SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Grzegorz Skowronek

Czterdziestka z teleskopowym hakiem

6 stycznia 2025
Udostępnij

Piotr Bukartyk szykuje się właśnie do jubileuszowego, warszawskiego koncertu, który zostanie zarejestrowany i wydany jako kolekcjonerski album. Wcześniej cztery dekady grania (z hakiem!) podsumował m.in. w Częstochowie. Tu odbyło się bez nagrań, za to występ w Pubie Sportowym Stacherczak wspominać będziemy długo.

middle-zoom-GS-241201_PIOTR_BUKARTYK-07_6752f45f77d14.jpg

Piotr Bukartyk przedstawia się tak: syn Romana i Janiny, który na co dzień pisze do rymu. – Bardzo długo już piszę, w ten sposób pozyskuję środki na zapłacenie za gaz i światło, co na ogół jest uregulowane, więc mam się za człowieka sukcesu. To moja czterdziestka z hakiem, postanowiliśmy więc ją świętować, grać w małych i dużych salach – mówił Bukartyk podczas grudniowego koncertu w klubie Stacherczak. Na scenie towarzyszyli mu koledzy z zespołu Ajagore: gitarzysta Maciej Kortas i basista Paweł Urowski.

Artysta przyznaje, że rocznicę sobie sam wytyczył: To czterdziesta z hakiem i właściwie nikt nie ustalił długości haka, to mogę tak świętować i następne 40 lat. To fajny patent, bo ten hak zanosi się, że będzie teleskopowy.

Jaki by jednak ten jubileusz nie był, to pewne zasady obowiązują. Stąd w repertuarze znalazły się zarówno bardzo stare, jak i nowe kawałki. – To ja będę śpiewał. Za co z góry przepraszam, bo wiem, że nie umiem, ale bardzo lubię – powiedział, jako pierwszy utwór wykonując „Kup sobie psa”.

Nie z tej bajki, nie z tego klimatu

Wśród „staroci” znalazł się „Miś song”. Okazuje się, że tekst zainspirował się dowcipem o niedźwiadku polarnym, który wędruje w ślad za mamą (nie znałam go wcześniej, ale przyznam, że ubawił mnie bardzo, choć pisząc, końcówkę musiałam ocenzurować). Bukartyk opowiadał tak: Jest śnieżyca, a on opóźnia marsz i zadaje mamie głupkowate pytania typu: Mamusiu, mamusiu, poczekaj chwilę, czy ty w ogóle jesteś pewna, że ja jestem polarnym niedźwiadkiem? Mama mówi: oczywiście, chodź, spieszymy się. Mamo, może jestem brunatny? – pyta mały. Mama odpowiada: Nie, jesteś moim synem, ja jestem polarną niedźwiedzicą. Chodź. Znów pyta: Mamo, to może jestem pandą, a może koalą? Mama się zatrzymuje i mówi: Czemu pytasz? W odpowiedzi pada: bo jest mi jest k… zimno.

Autor piosenek zaznaczył, że identyfikuje się z tą historią: Pomyślałem, że to jest w zasadzie o mnie. Przecież całe życie się tak czułem, nie z tej bajki, nie z tego klimatu. Otoczenie też dawało mi odczuć, że do niego nie pasuję. Tak było przez całe dzieciństwo, a już w trakcie niego zacząłem pisać piosenki. To już wyalienowało mnie zupełnie.

middle-zoom-GS-241201_PIOTR_BUKARTYK-12_6752f49668a8f.jpg

Pisząc „Miś song”, muzyk myślał, że będzie to jego światowy przebój, stąd i międzynarodowy tytuł. - Wydawał mi się niezwykle odkrywczy. Niestety, w żadnej wersji to nie był sukces. Może dlatego, że już wtedy pisałem piosenki długie i smutne. I ten stan się pogłębia – zastanawiał się Piotr Bukartyk.

Intymne życie drobiu

Częstochowski koncert wypełniły przeróżne opowieści. Wśród nich ta – zwizualizowanie sobie jej wymaga sporej wyobraźni – jak autor był kiedyś blondynem. – Naprawdę! Miałem długie włosy, przetłuszczające się. Może dlatego wypadły. Odeszły z wiatrem i nie wróciły. Ale kiedy gram teraz tę piosenkę, zapominam, że tych włosów już nie ma i dalej nimi potrząsam w refrenie. Wolę o tym opowiedzieć wcześniej, żebyście nie byli zdezorientowani. Dobra, zagrajmy! A ja będę potrząsał włosami. To będzie ballada folkowa, długa jak chol… - mówił, zapowiadając „Dokąd się wybierasz”.

