SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Typograficzna reklam spektaklu i grafika rysunkowych ludzi ściśniętych w okienku na ekranie

Apok@lipsa covidowa

3 sierpnia 2022
Udostępnij

Ten tytuł nie mógłby powstać w lockdownie. I nie mam na myśli warunków technicznych - a brak dystansu, który mielibyśmy wówczas do nauki i pracy zdalnej. Dziś o tym, co przewróciło do góry nogami życie wielu rodzin, można mówić z uśmiechem i uwypuklać wszelkie absurdy pandemicznej sytuacji.


„Apok@lipsa covidowa” to najnowsza produkcja Fundacji Teatr Nowy w Częstochowie. Założony przez Pawła Bilskiego teatr ma na swoim koncie ponad roczną działalność i trzy inne tytuły: „Cebulę”, „Zażynki” i „Moją drogę”.


Tym razem reżyserii spektaklu podjęła się Paulina Kajdanowicz, aktorka znana częstochowiankom i częstochowianom z roli zbuntowanej Ewy ze wspomnianej „Cebuli”. W rodzinnej Bystrzycy Kłodzkiej prowadzi ona przestrzeń animacyjno-teatralno-edukacyjną RAZY DWA, działającą przy Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury. Na jej potrzeby napisała już cztery scenariusze; ten do „Apok@lipsy” jest piątym w dorobku młodej autorki.


Wspominam o scenariuszu nie bez powodu. Kajdanowicz napisała go bowiem metodą verbatim. Najpierw przeprowadziła kilkadziesiąt rozmów o nauce zdalnej. Przepytywała studentów, nauczycieli, wykładowców, uczniów szkół podstawowych. Potem przepisała to kropka w kropkę i ułożyła tekst, nie ingerując w treść wypowiedzi. „Apok@lipsę” - zgodnie z tematem - napisało samo życie.


Paulina Kajdanowicz znalazła się również w obsadzie spektaklu. Nie powierzyła sobie jednak czołowych zadań, a stała się tą, która napędza do działania pozostałych aktorów. Ekipę „Apok@lipsy” tworzą zaś Anna Wilk, Szymon Kowalik i Michał Kaszak. Wszystkich łączy młodość, pasja i chęć okrywania nowego. I taki stworzyli spektakl. Pomysłowy, dynamiczny, w którym widać, że stanowi wspólne dzieło. Każdy przemycił w nim swoje smaczki, coś z osobistym odniesieniem (np. Wilk, studentka filologii polskiej, gra polonistkę). Ten twórczy zapał, sceniczna radość i energia bilansują to, że młodzi aktorzy dopiero nabierają zawodowego doświadczenia.


I tak powstała lekka opowieść o tematach, z którymi wcale nie było lekko. Premiera odbyła się 9 lipca na Scenie „Zygmunt” przy ul. Krakowskiej. Wcześniej tytuł był prezentowany na pokazie przedpremierowym. Kogo przyciągnął? Różne pokolenia.


Tematyka wydaje się zawężona, bo to przecież nauka zdalna, czyli edukacyjny dramat wpisany w pandemiczną rzeczywistość. Nie oznacza to jednak, że zainteresowani będą nią wyłącznie nauczyciele i uczniowie. Trudno znaleźć dziś kogoś, kto nie doświadczył zdalnej rzeczywistości. Sam w niej uczył albo próbował się uczyć. Obserwował to, jak siłują się z nią jego dzieci, wnuki, znajomi. Albo też musiał własną pracę przenieść z biura do domu i uczestniczył w zebraniach oraz naradach, siedząc w kuchni czy sypialni. Ja samą „zdalność” zarówno obserwowałam, jak i ją odczułam. Patrzyłam, jak moja mama prowadzi w ten sposób lekcje, a brat – studiuje. Najtrudniejszą z zawodowych rozmów również prowadziłam on-line.


Myślę, że podczas premiery spektaklu na widowni nie brakowało tych, którzy nadal nie wyrzucili z pamięci scenek tego typu: mieszkanie w bloku i w każdym pomieszczeniu (włącznie z wymienioną już kuchnią) trwają zajęcia, lekcje lub praca zdalna. Tu odpowiadasz przed grupą studentów, a za sobą masz życie rodzinne, które przecież toczy się dalej. Nauka wymaga skupienia, a w tle chodzi pralka, zmywarka, ktoś po coś nieustannie wchodzi, telefon dzwoni, internetowe łącze pada, pakiet GB się kończy… Nerwy puszczają.


Aktorzy Fundacji Teatr Nowy wyłuskali wszelkie absurdy takich sytuacji. Temat ujęli groteskowo. Gdyby próbowali tworzyć ten spektakl w lockdownie, trudności nie ograniczałyby się do tych czysto technicznych. W zdalnej „gorączce” zabrakłoby dystansu do lockdown'owego kryzysu, który z dnia na dzień zaskoczył wszystkich. Teraz można już sobie z tego żartować. Śmiech jest dobrym punktem wyjścia do dyskusji o konsekwencjach takiej nauki. Do podobnych rozmów zachęcają sami twórcy. Spektakl rozpoczyna się bowiem od sondy, w której publiczność może wyrazić swoje zdanie na temat tytułowego zjawiska.


W tym przedstawieniu drzemie spory potencjał. Nikt wcześniej nie poruszał zdalnej tematyki na teatralnych deskach. To artystyczna odpowiedź na telewizyjne debaty fachowców. „Tak po prostu było” – przyznała po premierze moja mama, polonistka. I to chyba najlepsze podsumowanie.


Mam nadzieję, że „Apok@lipsa” pojeździ po Polsce, odwiedzi licea, uczelnie wyższe, ośrodki doskonalenia nauczycieli. Zanim to nastąpi, spektakl będziemy mogli obejrzeć ponownie w Częstochowie. Będzie on grany 19 sierpnia o godz. 18.00 w Klubokawiarni Alternatywa 21. Wydarzenie wpisze się w program Festiwalu Kultury Alternatywnej.


PS. Nie zdziwcie się, jeśli po pokazie będziecie powtarzać jak mantrę „On-line, on-line, Pijemy sobie wine, Każdy z nas trochę przytył, Nie przejmuje się zbytnio tym”. „Apok@lipsa” ma bowiem swój przebój muzyczny. Ostrzegam: trudno wyrzucić go z głowy. Na samo wspomnienie znów zaczęłam go nucić.

Cykle CGK - Autorzy