Legenda Hieronima

30 kwietnia, tuż przed majówką, Polska żyła m.in.
trwającą kampanią prezydencką, uczczeniem pamięci zamordowanego w Krakowie
lekarza i podsumowaniem stu dni rządów Donalda Trumpa. Jednak wiele osób w
Częstochowie miało głowę zaprzątniętą czymś innym. Dlaczego? We wczesnych
godzinach porannych zmarł Hieronim Szmerdt. Pan Hieronim. Ten Pan Hieronim.
Najpierw w social mediach ukazał się komunikat najbliższych, potem czarno-białe zdjęcie jednego z najbardziej charakterystycznych mieszkańców Częstochowy, pojawiało się w postach większości moich „znajomych”. Wśród wielu wyrazów żalu i współczucia, bardzo często padały słowa skończyła się pewna epoka. Brzmi to mocno, ale nie ma w tym nadużycia. Hieronim był pewnym symbolem częstochowskiej kultury. Będzie go brakowało – to również nie są słowa nad wyraz. Będzie. Będzie artystom, instytucjom, animatorom kultury, organizatorom wydarzeń artystycznych. Będzie też pewnie zwyczajnym przechodniom, a zwłaszcza tym, który często bywali na „Kwadratach”. Tam plakatującego słup informacyjny Hieronima można było spotkać najczęściej.
Przemieszczał się na rolkach (i to ze sporą prędkością), dzierżył laseczkę, pod pachą zawsze miał zwój afiszy. Gdy spotkał kogoś znajomego (no a znali go chyba wszyscy), rzucał: fajny koncert będzie, przyjdź na wernisaż, robimy coś wyjątkowego. Propozycję znalazłby dla każdego, bez względu na zainteresowania i gusta. Poleciłby i coś dla fana hip hopu, i coś dla miłośnika jazzu. Zapraszał na występy znanych i uznanych, ale i rekomendował tych, którzy dopiero zaczynają artystyczną drogę. Mawiał: przyjdź, zdolne dzieciaki grają, warto ich posłuchać, dać im szansę.
Na ulicy widać go było już z daleka. Zawsze w kapeluszu lub czapce, w koszulach o najwymyślniejszych wzorach, eleganckich spodniach. Był legendą, którą trochę najpierw kreował sam, a ona tylko rosła, budowana przez innych.
Poznałam go w czasach licealnych. Wtedy dopiero zaczynałam zachwycać się środowiskiem Utopii, Paradoksu czy TfP. Nasza grupa traktowała Hieronima jak gwiazdę. Jakie to było wyróżnienie, że „gadało” się z Panem (zawsze Panem!) Hieronimem, albo wyprosiło u niego plakat po występie. Miał dar zjednywania sobie młodych. Lgnęliśmy do jego opowieści i niego samego.
Mając lat naście nie sądziłam, że potem nasze drogi przetną się zawodowo i będę z nim rozmawiała już bez tego „Pan” (choć ciągle zostawało mi ono w tyle głowy). Nawet wtedy Hieronim był jednak tajemnicą. Troszkę odkrył go dla mnie i wielu czytelników Tadeusz Piersiak, który kilkanaście lat temu opublikował w częstochowskiej „Wyborczej” obszerny tekst o tym kolorowym ptaku (wtedy bohater opowieści miał 67 lat). To z niego dowiedziałam się, że nosi nazwisko Szmerdt. Na jaw wyszło też, że Hieronim ma bardzo uzdolnione dzieci. Dagmara Dziewiątkowska i Mariusz Szmerdt to artyści-plastycy. Z kolei najmłodsza spośród nich Luiza Szmerdt, choć została przewodnikiem jurajskim, po ojcu przejęła zapał do promowania kultury (razem z ojcem widywani byli na wszystkich najważniejszych wydarzeniach).
Hieronim miał entuzjazm, którego wielu (młodszych o dekady) mogło mu zazdrościć, chętnie angażował się do najróżniejszych przedsięwzięć i akcji. My, jako redakcja CGK, również zaprosiliśmy go do udziału w szalonym spocie promującym kulturę w Częstochowie i nasz portal. To w nim Hieronim nagle przenosi się z wnętrza mieszkania na sale wystawowe. Adam Markowski, który nakręcił ten spot, podkreślał, że Hieronima nie musiał w ogóle namawiać, od razu wszedł w pomysł na 200 proc. Tak robią pasjonaci. Także Grzesiek Skowronek, nie musiał szczególnie zachęcać Hieronima, by w ubiegłym roku zapozował mu przy nowo powstałym muralu ze swoją podobizną. Powstałe wtedy zdjęcie, wykorzystujemy w tym tekście jako pożegnanie.
25 kwietnia Pan Hieronim trafił do szpitala z podejrzeniem udaru. Wcześniej był jeszcze na koncercie Fisz Emade Tworzywa o "Rurze". Wszyscy jednak wierzyli, że niebawem wyjdzie i znów będziemy go spotykać na imprezach. Niestety, życie napisało inny scenariusz. Okazało się, że był to jego ostatni ziemski koncert. Hieronim miał 78 lat.
Czerwiec tego roku będzie chyba pierwszym, w którym nie stanie On na czele Parady Nowoorleańskiej inaugurującej Międzynarodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego „Hot Jazz Spring” (jubileuszowy zresztą). Hieronim prowadził muzyczny orszak, dzierżąc czasami wspomnianą laseczkę, czasami złote berło. Myślę, że nikt nie wyobraża sobie tego, że ktoś mógłby go tak po prostu zastąpić.
Fot. Łukasz Kolewiński
← Pokora wobec partytury
Cykle CGK - Autorzy
-
Rafał Cuprjak
Częstonsy
-
Sławomir Domański
Częstochowskie powidoki
-
Sylwia Bielecka
Projekt zastępczy
-
Juliusz Sętowski
Historyczny Człowiek Roku