SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Aktorka Agnieszka Łopacka na scenie
6/2021

Pobierz PDF

BARONOWA JAZZU

Pochodziła z jednej z najbogatszych i najbardziej tajemniczych rodzin na świecie. Część fortuny zostawiła w klubach Nowego Jorku. Swoim rolls-roycem ścigała się z Milesem Davisem po nowojorskiej Piątej Alei. Jej bentley, którym woziła biednych, obdartych jazzmanów, nosił przydomek „Bebop”. W czerwcu Teatr im. Adama Mickiewicza przypomni postać Pannoniki de Koenigswarter.


Dokładnie 5 czerwca odbędzie prapremiera spektaklu „Pannonica”. Spektakl oparty jest na książce „Baronowa jazzu” Hannah Rothschild, w przekładzie Dobromiły Jankowskiej. To muzyczna odyseja i przepiękna historia platonicznej miłości głównej bohaterki do jazzmana Theloniousa Monka. Opowieść o niezwykłym życiu wiodącym z brytyjskiej posiadłości, przez ciemność Holokaustu, aż do szalonego
środowiska nowojorskiej sceny jazzowej.

Bezpośrednim impulsem zrobienia spektaklu było przeczytanie kilka lat temu książki Hannah Rothschild. O jej bohaterce, Żydówce z „tych” Rothschildów, słyszałem, ale niewiele o niej wiedziałem. Właściwie tylko tyle, że w jej apartamencie zmarł Charlie Parker – o czym wspomina chociażby Clint Eastwood w biograficznym filmie „Bird”, o Parkerze właśnie. Wiedziałem też, że była jakąś ważną postacią dla jazzmanów ery bebopu - mówi reżyser spektaklu Paweł Szumiec. Przyznaje on też, że gdy głębiej zaczął się wgryzać w jej historię, wyłonił mu się obraz kobiety nie tylko ciekawej i kolorowej, ale niesłychanie mocnej, która w trudnych czasach – po Holocauście i w okresie segregacji rasowej – konsekwentnie podążała do wewnętrznej krainy wolności.


Osią konstrukcyjną scenariusza i spektaklu jest związek Pannoniki z Theloniousem Monkiem. O tym związku wiemy wiele, ale ma on równie sporo tajemnic. Część chciałem odkryć, część poddać domysłowi widza, a część po prostu pozostawić w intymnym ukryciu - dodaje reżyser.


Agnieszka Łopacka tak opisuje Pannonikę, w którą wciela się podczas przedstawienia: Zafascynowała mnie jej barwna osobowość i odwaga do podążania za miłością i za pasją - za cenę trudnych decyzji, ale w zgodzie ze sobą i wartościami, w które wierzyła. Aktorka wyznaje, że podziwia Pannonikę za to, że potrafiła wyjść ze swojej strefy komfortu i zacząć żyć zdecydowanie wbrew konwenansom. W momencie, kiedy poszła za swoimi pasjami i przekonaniami, poczuła się wyzwolona – mówi Łopacka i dodaje, że bliskie jej są poglądy Pannoniki. - Zostałam wychowana w duchu tolerancji, a moja bohaterka uważała , że ludzie mają prawo do równego traktowania - bez względu na narodowość, rasę i płeć i postępowała zgodnie ze swoimi przekonaniami walcząc o nie nawet, gdy musiała zapłacić wysoką cenę (odejście od męża, kara więzienia, znoszenie obraźliwych epitetów i sankcji za pomoc czarnoskórym).


W spektaklu pojawia się muzyka grana na żywo przez Michała Rorata. Dla mnie udział w spektaklu to przede wszystkim przeniesienie się wstecz do tych czasów, gdy na 52 Ulicy grywali najwięksi mistrzowie jazzu. Spektakl „Pannonica” wręcz pachnie tamtymi latami. Gdybym był kucharzem, zapewne chciałbym się dowiedzieć, jaki jest skład tej mikstury. A od strony muzycznej to zmierzenie się ze stylem, który można wpisać w podręczniki prawidłowego wykonywania jazzu... - mówi częstochowski pianista. Reżyser natomiast wspomina, że w tej kwestii długo szukał swojego „Pacanowa”, a ten okazał się być na miejscu, w Częstochowie. Pomysł zaangażowania Michała w projekt podrzucił asystent reżysera, Maciek Półtorak. W spektaklu można usłyszeć takie utwory, jak: „Pannonica” - autorstwa Theloniusa Monka, „Japanese folk song” Kojo No Tsuki, „Solace” - Scotta Joplina oraz kompozycje Aleksandra Brzezińskiego, który był całościowo odpowiedzialny za muzykę w przedstawieniu.


Warto dodać, że Thelonious Monk oraz Charlie Parker to tuzy jazzu - wywarli oni ogromny wpływ na kształtowanie się tego gatunku i znacznie poszerzyli repertuar standardów jazzowych. Parker uważany jest za ojca bebopu - stylu charakteryzującego się szybkimi skokami melodycznymi oraz szybkim tempem, natomiast Monk stosował w swej muzyce dźwięki, które teoretycznie nie powinny zaistnieć w rozwiązaniach harmonicznych. To właśnie powodowało, że był niepowtarzalny i rozpoznawalny.


Magda Fijołek