SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Na zdjęciach dyrektor Częstochowskiego Teatru Tańca Włodzimierz Kuca  i jego aktorzy na scenie
10/2021

Pobierz PDF

TEATR TAŃCA TO ROZMOWA BEZ SŁÓW

Rozmawiamy z Włodzimierzem Kucą – tancerzem, dyplomowanym nauczycielem tańca, choreografem, reżyserem, założycielem i animatorem Częstochowskiego Teatru Tańca


Sylwia Góra: Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z tańcem?


Włodzimierz Kuca: Można powiedzieć, że moja przygoda z tańcem rozpoczęła się od „ciekawości” około 30 lat temu. Pewnego dnia zainteresował mnie plakat informujący o kursie tańca towarzyskiego. Z zaciekawieniem zapoznałem się z całą ofertą, będąc przekonanym, że każdy z proponowanych na kursie tańców jest mi w jakimś sensie znany. Jednak moją uwagę zwrócił ten pod nazwą „Passo duble”. To właśnie z potrzeby poznania tego tańca postanowiłem zapisać się na zajęcia w Klubie Tańca Towarzyskiego „Cze-Tan”, które odbywały się w Klubie „Ikar” przy zajezdni tramwajowej. Z biegiem lat okazało się, że ta „ciekawość” pochłonęła mnie całkowicie i trwa do dnia dzisiejszego.


Na początku zazwyczaj wciągamy się w taniec na zasadzie aktywności amatorskiej. Czy jest taki moment, kiedy można mówić o przejściu na zawodowstwo?


Tak. Swoją pasję rozwija się w formie zajęć tańca towarzyskiego w szkole tańca. Tancerze w różnym wieku mają możliwość aktywnego spędzania czasu wolnego i doskonalenia swoich umiejętności w ruchu amatorskim. Rozwijają się poprzez systematyczne zajęcia, a także - dodatkowo - przez warsztaty i szkolenia. Pasja nabiera tempa i mogą oni konfrontować swoje umiejętności z innymi parami poprzez udział w turniejach tańca towarzyskiego. To dzięki takim imprezom zdobywają w poszczególnych grupach wiekowych „klasy taneczne”. To również okazja do uzyskania cennych wskazówek i motywacji do dalszej pracy nad samym sobą. Wraz z żoną, Beatą Sobczak-Kuca, miałem okazję przeżyć taką właśnie przygodę taneczną, która zainicjowała potrzebę zdobycia kwalifikacji nauczyciela dyplomowanego i choreografa. Od tego momentu zawodowo zaczęliśmy zajmować się popularyzacją tańca. Ważnym etapem było także przejście za namową i wsparciem naszego trenera Kazimierza Michlika oraz Iwony Szymańskiej- Pavlowic do Polskiego Zawodowego Stowarzyszenia Tanecznego. Nastąpił czas naszego udziału w turniejach par zawodowych zarówno w Polsce, jak i za granicą. Pozostały po tym okresie bardzo miłe, ciepłe wspomnienia.


Zaczynał Pan od tańca towarzyskiego. Jak to się stało, że dziś tworzy Pan Teatr Tańca?


Zaczynałem od tańca towarzyskiego, który rozbudził ciekawość i uświadomił, że chciałbym wiedzieć i umieć więcej. Udział w licznych szkoleniach oraz warsztatach z rożnych technik tanecznych pozwolił mi dostrzec inny wymiar tańca, jego potencjał i zawartą w nim sztukę. W związku z tym, że w sportowym tańcu towarzyskim, oprócz pięknej formy dominują narzucone zasady oraz ogromna rywalizacja, postanowiłem szukać jeszcze innych sposobów na wyrażanie emocji i uczuć. Moim pragnieniem stało się wykorzystanie niczym nieograniczonego tańca, aby jego naturalność, prostota przekazu, a czasem tajemnica – skłaniały widza do zadumy, refleksji, rozbudzania wyobraźni i wspólnej rozmowy bez słów.


Czy Częstochowski Teatr Tańca zrodził się z jakieś konkretnej obserwacji, potrzeby?


Fascynacja teatrem była we mnie od bardzo dawna. Szukałem sposobu na połączenie tańca, ruchu i teatru. Momentem zwrotnym i jednocześnie bodźcem do działania było obejrzenie w telewizji rosyjskiego spektaklu pt. „Hamlet” w reżyserii i chorografii wybitnego Borysa Ejfmana. Przyznam, że do dzisiaj jestem zafascynowany jego twórczością i cieszę się, że miałem okazję obejrzeć wszystkie jego przedstawienia wystawiane w Polsce. Borys Ejfman jest dla mnie niedoścignionym wzorem artysty i choreografa.


Pamięta Pan pierwszą premierę Częstochowskiego Teatru Tańca?


Pierwszą premierą było przedstawienie pt. ,,Dworzec zoo”, które uznano za wydarzenie roku kulturalnego w naszym mieście. Myślę, że był to spektakl ukazujący świat tańca, ruchu, muzyki w innym świetle i odmiennej perspektywie. Cieszę się, że pierwsi widzowie naszych spektakli już wtedy dzielili się swoimi wrażeniami, spostrzeżeniami, podkreślając ogromne zaskoczenie taką formą wyrazu i dialogu.


Czy Teatr Tańca to spełnienie jakiegoś Pańskiego marzenia?


Teatr Tańca jest moim marzeniem, które spełniam każdego dnia. Od ponad 20 lat staram się z moimi tancerzami stworzyć coś innego, by każdy spektakl był odmienny od poprzedniego, ciekawszy, mocniejszy, zabawniejszy, poważniejszy – aby nie zawieść nie tylko uczestniczących w nich artystów/pasjonatów, ale również publiczności, która zasługuje na stawianie sobie coraz wyżej „poprzeczki”. Spełnienie marzenia zawsze pojawia się po premierze kolejnego przedstawienia i przyznam, że jest jednocześnie chwilą, która zamienia się w nieodpartą chęć poszukiwania następnej inspiracji.


