – zaznacza.
Zarówno wnuk, jak i dziadek sypią gwiezdnymi ciekawostkami jak z rękawa. Krzysztofowi Witkowskiemu pomaga w tym specjalna aplikacja, dzięki której można poznać szczegóły dotyczące każdego zestawu – liczbę elementów, rok premiery, dane serii.
Podstawą jest konsekwencja
Obaj przyznają, że ta pasja wymaga cierpliwości. I to olbrzymiej. Choć Krzysztof Witkowski mówi, że nawet przy kilkutysięcznym klocku nie miewał dosyć: Jak już w coś wchodzę, to całym sobą. Na początku warto zadać sobie pytanie, czy naprawdę chcemy to robić i jeśli odpowiemy sobie, że tak, to trzeba się tego trzymać. I dopiąć wszystko do ostatniego elementu.
Budując swoją kolekcję medali, monet, a także pamiątek związanych z Janem Pawłem II , Witkowski od lat pokazuje, że najważniejsza jest konsekwencja.Podobnych sobie pasjonatów rokrocznie zaprasza na jesienny Międzynarodowy Zlot Kolekcjonerów. To dla nich doskonała okazja, by pochwalić się skarbami ze swoich zbiorów.
To oczywiście propozycja dla dorosłych, jednak wnuk nie jest jedynym przedstawicielem najmłodszego pokolenia, któremu kolekcjoner udostępnił przestrzeń swojego muzeum. Cykl poświęcony dziecięcym pasjom zainaugurował bowiem już w grudniu 2023 roku. Wtedy swoimi zbiorami pochwaliła się siedmioletnia wówczas Weronika Kulawiak. Dziewczynka kolekcjonuje figurki zwierząt. Obecnie ma ich już ponad 900, ale zwierzęca gromada cały czas rośnie. – Dzięki takim przedsięwzięciom udowadniamy, że świat nie ogranicza się tylko do telefonu komórkowego i internetu, że warto mieć swoje zainteresowania. Przy okazji łączymy pokolenia. Dotychczas mieliśmy także inną rodzinną wystawę, w której każdy prezentował swoje pasje, ktoś zbierał motyle, ktoś znaczki, ktoś malował. Pokazaliśmy, że wszystko można połączyć.
Pasja trzech pokoleń
Udowodnili to również podczas finisażu „Gwiezdnych Wojen”, na który zaprosili 20 grudnia. – Ja mam swoje numizmaty, Karol – klocki, a Piotr, mój syn – pasję motoryzacyjną. Samochody wyścigowe nie zmieściły się w środku, zaparkowaliśmy je więc przed muzeum. Za to w środku mamy puchary, które zdobył – opowiada Krzysztof Witkowski.
I tak w jeden wieczór o swoich „konikach” opowiadały trzy pokolenia. - Wychodzi na to, że ode mnie się zaczęło, bo choć nie byłem wielkim fanem, to ja pokazałem Karolowi „Gwiezdne Wojny”, ale gdy w Lego zaangażował się tata, to on przejął tu decydującą rolę. Cieszę się z tego bardzo, bo dzięki temu spędzili razem dużo czasu. Ja wolę wyścigi, ale w tej pasji, jak i każdej potrzeba dużo wytrwałości – mówił Piotr Witkowski.
Mimo przedświątecznego okresu, miłośników sagi na finisażu nie brakowało. Zwłaszcza że czekała na nich jeszcze specjalna niespodzianka. Występ orkiestry z Zespołu Szkół Muzycznych im. M. J. Żebrowskiego w Częstochowie, która specjalnie na to popołudnie przygotowała motywy znane z „Gwiezdnych Wojen”. W muzeum stawili się również członkowie grup rekonstrukcyjnych, dzięki temu chętni mogli sobie zrobić zdjęcie choćby ze szturmowcem.
W muzeum stawili się licznie również najmłodsi. Patrząc na to zainteresowanie, Krzysztof Witkowski cieszy się, że rosną kolejne pokolenia kolekcjonerów: Myślę, że jak Karol dorośnie, to spokojnie będzie mógł przejąć schedę po dziadku i zarażać następne osoby.
Fot. Kacper Staszczyk
Galeria zdjęć
Cykle CGK - Autorzy
-
Magda Fijołek
Rozmowy
-
Joanna Skiba
Żółte kalendarze. I gazety
-
Adam Florczyk
Częstolovechowa
-
Rafał Kwasek
Ucieczka od FOMO