Tak trzeba żyć i tak warto umierać
„Umrzeć ze śmiechu”, które zobaczymy premierowo 20 października w Teatrze Nowym w Częstochowie to nie tylko zabawna komedia, ale i nietypowa lekcja radzenia sobie z tym, co najtrudniejsze. Śmiech zza grobu. Mądry, refleksyjny. - Utożsamiam się z tą historią. Zawsze powtarzam moim bliskim, żeby - gdy przyjdzie czas - mnie skremowali i rozsypali na wydmach – mówi reżyser spektaklu, Tomasz Man.

Do Częstochowy po raz pierwszy zawitał Pan prawie dwie dekady temu. O współpracy z Teatrem im. Adama Mickiewicza od razu było głośno i to nie tylko dlatego, że w „Piaskownicy” wykorzystaliście prawdziwy piasek.
Tomasz Man: Rzeczywiście to już niemal 20 lat. Do Częstochowy przyjechałem dzięki Kasi Deszcz, która była wówczas dyrektorką Teatru im. Adama Mickiewicza. W latach 2004-2005 byłem jej konsultantem programowym. „Piaskownicę” wspominam doskonale, nie tylko ze względu na ten pamiętny piasek, który unosił się wszędzie. To był bardzo dobry czas. Razem z Kasią wprowadziliśmy czytania dramatu współczesnego w Carpe Diem. Było przy tym mnóstwo pracy, ale i ogromna satysfakcja. Dobrze to wspominam i zawsze z radością wracam do Częstochowy.
To widać, bo na scenę przy ul. Kilińskiego wracał Pan jeszcze trzykrotnie. Realizując „Pierwszy raz”, „Amazonię” i ostatnio – „Cudowną terapię”. Polubił Pan częstochowski zespół?
- Częstochowski teatr ma świetny zespół, pracowity, kreatywny, z otwartymi głowami. Taka współpraca to przyjemność. Dlatego tak chętnie tu przyjeżdżam.

Z reguły były to kameralne propozycje - na dwoje, troje aktorów. W takich produkcjach czuje się Pan najlepiej?
- Wszystko zależy od propozycji. Lubię dostawać te konkretne, bo dyrektorzy teatru często mają jasną wizję tego, czego potrzebuje teatr i jakie mają możliwości. Ja lubię wszystko. Jak mówił mój profesor Degler: reżyser jest do wszystkiego, musi wyreżyserować i małe, i duże przedstawienia, i śmieszne, i tragiczne.
Nie należy Pan do twórców, którzy pazurami bronią swojej wizji?
- Zawsze potrzebna jest rozmowa. Sam czasami piszę, więc proponuję swoje pomysły. Ale realizacja zależy od szefa, od dyrektora i tego, co chce.
„Cudowna terapia”, choć z drugim dnem, jest pozycją dosyć rozrywkową. Jak dobrze wykorzystać komediowy temat? Mówi się, że nie ma niczego trudniejszego niż zrobienie dobrej komedii czy farsy.
- Pamiętam, jak Janusz Gajos powiedział, że nauczył się grać na komedii. Dużo w tym prawdy. Komedia wymaga różnorodnych, szybkich, ciekawych, zabawnych środków wyrazu. Trzeba zmieniać tempo, rytm, zainteresować widzów, zachwycić ich i jeszcze rozśmieszyć. Praca nad komedią to wysoko podniesiona poprzeczka.