Jakiś czas temu dostrzeżono Pana kreatywność i wysiłek. W konkursie „Złota Maska” otrzymał Pan nagrodę specjalną za reżyserię, choreografię i scenografię spektaklu teatralno-tanecznego „Orfeusz” oraz za autorską koncepcję teatru. Czy coś się od tego czasu zmieniło w Pana życiu zawodowym?


Dla mnie i tancerzy nagroda „Złota Maska” to ogromne wyróżnienie, ponieważ stanęliśmy w szranki z najlepszymi teatrami zawodowymi na Śląsku, ze wspaniałymi aktorami, reżyserami, scenarzystami i scenografami. W życiu zawodowym ta nagroda nie wniosła niczego nadzwyczajnego, ale docenienie przez tak szacowne środowisko teatralne, artystyczne na terenie województwa i naszego miasta nie tylko cieszy, ale również zobowiązuje do dalszej pracy. Zatem wyróżnienie to dało jeszcze więcej powodów do tworzenia coraz lepszych i ciekawszych przedstawień.


W jaki sposób przebiega proces doboru spektakli, które chcecie pokazać publiczności?


Spektakle, które tworzymy, są bardzo różnorodne. Niektóre z nich oparte są o literaturę, na przykład „Orfeusz” i „Faraon”, natomiast „Dziewczyna z pomarańczami”, „Nie chcę więcej” to moje spektakle autorskie. Temat i forma przedstawienia uzależnione są w dużej mierze od tego, co w danym momencie mnie interesuje i inspiruje. Staramy się, aby treść i główny wątek spektakli były dla widza interesujące, refleksyjne, pobudzające wyobraźnię i – przede wszystkim - zrozumiałe.


Jak długo pracujecie jako zespół nad jednym spektaklem?


Praca nad jednym spektaklem trwa około roku. To dość długo, ale budowa choreografii, zaprojektowanie i wykonanie scenografii oraz strojów wymagają czasu i cierpliwości. Zwłaszcza, że 99% wykonujemy we własnym zakresie, czasami korzystając z pomocy Przyjaciół CTT.


A jest taki spektakl, który z jakiegoś powodu jest Panu najbliższy?


Nie mam ulubionego spektaklu. Wszystkie przedstawienia są dla mnie ważne. Mam świadomość, że nad niektórymi z nich mogliśmy jeszcze trochę popracować, ale są to moje subiektywne odczucia. Każdy z prezentowanych spektakli jest odrębną, bardzo ważną „historią” i mam nadzieję, że wnosi coś nowego zarówno dla wykonawców, jak i dla widzów, których mamy przyjemność gościć.


Pracuje Pan raczej z amatorami, ale może pojawiły się wśród nich wybitne talenty, które poszły o krok dalej i uprawiają teraz taniec zawodowo?


Tak, trafiają do nas ludzie, którzy są amatorami i rozpoczynają swoją przygodę z teatrem tańca. Jednak po kilku latach ogromnej pracy nad samym sobą oraz na scenie stają się dla mnie profesjonalistami.
Wielu tancerzy ukończyło studia w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi na Wydziale Artystycznym kierunek: tancerz, choreograf. Jest już grupa, która posiada dyplomy uprawniające do prowadzenia zajęć tanecznych. Jestem dumny, że wiele osób wybrało drogę artystyczną, stając się zawodowymi, wspaniałymi aktorami - m.in. Hanna Zbyryt, Karolina Merda, Łukasz Dziedzic. Z przyjemnością przyglądam się, jak cudownie rozwijają się tancerze pracujący w różnych zawodowych teatrach tańca: Michał Przybyła (Polski Teatr Tańca), Marta Starostecka (Kielecki Teatr Tańca), Ewa Kocka (Teatr Sabat). Bardzo się cieszę, że są w naszym zespole osoby, które wybrały zawód choreografa, na przykład Marta Gierczak, Piotr Majer, Olga Szymczyk, Karolina Kuca, Zuzanna Witkowska, Urszula Janik, Bazyli Ogiński, Kamila Zimnowoda. Przepraszam, że nie wymienię wszystkich, ale byłaby to bardzo długa lista. To dla mnie ogromna radość, że w dalszym ciągu mam możliwość się z nimi spotykać, wspólnie pracować i czasami wspominać to, co udało się nam wszystkim do tej pory stworzyć.


Na koniec - jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?


No cóż, czas pandemii spowodował mocny przestój w naszej pracy. Zawirowania spowodowane obostrzeniami dotyczącymi COVID-19 bardzo nam wszystkim uprzykrzyły normalne funkcjonowanie, czyli działania artystyczne, systematyczną pracę i przede wszystkim życie wielu osób związanych z działalnością kulturalną. Mam nadzieję, że to przykre doświadczenie jest już za nami i mimo niepokoju, zachowując zasady bezpieczeństwa w zakresie zdrowia nas wszystkich, będziemy mogli funkcjonować w przestrzeni artystycznej. W chwili obecnej jesteśmy w trakcie przygotowań dwóch spektakli premierowych, które pragniemy pokazać publiczności w listopadzie tego roku. Pierwsza premiera skierowana jest do najmłodszych widzów, natomiast druga to spektakl dla dla dorosłych. Czekamy na ten moment z ogromną niecierpliwością, tęskniąc za sceną, tańcem w blasku świateł, wśród scenografii i przed wyczekiwaną publicznością.



fot. Arkadiusz Dzielawski, Piotr Dubak i Sławomir Sobczak



full-HEADER_FACEBOOK_102021.jpg