Każdy z tych obrazów maluję całe życie
Bartosz Frączek swoje prace pokazywał m.in. w Tokyo, Nikozji, Istambule czy Brukseli i choć podkreśla, że każda ekspozycja jest dla niego tak samo ważna, to te jubileuszowe organizuje zawsze w rodzinnym mieście. Tu w 2021 r. świętował „25 lat malowania”, tu w minioną sobotę otworzył setną wystawę indywidualną. Powtarzano, że takich tłumów Konduktorownia chyba dotąd nie widziała!

Wieczór, 15 czerwca był szczególny. Wernisaż 100. wystawy indywidualnej Bartosza Frączka był bowiem okazją do tego, by ogłosić zmiany, które zaszły niedawno w Regionalnym Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Częstochowie. Ze stanowiskiem prezesa pożegnała się Agnieszka Boczar, która pełniła je przez ostatnich osiem lat.
- Chciałam podziękować za te dwie ostatnie kadencje. Państwu za to, że przychodziliście, wszystkim artystom, z którymi mogłam współpracować, Gosi Stępniak [wiceprezes zarządu – przyp. red.], za jej wielką pracę, Szymonowi Parafiniakowi [członkowi zarządu – przyp. red.] za wsparcie i za to, że jestem w Zachęcie, bo on zaraził mnie tą pasją. Serdecznie dziękuję też całemu zarządowi. Ja nigdzie nie uciekam, pozostaję w zarządzie, ale odmładzamy nasz zespół i - mam nadzieję - że będzie cudownie – mówiła dotychczasowa prezes, która oficjalnie zapowiedziała swojego następcę – Mateusza Pawełczyka. Malarz, podobnie jak nowy wiceprezes Zachęty – Jakub Jakubowski - związany jest z Uniwersytetem Jana Długosza w Częstochowie.

- Nie prowadzimy takich statystyk, ale nie wiem czy kiedykolwiek było tu więcej osób niż dziś. To może być rekord. Nie jest to łatwy start, czuję ogromną tremę – przyznał Pawełczyk, zanim poprowadził pierwsze w nowej roli wernisażowe otwarcie. Tu warto dodać, że oprócz rodziny, przyjaciół i częstochowskich fanów twórczości Frączka, nie zabrakło gości z m.in. z Dąbrowy Górniczej, Katowic, Opola, Warszawy czy Szczecina. Ponoć ktoś nawet przerwał urlop, by przyjechać do Konduktorowni.
- Moja pierwsza przemowa, która powinna dotyczyć wystawy, na której się spotykamy, z jednej strony mogłaby się wydawać banalnym zadaniem. Zazwyczaj takie przemowy ograniczą się do przedstawienia sylwetki artysty. Nie sadzę, bym musiał to robić, chyba nie ma w budynku osoby, która nie zna Bartosza. Chciałbym się zatem skupić tylko na dwóch rzeczach. Przy wejściu wymienione są miejscowości i kraje, w których Bartek wystawiał swoje obrazy, sadzę - i to nie jest żadna kokieteria - że ta setna wystawa mogła być w dowolnym miejscu na świecie, a znajdujemy się na Starym Mieście w Częstochowie. I to nie jest bez znaczenia, że na jedne z najważniejszych wydarzeń w swoim życiu artystycznym Bartosz wybiera Częstochowę. Wystawa „25 lat malowania” odbyła się tutaj [w Miejskiej Galerii Sztuki w 2021 r.- przyp. red.] i setna wystawa indywidualna również i to w dzielnicy, w której Bartek mieszka – mówił nowy wiceprezes.

Podkreślił również, że wszystkie prace, które trafiły na „setkę” są premierowe i nie były wcześniej pokazywane. – To znaczy, że mimo takiego dorobku, nadal nie gaśnie ta praca twórcza. Można mu tylko pozazdrościć - dodał.
Bartosz Frączek znany jest nie tylko z talentu malarskiego, ale i wręcz showmańskiego. Witając gości, postanowił więc odpowiedzieć hurtem, na najczęściej zadawane mu pytania, tak byśmy wszyscy nie musieli ich powtarzać (większości pytań nie zdradzę, bo sama zadałam z nich kilka, podczas jubileuszowej rozmowy przeprowadzonej podczas przygotowań do wystawy – uzbrójcie się w cierpliwości, odpowiedzi przeczytacie już niebawem na CGK).
Zaznaczał: Wszystkie wystawy są dla mnie jednakowo ważne, do każdej podchodzę serio i na poważnie, nie ma ważnych i mniej ważnych miejsc. Jeśli podejmuję się zrobienia wystawy, to robię to na 100 proc. Zdradził też (o to nie zapytałam) odpowiedź na pytanie „Ile zajmuje Ci namalowanie obrazu?” - Każdy z tych obrazów maluję całe życie.

Wystawa zajmuje parter i piętro Konduktorowi. Na dole można zobaczyć pejzaże, na górze – portrety. Jeden z obrazów (do teraz nie wiem który), Bartosz Frączek zadedykował swojemu przyjacielowi – malarzowi Tomaszowi Lubaszce, który nigdy wcześniej na jego wernisaż nie dotarł. Dzięki Konduktorowni mają remis, bo Frączkowi udało się raz przybyć na otwarcie wystawy Lubaszki w Hotelu Arche. - Widujemy się wszędzie, tylko nie na swoich wernisażach. Pech chciał, że mamy je zawsze w tym samym terminie, np. on w Częstochowie, ja w Kostrzynie, ja w Poznaniu, on w Warszawie. Niebywanie na wernisażach nie było oczywiście naszym celem, tak się życie układa. Mało tego, dziś także miało mnie tu nie być, bo myślałem, że ślub mojego przyjaciela jest dzisiaj. Jest za tydzień, dzięki temu dotarłem – opowiadał Tomasz Lubaszka.
Setnej ekspozycji towarzyszy szczególna intencja. - Wystawę dedykuję wszystkim młodym częstochowskim malarzom, by uwierzyli w swoje siły, a Częstochowa była dla nich nie tylko miastem cudów, ale i miastem, które jest tyglem świetnych artystów, najlepszym miejscem artystycznego startu – mówił autor.

Wystawa jest krótkoterminowa. Kto nie był na otwarciu, miał tylko poniedziałek, wtorek i środę na zwiedzanie. W ostatnim dniu (tj. 19 czerwca) „setkę” Frączka można oglądać od godz. 14.00 do 17.00.
Z kolei w piątek, 21 czerwca w budynku przy ul. Piłsudskiego 34/36 nastąpi kolejna zmiana i swoje malarstwo prezentować będzie Szymon „Saper” Maliszewski (rozmowę z artystą, którą przeprowadził Rafał Kwasek również znajdziecie na CGK).
Fot. Grzegorz Skowronek, Maciek Skowronek
