SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Rysunkowy gmach Willi Generała
5/2021

Pobierz PDF

TROPEM...MALARSTWA

Poszukując przewodników do poszczególnych tematów numeru, wypatruję osobowości, które z łatwością wprowadzają innych w świat swoich pasji. Każdą z tych postaci nazywam swoim prywatnym guru - w przypadku malarstwa jest nim doktorant Uniwersytetu im. Jana Długosza, Mateusz Pawełczyk. Przyszłość tej dyscypliny sztuki w Częstochowie leży również w jego rękach. Lecz gdy zapytałem o przeszłość, to bez wahania skierował mnie do kogoś, kto towarzyszy mu na życiowej drodze ze sztuką. Tak oto trafiłem do profesora Jarosława Kweclicha. Zapraszam na spacer, w ramach którego poznamy jego malarską historię.


Po ukończeniu częstochowskiego Liceum im. R. Traugutta, Jarosław Kweclich kontynuował edukację artystyczną w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Do Częstochowy wrócił tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego.


Willa Generała, al. Wolności 30


Po powrocie do Częstochowy nasz przewodnik rozpoczął pracę w ówczesnym Biurze Wystaw Artystycznych, mającym siedzibę w Willi Generała. Kadra tej instytucji była tak zgrana, że po godzinach pracy nadal wspólnie działała twórczo. Nie było oczywiście mowy o nadużywaniu czasu i miejsca pracy, bowiem porządku pilnował dyrektor Stanisław Banek. Tak czy inaczej, przyjazna atmosfera była wyczuwalna w przenośni i dosłownie. Objawiała się chociażby wspólnym przygotowywaniem pieczonek w wersji kuchennej - dziś moglibyśmy to nazwać swoistym, jurajskim lunchem okresu PRL-u.


Cepelia, al. Najświętszej Maryi Panny 64


Wznoszenie budynku według projektu Włodzimierza Ściegiennego, rozpoczęło się dzięki społecznej zbiórce, zorganizowanej przez Towarzystwo Upiększania Miasta. Ostatecznie obiekt powstał też przy wsparciu Związku Spółdzielni Rzemiosła Ludowego i Artystycznego „Cepelia”, które stało się jego właścicielem. Budowa była realizowana w czynie społecznym, również przez licealistów. Wśród nich był m.in. nasz bohater, który wówczas nie spodziewał się, że kiedyś tam wróci. Jednak dokładnie tak się stało. W pewnym momencie BWA z Willi Generała przeniosło się „pod strzechy” Cepelii. Choć bryła budynku zachwycała, była wtedy swoistą wydmuszką. Zupełnie puste wnętrze okazało się nieprzystosowane do funkcji wystawienniczej. Brak ścian, na których można by prezentować prace, brak magazynu, właściwie żadnego zaaranżowania przestrzeni, tylko wiatr hulający w podziemiach. Zgrany zespół wziął się jednak do pracy. Jarosław Kweclich zaprojektował prowizoryczne stelaże wystawiennicze… służące po dziś dzień! Było dużo energii, tylko materiałów budowlanych brakowało. Wszystko jednak udało się jakoś poukładać, dzięki czemu sztuka najwyższej próby gości w tym gmachu do dziś.


Bon Art, al. Najświętszej Maryi Panny 81


W latach 90. XX w. tuż obok galerii ZPAP działała kafejka Bon Art. W czasach przemian ustrojowych, gdy zewsząd przytłaczała nas polityczna i społeczna zawierucha, narastała silna potrzeba oderwania się od tego typu narracji. Sztuka i tym razem przyszła z pomocą – zarówno na płaszczyźnie kontaktów zawodowych, jak i prywatnych. W tym kontekście niezwykle istotny był właśnie Bon Art, gdzie spotykała się lokalna bohema artystyczna. Wielu artystów wciąż przywołuje te niezapomniane wieczory i spotkania. Tam biło artystyczne serce miasta, tam osobiste przyjaźnie przeplatały się z wszelkimi formami sztuki.


Prasowa, ul. Kilińskiego 38


Kawiarnia „Prasowa” wprowadziła bohemę w drugie tysiąclecie. Prowadzona była przez lokalnych artystów. Wśród akademików znana była jako „sala 38”, gdzie przybywało się na konsultacje. Bywała tam większość studentów kierunków artystycznych. Panowała iście rodzinna atmosfera, oczywiście przeplatana wystawami i różnymi akcjami artystycznymi. Relacje pomiędzy wykładowcami a studentami - choć wykraczały dalece poza uczelniane mury - były poukładane według klasycznego wzorca: mistrz i uczeń. Dla mnie, jako nieco zazdrosnego obserwatora, patrzącego na profesora i doktoranta, malarstwo w akademickim wydaniu Częstochowy jest swoistym spoiwem, które zaciera granice pomiędzy sztuką, nauką i przyjaźnią - tworząc z katedry malarstwa autentyczny „dom”.


Pracownie prywatne

Wyjątkową rolę w malarskim życiu Częstochowie od zawsze odgrywały i wciąż odgrywają liczne pracownie prywatne. Miejsca niewidoczne z ulicy. Tam nieustannie płynie malarskie medium, łączące pokolenia malarzy i globalne środowisko artystów.


Zamknięcie opowieści profesora w jednym, krótkim artykule - który ma dodatkowo formułę swoistego spaceru - jest niemożliwe. Chciałbym jednak na koniec przytoczyć pewną anegdotę, która może uzmysłowić nam, jak wyjątkową osobowością jest Jarosław Kweclich. Otóż, obecny prezes Okręgu Częstochowskiego Związku Polskich Artystów Plastyków, Krzysztof Malewicz wspomina, że choć nie uczył się w pracowni profesora Kweclicha, to zawsze może liczyć na jego życzliwość i zawodowe zainteresowanie. Ich spotkania za każdym razem mają jeden scenariusz, mimo że minęła już dekada od ukończenia studiów przez Malewicza. Wystarczy, że profesor zobaczy go choćby kątem oka na ulicy, to od razu pada zdecydowane pytanie „Malujesz?!”. Każdy absolwent wie, że poprawną odpowiedzią powinno tutaj być: „Tak, maluję!”. Z częstochowskim malarstwem, wyrastającym z naszej uczelni, jest trochę tak, jak z rodzinnymi więzami na Sycylii - można do rodziny wejść, ale wyjść z niej może już być trudno.


Daniel Zalejski

full-malarska_wspolnynaglowek-kopia.jpg