SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Agata Wierny trzymająca kartkę, na której jest napisane "Przyszłość jest kobietą"
3/2018

Pobierz PDF

RÓWNOŚĆ TO NIE CIASTKO!

Rok Praw Kobiet to doskonały pretekst, by jeszcze głośniej mówić o równouprawnieniu, kulturowych rolach płciowych i konsekwencjach powielania stereotypów. W Częstochowie, przez cały rok, czeka nas szereg spotkań i imprez, które poruszać będą wszystkie te kwestie. My o równości kobiet i mężczyzn rozmawiamy z Agatą Wierny, Pełnomocniczką Prezydenta Częstochowy ds. Równych Szans.

Adam Florczyk: Sejm ustanowił rok 2018 Rokiem Praw Kobiet. Dlaczego, sto lat po przyznaniu Polkom praw wyborczych, nadal należy rozmawiać o równouprawnieniu? Gdzie dziś znajdują się te obszary życia społecznego, w których nierówności ze względu na płeć są najbardziej krzywdzące?

Agata Wierny: Równouprawnienie to obowiązek prawny, który zawsze powinniśmy respektować. Równość lub jej brak to suma codziennych zachowań w stosunku do osób w naszym otoczeniu. Niestety, nadal w naszej kulturze pokutuje wiele stereotypów, które sprawiają, że o równość trzeba zabiegać. Jeśli nasze wzajemne stosunki w rodzinie i pracy będą oparte na szacunku, tolerancji i uwzględnianiu tego, że każdy z nas jest inny, ma inny pomysł na siebie, inne oczekiwania – będzie nam się żyło lepiej. Stereotypy dotyczące płci zwykle są krzywdzące zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Lubię mieć poczucie, że jako kobieta niczego nie muszę – tzn. nie muszę wypełnić określonych normą społeczną ról w rodzaju przekonania, że gotowanie czy sprzątanie to sprawa kobiet. Z kolei w sytuacjach zawodowych kodeks pracy wprawdzie ściśle reguluje, jak respektować zasady równouprawnienia, ale niestety w praktyce nadal bywa z tym różnie. Podczas rozmów o pracę, w których biorą udział kobiety, często pojawiają się pytania o stan cywilny czy plany dotyczące powiększania rodziny - co jest absolutnie niedopuszczalne! Kobiety nadal zarabiają średnio o 700 zł mniej od mężczyzn, co skutkuje niższymi emeryturami, trudniej im też awansować.

W Częstochowie patronką Roku Praw Kobiet została Mieczysława Biegańska, postać niezwykle zasłużona, ale w pamięci powszechnej funkcjonująca przede wszystkim jako żona Władysława Biegańskiego. Dlaczego wybrano właśnie ją?

Postać Mieczysławy Biegańskiej jest widocznym przykładem braku równości w życiu publicznym. Władysław Biegański za swoje zasługi na rzecz miasta został uhonorowany. Mamy Plac Biegańskiego, ławeczkę, bibliotekę jego imienia. Mieczysław Biegańska, która, tak jak mąż, działała bardzo aktywnie, organizując kursy oświatowe i prelekcje dla mieszkanek i mieszkańców miasta, zniknęła w mrokach historii. Mało kto wie, że między innymi dzięki niej Polki w 1918 roku uzyskały prawa wyborcze. Artykuły na temat równouprawnienia kobiet, które opublikowała w 1918 w „Gońcu Częstochowskim”, dziś nadal są aktualne. Inicjatorem powstania biblioteki był Władysław Biegański, ale jej organizacją i stworzeniem zajęła się właśnie Mieczysława. Dlatego, ta ważna dla historii Częstochowy kobieta powinna znaleźć należne jej miejsce w naszej pamięci.

Wieki dominacji patriarchatu ustawiły kobiety w pewnych pozycjach kulturowych i potrzeba czasu, żeby to zmienić. Dlatego w walce o równość tak ważne jest inspirowanie kobiet do aktywnego włączania się w życie społeczne, polityczne i kulturalne. Czy jako Pełnomocniczka Prezydenta Miasta Częstochowy ds. Równych Szans widzisz tutaj jakąś zmianę? Kobiety śmielej niż kiedyś angażują się w życie publiczne?

