SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Rysunek tulipanów w wazonie oraz zdjęcia Bogdana Jastrzębskiego i Rafała Brylla
4/2021

Pobierz PDF

OPOWIEŚĆ O MIŁOŚCI

Kilka tygodni temu zakończyła się produkcja filmu o odznaczonym medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” częstochowianinie, Bogdanie Jastrzębskim. „Opowieść o miłości” to dokument o nim i uratowanej przez niego Krystynie Geisler. Bazuje na rozmowie, którą z bohaterem filmu przeprowadził reżyser i scenarzysta Rafał Bryll. Opowiada o silniejszej niż wojna miłości dwojga młodych ludzi.


Magda Fijołek: W jaki sposób dotarł Pan do tej historii?


Rafał Bryll: Wszystko zaczęło się w 2019 r. na Festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci w Gdyni. Pokazywałem tam swój film „Kresy”. Po jednym z pokazów podeszli do mnie państwo Anna i Krzysztof Alwast z Kanady, zachęcając, abym zajął się historią Bogdana Jastrzębskiego. Zaciekawili mnie na tyle, że zacząłem tę sprawę badać. Udało mi się skontaktować z panią Matraszek w Radoniach, gdzie w dworku ukrywała się Krystyna Geisler. Dzięki temu dotarłem do rodziny pana Bogdana. Odwiedziłem ich i rozmawialiśmy cały dzień. Wtedy już wiedziałem, że zrobię film o tej historii. Wróciłem tam po kilku tygodniach, by porozmawiać z bardzo już schorowanym panem Jastrzębskim, jednocześnie go nagrywając.


Co takiego dostrzegł Pan w tej opowieści?


Muszę przyznać, że lubię robić dokumenty historyczne. Czasu nie da się cofnąć, a film jest jedną z możliwości utrwalenia przeszłości dla innych. Kiedy poznałem historię pana Bogdana, przeczytałem też jego książkę „Opowieści rodzinne”. Zdałem sobie sprawę, że jest to materiał na film fabularny, a nawet miniserial. Mam nadzieję, że ktoś będzie chciał go kiedyś wyprodukować.


Realizując film, sięgał Pan również do książki Bogdana Jastrzębskiego?


Tak. Struktura filmu jest taka, że opowieść pana Bogdana, który ma 94 lata, przeplata się z tą z czasów wojny. Chciałem pokazać prawdziwego pana Jastrzębskiego z przeszłości. Dlatego aktor, który wciela się swoim głosem w młodego bohatera, mówi w większości tekstem z jego książki.


A animacje? Od razu Pan chciał użyć tej formy?


Od dłuższego czasu chciałem zrobić film z użyciem animacji i koniecznie z Łukaszem Rusinkiem. Jednak pierwotnie film o panu Bogdanie miał być zrobiony w sposób fabularyzowany. Ostatecznie w kierunku animacji popchnęła mnie dopiero pandemia. Tym bardziej, że wszystkie wydarzenia trzeba zobrazować, a nie ma niestety archiwaliów dokumentujących bohaterów tej opowieści w czasie wojny. Poprosiłem Łukasza, aby zrobił próbki animacji do fragmentów, które mu zaproponowałem. Kiedy zobaczyłem gotowy owoc jego pracy, okazało się, że wygląda to lepiej niż sobie wyobrażałem. W ten sposób rozpoczęliśmy naszą współpracę, która trwała w sumie dziesięć miesięcy. Reżyserowanie animacji okazało się bardzo ciekawe, przygotowania do niej wyglądają zupełnie inaczej niż do planu filmowego.


To było dla Pana wyzwanie?


Tak i to takie, które bardzo polubiłem - tworzenie dla animatora wskazówek do konkretnych scen, rozpisywanie każdego ujęcia, znajdowanie odniesień przedstawiających otoczenie. Muszę też przyznać, że jednocześnie jest w tym filmie bardzo dużo scen, które są niezwykle trudne i są wyłącznie improwizacją. Dawałem przy nich Łukaszowi wolne pole, próbując go tylko jakoś naprowadzić. Pisanie scenopisu zajęło dwa miesiące.


Jak była reakcja pana Bogdana i jego rodziny na pomysł stworzenia tego filmu?


Zarówno pan Bogdan, jak i jego rodzina bardzo chętnie podeszli do tego pomysłu, ogromnie się zaangażowali w mój projekt. Córka pana Bogdana opowiadała mi później, że pomiędzy moją pierwszą a drugą wizytą pan Bogdan odżył i czekał na moment nagrania. Wstąpiła w niego energia, której na co dzień już mu brakowało. Po rozmowie zaczął gasnąć. Rodzina odbierała to tak, jakby chciał wykonać przed śmiercią jeszcze to ostatnie zadanie - przekazać swoją historię dalej. Ostatecznie to rodzina, w osobach wnuków Pana Bogdana, pokryła prawie całe koszty produkcji filmu. Chyba większego zaangażowania z ich strony nie mógłbym sobie wymarzyć, za co jestem im bardzo wdzięczny.


Kiedy poznawał Pan Częstochowę, dokumentował poszczególne miejsca, to poznał Pan też wojenną historię naszego miasta...


Dla mnie, człowieka z zewnątrz, ta historia była o tyle ciekawa, że tak naprawdę dowiadywałem się o wszystkim po raz pierwszy. To, że mieliśmy getto w Krakowie, Warszawie, że było Powstanie Warszawskie – to wszystko wiemy, natomiast wojenną historię Częstochowy zna mało kto.


Bogdan Jastrzębski był dla Częstochowy postacią bardzo ważną. Pochodził z rodziny znanychcogrodników, gospodarujących na Zawadach (dziś dzielnica Tysiąclecie). Był jednym z pierwszych studentów utworzonej w 1945 r. w Częstochowie Wyższej Szkoły Administracyjno-Handlowej. Współorganizował stowarzyszenie Bratniej Pomocy, AZS oraz częstochowski oddział Związku Ogrodniczego w Polsce. Za uratowanie Krystyny Geisler (jego późniejszej żony) oraz jej ojca Arnolda, Bogdan Jastrzębski i jego matka zostali uhonorowani medalami „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Po roku 1989 znalazł się wśród osób odtwarzających niezależny samorząd i pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miasta Częstochowy I i II kadencji. Był członkiem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Oprócz Medalu ,,Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” otrzymał również m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Polonia Restituta. Zmarł 25 grudnia 2019 r. w wieku 95 lat.


Rafał Bryll jest reżyserem i montażystą filmowym. Specjalizuje się w filmie dokumentalnym (m.in. tworzył serie „Tajemnice Państwa Podziemnego” i „Grupa D, Departament IV, Ofiary morderstw PRL”, wyreżyserował i zmontował także wielokrotnie nagradzane na festiwalach, pełnometrażowe filmy dokumentalne „Kresy” i „Wydarzenia Zielonogórskie 1960. Bitwa o Dom Katolicki”). W 2019 r. zrealizował swój debiut fabularny – „Pewnego razu w ogródkach działkowych” - który miał premierę w roku 2020.