SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

DJ Biernaski stojący w koszuli moro
6/2018

Pobierz PDF

EKSPERYMENT NA ŻYWYM ORGANIZMIE

Biernaski to częstochowski DJ i producent muzyki elektronicznej. Tworzy muzykę od 2003 roku, lawirując pomiędzy house, electro, synth pop lat 80., disco i funk. Kiedy rok temu zagrał afterparty na Frytce OFFjazd, uczestnicy nie chcieli przestać tańczyć. Teraz wydaje swoją nową EP-kę i powraca na częstochowski festiwal.

Magda Fijołek:
Muzyka elektroniczna wciąż jest na fali wznoszącej, w naszym mieście ma się dobrze między innymi dzięki Tobie. Jesteś zauważany i doceniany przez muzyków i dziennikarzy również spoza Częstochowy. Twoje produkcje były prezentowane chociażby w radiowej Czwórce.

Biernaski:
Aż tak dobrze to chyba nie jest (śmiech), ale faktycznie trochę się dzieje. „In the moonlight” znalazło się na playliście Czwórki i było prezentowane dwa razy w ciągu dnia. To naprawdę bardzo miłe uczucie usłyszeć swoją produkcję w radiu.

To chyba najlepiej świadczy o tym, że dostrzegany jesteś nie tylko na gruncie lokalnym, ale też na zewnątrz. W zeszłym roku brałeś udział we Frytce OFFjazd, ale nie był to Twój jedyny festiwal.

Tak, po drodze był kiedyś Coke Live Music Festiwal i ostatnio dwukrotnie Snow Fest Festival. Poza tym inne kluby w Polsce. Mam świadomość, że jestem zauważalny, ale też nie mam presji i ciśnienia, żeby poszerzać swój zakres działania. Uważam, że wszystko powinno przyjść naturalnie. Wszytko robię w swoim tempie, nie przyspieszam niczego.

Czyli jak wieje wiatr, to go chwytasz, a jak jest cisza na morzu, to jest cisza?

Jest to z pewnością trochę krzywdzące wobec samej twórczości, bo jak się coś przestaje robić, to ludzie to bardzo szybko zapominają. Później trzeba wszystko odbudowywać na nowo i z powrotem wspinać na jakiś poziom rozpoznawalności, a raczej rozpoznawalności swojego stylu i swojej muzyki. Teraz staram się już mieć zaplanowany ciągły cykl wydawniczy, czyli będą nowe mixtapy, single, epki i klipy. W czerwcu znów odwiedzę Czwórkę.

Jesteś długo na scenie muzycznej...

Wszystko zaczęło się w 1999 roku, od bycia DJ-em. Pierwsze produkcje pojawiły w latach 2003/04. Zacząłem je robić nie myśląc zupełnie o tym, jak wygląda branża muzyczna. Tworzyłem po prostu coś dla siebie i to pod innym szyldem. Po pewnym czasie z zaskoczeniem zorientowałem się, że wiele zagranicznych portali zaczęło się moją muzyką interesować. Nie planowałem tego, nie byłem przygotowany na taki oddźwięk i nadal traktowałem to jako zabawę. Dziś to się zmieniło. Teraz mam większe doświadczenie, dokładnie wiem, jaką muzykę chcę robić. Wcześniej w mojej twórczości brakowało jakości, bo tworzyłem w warunkach domowych, nie mając odpowiedniego sprzętu. A mimo to zostałem dostrzeżony, to dało mi sporego kopa, aby tworzyć dalej.

Co w najbliższym czasie?

Miniepka , która będzie się nazywała „Can you feel it”, do tego teledysk i dwa remixy - jeden deep’ owy Jacka Janickiego, a drugi Karola Aleksandra. Zobaczymy, jaki będzie odbiór. Mam przygotowane kolejne produkcje z wokalistką Ariadną Laddy, nagrałem z nią dwa gościnne wokale i myślę, że wyjdzie z tej współpracy coś fajnego. A potem pomyślę, czy czasem nie zacząć przygotowywać albumu.

Masz swojego guru muzycznego?

Zawsze bardzo bliska była mi francuska muzyka elektroniczna: Daft Punk, Justice, Sebastian. Ten francuski touch jest mi bliski. Jednak inspirują mnie też inne gatunki muzyczne np. country i rock, wszystko, co ma tą klimatyczną linię melodyczną, od której dostaję gęsiej skórki. Twoją muzykę na żywo, oprócz Frytki, można usłyszeć w Klubie Rura. Tak, jestem tam rezydentem. Mam tam swój cykl imprez „On/Off”, na który zapraszam innych artystów ze świata muzyki elektronicznej. Podczas tych imprez można też usłyszeć wiele moich produkcji. Eksperymentuję na biorących udział w imprezie, sprawdzam odbiór swoich świeżynek