SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Pomoc domowa, czyli farsa z klasą

17 stycznia 2024
Sylwia Bielecka
Udostępnij

Och-Teatr pod kierownictwem Krystyny Jandy w niedzielny wieczór zaserwował publiczności Filharmonii Częstochowskiej prawdziwą ucztę humoru. "Pomoc domowa" rozśmieszyła do łez nawet tych, którzy już byli w nastroju do rozpoczynającego się za kilka godzin Blue Monday (najbardziej depresyjny dzień w roku).

middle-Pomoc.jpg

Mistrz gatunku, Francuz Marc Camoletti, stworzył tekst, który od 1958 roku (oryg. La Bonne Anne) bawi publiczność na całym świecie, a dzięki świetnemu tłumaczeniu Bartosza Wierzbięty (twórcy polskich dialogów m.in. do „Shreka”, „Madagaskaru” i „Hotelu Transylwania”) i reżyserii Jandy zyskał dodatkowe współczesne, polskie odniesienia. To przecież oczywiste, że jak potrzebny jest pretekst do natychmiastowej delegacji, to tylko samolotem do Szczecina, skontrolować kontener ze śledziami, bo przecież ryby szybko się psują…

Scenografia autorstwa Macieja Marii Putowskiego tworzy przestrzeń idealną do rozwijania się komicznych sytuacji, a kostiumy Tomasza Ossolińskiego doskonale oddają charaktery postaci, podkreślając ich cechy, na czele z pseudodrapieżnymi kreacjami Katarzyny Gniewkowskiej (dużo pantery i błyszczącego) i Małgorzaty Kocik (kusy różowy kostiumik i niemniej kuse futerko). Dużą rolę odgrywa też piżama, w której początkowo niechętnie występuje Mirosław Kropielnicki, ale w miarę przyjmowanych drinków, narzucony przez kochankę, strój wydaje się go już mniej deprymować.

middle-Pomoc6.jpg

Spektakl rozgrywa się w jednym mieszkaniu, podczas jednej nocy, pełnej nieporozumień i zwrotów akcji. To farsa w znakomitym gatunku. Dodajmy francuska farsa, bo zwłaszcza Marcello przypomina najlepsze postaci, które znamy z dramatów i komediowych filmów znad Loary.

Jest mąż czyli Norbert (Krzysztof Dracz), który kombinuje jakby tu wyekspediować żonę czyli Olgę (Katarzynę Gniewkowską) i zostać w domu, bynajmniej nie w celu samotnego oglądania Ligi Mistrzów. Chce zwabić tam nie zanadto przeintelektualizowaną Maję (Małgorzatę Kocik) i jako Gucio pobzyczeć, a może pobzykać? Olga tymczasem zainteresowana jest raczej nie wyjazdem, a spotkaniem z Marcello (Mirosławem Kropielnickim), z tym, że koniecznie w tej fajnej piżamie. Dla odwagi każdy chętnie przyjmie odrobinę whisky, rumu, albo tequili. A może nie odrobinę?

middle-Pomoc4.jpg

Wszyscy doskonale odnajdują się w swoich rolach. Ich energia, świeżość i umiejętność oddania absurdalności sytuacji sprawiają, że momentami widzowie śmieją się do łez. Jednak – co tu ukrywać - to Krystyna Janda w roli pomocy domowej jest prawdziwą gwiazdą wieczoru. Jej gra, dowcip i doskonałe wyczucie rytmu tej farsy sprawiają, że staje się niekwestionowaną kierowniczką wydarzeń na scenie. Jako Beata jest cudownie bezczelna i opanowana. Teoretycznie deklaruje wyjazd nad morze (dostaje na to na początek siedem stów), jednak zostając w nocy w mieszkaniu, ma szansę na większe pieniądze, którą zresztą znakomicie wykorzystuje. Jest tylko bardzo niewyspana.

135 minut spektaklu mija błyskawicznie, ilość świetnych bon motów jest nie do zapamiętania, a jedyna przerwa staje się chwilą wytchnienia, zanim znowu wpadniemy w wir śmiechu i absurdalnych sytuacji. W drugim akcie większość bohaterów jest już solidnie „zrobiona” i przyznam, że dawno nie widziałam aktorów udających tak świetnie upojenie alkoholowe, przy jednoczesnym wypowiadaniu w sposób zrozumiały wszystkich kwestii. Choć co naprawdę mieli w butelkach, z których ochoczo sobie wzajemnie polewali - nie wiem. Szampana też w końcu otworzyli.

middle-Pomoc5.jpg

Warszawski Och-Teatr w niedzielę pokazał swój spektakl w Częstochowie po raz 237. Jest grany od 2017 roku z wielkim sukcesem. To prawdziwy majstersztyk, który nie tylko dostarcza rozrywki, ale także odrobinę skłania do refleksji nad naszymi potrzebami i pragnieniami.

Sztuka Marca Camolettiego znana jest na całym świecie pod tytułem „Perła”. Ciekawostką jest fakt, że już kiedyś była grana w Częstochowie i to na deskach Teatru im. Adama Mickiewicza. Swoją premierę miała ponad 50 lat temu, w 1973 roku. Reżyserował ją wówczas Andrzej Uramowicz, a w roli gosposi Andzi występowała niezwykle popularna swego czasu w naszym mieście Stanisława Gall.

Wracając jednak do spektaklu w reżyserii Krystyny Jandy, to jest to rozrywka z najwyższej półki, nie tylko w wigilię Blue Monday. Jeśli jeszcze kiedykolwiek „Pomoc domowa” zagości w Częstochowie, warto ją zobaczyć. Nawet po wielokroć.

Fot. archiwum Impresariatu Adria Art

Cykle CGK - Autorzy