SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Adam Markowski

Legenda o skrzypcach

16 lutego 2024
Udostępnij

W 1908 roku w częstochowskim Parku Staszica, z myślą o występach mających uprzyjemniać mieszkańcom spacery, zbudowano drewnianą altanę. W letnie popołudnia, aż do wybuchu drugiej wojny światowej odbywały się tutaj koncerty gromadzące liczne grono słuchaczy. Jednym z muzyków był mój pradziadek, Stefan, który przyjechał do Polski z Cypru z trupą cyrkowców.

middle-cuprjak_czestons_altana(1).jpg

Stefan przychodził do altany sam. To miejsce w dziwny sposób przyciągało go i nie chciało puścić. Gdy zaczynał grać na skrzypcach, miał wrażenie, że altana obraca się wokół własnej osi, pędzi coraz szybciej, aż jej ruch przestaje być widoczny. Ginie. Jednocześnie skrzypce zmieniają się w piękną kobietę. Brunetkę o długiej szyi z hebanowego gryfu. Dużo niższą od niego. Fernambukowy smyczek przeobrażał się wtedy w szczupłą dłoń i prowadził Stefana do tańca. Świat na moment przestawał istnieć, a nuty unosiły się w powietrzu upajając przechodniów.

Jego występy wzbudzały zachwyt. Niektórzy twierdzili, że ze względu na dalekie, obce pochodzenie dźwięków. Znawcy uważali jednak, że to głównie zasługa samego instrumentu. Że pod odrapanym lakierem być może kryje się prawdziwy Stradivarius. Stefan nie pozwalał nikomu dotykać skrzypiec. Wierzył, że pewnego dnia wyczaruje z nich żonę. Drobną brunetkę o długiej szyi.

I udało się. Miała na imię Maria. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Maria pisała cudowne listy. Zachowały się niestety wyłącznie dwa. W jednym z nich przyznała się siostrze, że tak naprawdę urodziła się dopiero wtedy, gdy spotkała Stefana, chociaż wydawało jej się, że zna tego człowieka od zawsze. Postanowiła porzucić przeszłość i żyć w jego ramionach. I żyli. Szczęśliwie, ale krótko, ponieważ wybuchła wojna. Zginęli czwartego września, podczas masowej egzekucji w Częstochowie, nazywanej „krwawym poniedziałkiem”. Zostawili po sobie dwa listy i dwójkę dzieci, które przygarnęła ciotka.

Rodzinna legenda głosi, że nasz daleki przodek współpracował z samym Stradivariusem. Ponoć ukradł ostatnie dzieło mistrza, asymetryczną altówkę z alpejskiego świerku i uciekł na Cypr. Podobno wielu poszukiwało i dalej poszukuje słynnego instrumentu.

Być może to jedynie plotka, ale w 1948 roku Pablo Picasso, w drodze z Wrocławia do Warszawy zatrzymał się na chwilę w Częstochowie. Władze ukryły informację, nie chciano wspominać o Jasnej Górze. Picasso wypytywał o skrzypce. Przy okazji, kilkoma ruchami naszkicował altankę. Przez lata rysunek przechodził z rąk do rąk. Przypadkiem nabył go David Bowie. On również usłyszał legendę o zaginionym Stradivariusie i z tej przyczyny w 1976 roku przyjechał do Polski. Przez kilka dni podróżował po kraju pociągiem. Jestem pewien, że szukał skrzypiec.

Sporadycznie zdarza się jeszcze, że jakiś kolekcjoner lub zagraniczny handlarz zapyta:

– Panie Rafale, przeglądał pan wszystkie graty w piwnicy? Może w starym domu u ciotki na strychu w trakcie wojny ukryto jakiś futerał? To są ogromne pieniądze. Byłby pan ustawiony na całe życie.

Kłamię, że nic nie wiem. Podaję rękę i odchodzę.

Czasem, w letnie popołudnia odwiedzam altankę. Siadam w środku, przytulając dzieci, chroniąc się przed słońcem. Czekam wtedy aż zabrzmi muzyka i altana obróci się wokół własnej osi. Często moje życzenie się spełnia.

Są również specjalne wieczory. Gdy już wszyscy zasną i dom przenika znajoma melodia. Fernambukowy smyczek prowadzi mnie do tańca. Nuty unoszą się w powietrzu i świat na moment przestaje istnieć.

Fotomontaż: Adam Markowski



Cykle CGK - Autorzy