Nad spektaklami pracujecie w rodzinnym teamie?
- Pracuję z moją żoną, Aneczką [Anettą Piekarską-Man – przyp. red.], która odpowiada za scenografię i kostiumy, a także córką [Zuzanną Piekarską – przyp. red.], która robi projekcje i animacje. Mamy czas, żeby się dobrze zastanowić nad tym, jak dany spektakl powinien wyglądać. Jak uczynić, żeby był kompletny.
Jak wygląda to w praktyce?
- Siedzimy przy stole, czytamy sztukę, rozmawiamy. Wyciągamy rzeczy, które są istotne i powinny być widoczne. Czasem pracujemy między obiadem a kolacją, czasem nawet w trakcie posiłku.
Czyli nie macie problemów z przenoszeniem pracy do domu?
- Najmniejszych. Tylko Bogu dziękować za taką pracę. To praca – prezent, robić to, co się lubi, z tymi, których się kocha.
Współpracuje Pan również z Teatrem Nowym w Częstochowie. Ten etap rozpoczął się od kontrowersyjnych „Zażynek” Anny Wakulik (koprodukcji z Teatrem im. Adama Mickiewicza z 2021 r.). Teraz realizujecie wspólnie komedię, pierwszą klasyczną w jego w repertuarze. Dlaczego to akurat „Umrzeć ze śmiechu” Paula Elliotta?
- Twórca Teatru Nowego, Paweł Bilski, wysłał mi tekst i od razu po przeczytaniu, jeszcze w nocy, do niego oddzwoniłem. To wspaniała komedia. Chciałem kiedyś napisać podobną. Jest tu wszystko: i śmiech, i refleksja, inteligencja, przewrotność, znakomita konstrukcja, dialogi, riposty. Tego właśnie szukam w dobrym tekście.
„Umrzeć ze śmiechu” jest tak świetnie napisane. Każdą uwagę z didaskaliów, którą napisał dramaturg, biorę sobie do serca i wykorzystuję. Widać, że sprawdzono to na scenie, nie jest to wydumane, tylko w punkt. To doskonale scenicznie wymyślone przedsięwzięcie. Fantastyczne role. A ja zarówno jako reżyser, jak i dramaturg mam się tu czego uczyć.
Nie zdradzając pełnej zwrotów akcji treści, ta komedia to też pewna lekcja radzenia sobie z żałobą, z odchodzeniem, tym, na co nie mamy wpływu?
- Mówi się nawet: śmiech zza grobu. Jest mądrze, refleksyjnie, ale bardzo zabawnie. To myślenie jest mi nieobce, bo ja zawsze powtarzam moim bliskim, żeby – gdy przyjdzie czas - mnie skremowali i rozsypali na wydmach. Utożsamiam się więc z tą historią. Tak trzeba żyć i tak warto umierać.
Premiera komedii już 20 października w siedzibie Teatru Nowego. Czego możemy się spodziewać?
- Uśmiechu, żartów, tytułowego śmiechu i poczucia szczęścia. Chciałbym, żeby każdy wyszedł z tego spektaklu bardziej zadowolony ze swojego życia.
Dalsze plany?
- Sporo. W Warszawie od ponad roku jestem zaangażowany w projekt artystyczny „AudioTeatr”, który ma nieco eksperymentalną formę. Obecnie pracujemy z Anną Seniuk i Olgą Sarzyńską nad tekstem„Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz”. Tuż po próbach „Umrzeć ze śmiechu” pojechałem zaś do Włoch, by zrealizować autorski spektakl.
A jeśli pojawi się kolejna propozycja z Częstochowy, wróci Pan do nas?
- Kocham Częstochowę. Chętnie tu wrócę.
Tomasz Man, dramatopisarz i reżyser, doktor filologii polskiej (studia magisterskie i doktoranckie ukończył na Uniwersytecie Wrocławskim), absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu warszawskiej Akademii Teatralnej. W latach 2003-2005 był kierownikiem literackim w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, a od 2004 do 2005 roku był konsultantem programowym w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie.
Jest autorem takich dramatów jak np. „Katarantka”, „Historia pewnej miłości”, „Świat jest skandalem” oraz „Wszystko się uda”. Reżyserował na deskach wielu polskich scen. W Teatrze im. Adama Mickiewicza stworzył dotychczas „Piaskownicę” (2004), „Pierwszy raz”(2008) , „Amazonię” (2013) i „Cudowną terapię” (2022).
W ramach koprodukcji Teatru im. Adama Mickiewicza, Teatru Nowego w Częstochowie i Fundacji Oczami Brata stworzył w Częstochowie również „AudioTeatr” - „Zażynki”.
Premiera „Umrzeć ze śmiechu” odbędzie się 20 października w siedzibie Teatru Nowego przy ul. Brzezińskiej 57/59. Spektakle popremierowe będą grane 21 i 22 października, również o godz. 19.00. Szczegóły: www.facebook.com/teatrnowyczestochowa
Autorem portretu Tomasza Mana jest Kuba Śliwiński, autorem fotografii ze spektakli "Pierwszy raz" i "Cudowna terapia" jest Piotr Dłubak, a autorem fotografii promujących spektakl "Umrzeć ze śmiechu" jest Daniel Wróblewski.