Kobiety zawsze angażowały się w życie publiczne – tylko nie były tak widoczne jak mężczyźni. Wystarczy wrócić do przykładu Mieczysławy Biegańskiej. Dyskryminacja kobiet zaszyta jest już w języku – na przykład słyszymy w telewizji, że na jakiś temat wypowiedział się minister edukacji. Fakt, że ministrem edukacji jest kobieta wielu osobom umknie i zakodujemy, że aktywniejsi w życiu publicznym są mężczyźni. Angażowanie się kobiet w życie społeczne nadal jest trudniejsze choćby ze względu na tradycyjny, kulturowy podział ról, zgodnie z którym to kobieta ma na głowie dom, opiekę nad rodziną, a jeśli starczy jej jeszcze czasu – może się angażować. W związkach, w których mamy prawdziwą równość, opartą na wzajemnym szacunku i podziale obowiązków, jest to o wiele łatwiejsze. Ale ta zmiana powoli się dokonuje i kobiety coraz chętniej i odważniej angażują się w działania na rzecz wspólnot. Wiemy, że jeśli chcemy mieć rzeczywistość, która będzie w pełni nam odpowiadała, musimy mieć wpływ na jej projektowanie. Częstochowianki są prezeskami licznych organizacji pozarządowych, działają w polityce, są liderkami organizującymi życie w dzielnicach, skutecznie wpływają na to, jak rozwija się nasze miasto.

Panowie również świętują Rok Praw Kobiet, w końcu likwidowanie nierówności tak naprawdę leży w interesie obu płci. Często zdarza Ci się spotykać na swojej drodze mężczyzn, dla których ważna jest kwestia równouprawnienia?

Mężczyźni wspierali i wspierają działania na rzecz równości. Kobiety same patriarchatu nie zlikwidują - jest to nasza wspólna odpowiedzialność. Jeśli obie płcie nie będą współpracowały, zmiana się nie dokona. Dla mnie najważniejsze jest podkreślanie, że jedynie zmiany oparte na zgodzie, szacunku, tolerancji i akceptacji dla odmienności będą trwałe. Zmiany wymuszone, w których jedna ze stron zostaje z poczuciem krzywdy, nie dają dobrych podstaw do budowania. Dlatego w kwestii równouprawnienia jestem zwolenniczką dyskusji, wsłuchiwania się w argumenty, współdziałania płci i wspierania się. Budowanie opozycji „pokrzywdzone kobiety - źli mężczyźni” nigdy nie będzie trwałym fundamentem dla nowej rzeczywistości. Jesteśmy różni – jesteśmy równi. Z odmienności warto czerpać, uczyć się od siebie i otwierać na nowe doświadczenia. Równość to nie ciastko. Wyobraźmy sobie, że ktoś ma prawo do picia kawy z cukrem, a ktoś inny ma jedynie prawo do picia kawy. Dając tej drugiej osobie prawo do cukru, nie zabieramy żadnych praw tej pierwszej. Prawdziwa równość nie wiąże się z walką, tylko z wzajemnym szacunkiem.

Nie kryjesz się z tym, ze jesteś bojowniczką w sprawie używania żeńskich końcówek w języku polskim? Czemu język ma tak wielkie znaczenie? Faktycznie może on wpłynąć na kwestie nierówności społecznych?

Jest wiele naukowych teorii potwierdzających, że język, którym posługujemy się, ma bardzo duże znaczenie, kreuje nasze decyzje i zachowania. Dlatego od razu sprostuję słowo „bojowniczka” – równość nie powinna być oparta na walce, a to słowo od razu wprowadza taką narrację. Wolę powiedzieć, że używanie żeńskich końcówek jest ważne. Przekonałam się o tym w pracy i rozmawiając z wieloma kobietami na temat ich osobistych doświadczeń i przemyśleń. Nigdy nie zapomnę rozmowy, którą usłyszałam na placu zabaw. „Jak będę duży zostanę prezydentem” – pochwalił się pięciolatek. „Ja też” - dorzuciła dziewczynka. „Ty nie, bo prezydent to chłopak!” Bardzo mi zależy, żeby dziewczynki w każdym wieku wiedziały, że mogą być, kim chcą, prezydentkami, burmistrzyniami, lekarkami i polityczkami. Za pierwszym razem niektóre z tych nazw mogą brzmieć dziwnie. Tak jak kiedyś np. słowo „posłanka” było nie do przyjęcia, a w tej chwili jest powszechnie używane. Język żyje i będzie się zmieniał tak, jak nasza rzeczywistość.

Na koniec chciałem spytać, jak myślisz, czy gdyby bohaterki, które sto lat temu wywalczyły prawo głosu, mogły spojrzeć w przyszłość i zobaczyć sytuacje kobiet dziś, to raczej byłyby dumne z tego, co już udało się zmienić, czy raczej łapały się za głowę, że minął wiek, a te nierówności nadal są takie wielkie?

Od 1918 roku sporo się jednak zmieniło. Kobiety zdobywają najwyższe szczyty – dosłownie i w przenośni - osiągają sukcesy w nauce, polityce, sporcie, kulturze. Robią to, co sobie wymarzą. Oczywiście bardzo dużo jest jeszcze do zrobienia. Mam nadzieję, że Mieczysława Biegańska byłaby zadowolona przede wszystkim z tego, że cenimy prawa, które między innymi dzięki niej mamy. Kobiety są silne, współpracują i coraz bardziej się wspierają. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy tak samo skuteczne bronić naszych praw, jak nasze prababki.

Dziękuję bardzo za rozmowę.