Wspomnieniami wrócił też do studenckich, wrocławskich czasów. - Zajmowałem tak zwany niski parter. Dzielnica Karłowice. Poniemieckie wille, których właściciele często, gdzieś obok garażu wykopywali dziurę w ziemi i tam się trzymało studentów. Wtedy było mało akademików. Ja z okiem mojego apartamentu widywałem kury gospodarza - od pasa w dół. I od tamtej pory intymne życie drobiu nie stanowi dla mnie tajemnicy – opowiadał.

middle-zoom-GS-241201_PIOTR_BUKARTYK-05_6752f3fa6c676.jpg

I w tych okoliczności – według opowieści – odwiedził go kiedyś kolega, który załapał się na autobusową wycieczkę do Wiednia i z niej już nie wrócił. Za to urządził się w Kanadzie i podjął lukratywną karierę drwala. I do tego samego Bukartyka (posiłkując się butelką markowego, zagranicznego alkoholu) namawiał, mówiąc, że Kanada to dla drwala wielkie pole do opisu. – Patrzyłem na jego nadgarstki, cztery czy sześć razy grubsze niż moje. Pomyślałem, że k… najwyżej na początku cztery czy sześć razy będę mniej zarabiał. Te kwoty nawet po podzieleniu były znacznie wyższe niż to, na co mogłem liczyć zostając, dlatego prawie wyjechałem. Na szczęście wytrzeźwiałem. Zostałem potem z tymi historiami i z tą piosenką – mówił, wprowadzając do „Durnej miłości” (utwór powstał blisko 37 lat temu).

Ballada logopedyczna

O miłości było znacznie więcej, niektóre piosenki zabrzmiały w całości, do niektórych, tak jak do „Czas się pogodzić z wiekiem” tylko nawiązał. – Nie pamiętaj jej w całości, ale szła jakoś tak: Marzenie, że się nic nie zmieni, chociaż się swoje lata ma, już pryska, gdy panna jak marzenie miejsca ustąpi ci w tramwaju. Na końcu jest, że czas się pogodzić z wiekiem i że facet leży i próbuje podważyć wieko, ale zabili je gwoździami. Nie jest to wesoła piosenka, ale przynajmniej autoironiczna – wspominał.

middle-zoom-GS-241201_PIOTR_BUKARTYK-04_6752f449e1460.jpg

Co jeszcze zabrzmiało? Choćby „Sezonowa Ballada Bankietowa” (w skrócie SBB, choć zapewnia, że nie ma nic wspólnego z muzyką Józefa Skrzeka), „To okrutne, to ciekawe”, „Ucz się od gwiazd” czy „Sznurek”. Nie zabrakło też jednej z najnowszych piosenek w dorobku muzyka (ma kilka tygodni). „Dar wymowy” zadedykowany został mamom. – Nam samym jej wykonywanie sprawia wiele radości. Sam pisałem ją niewiele dłużej niż trwa jej wykonanie. Nie narobiłem się. To chyba najdurniejsza rzecz, jaką napisałem, ale w zasadzie jest to pierwsza na gruncie polskiego języka ballada logopedyczna – zdradził Piotr Bukartyk.

Na bis pozostaliśmy w klimacie okołotropikalnym. – To będzie ballada dotycząca jednej z moich nielicznych podróży zagranicznych. Nosi tytuł „Tu w San Escobar”. To dobra piosenka na pożegnanie – wyjaśnił jubilat.

Nie obyło się bez zaproszeń na wspomniany już hucznie zapowiadający się koncert, który odbędzie się w kultowym „Relaxie” (dziś to Scena Relax) w Warszawie. 27 lutego jubileuszowa fetę poprowadzi Wojciech Mann (z którym Bukartyk współpracuje od dawna), a wśród gości pojawią się: Grażyna Łobaszewska, Krystyna Tkacz, Katarzyna Żak – i tu nasz lokalny akcent – Artur Barciś. Przyznam, że po częstochowskim wstępie, mam wielką ochotę na taką kontynuację.

Fot. Grzegorz Skowronek



Galeria zdjęć

6 grudnia 2024
Grzegorz Skowronek
1 grudnia na scenie Klubu Stacherczak wystąpił jubileuszowo Piotr Bukartyk. Podczas koncertu "40 lat z hakiem" towarzyszyli mu koledzy z zespołu Ajagore - Maciej Kortas - gitara oraz Paweł Urowski - bas. Zabrzmiały m.in. "Sznurek" i "Kup sobie psa".

Cykle CGK - Autorzy