SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Paganini kaca, siekana pietruszka i weselne szlagiery

1 września 2023
Udostępnij

Podczas sierpniowego występu Kabaretu Hrabi robienie zdjęć i nagrywanie było zabronione. Dozwolone było jedynie robienie notatek. Pisanie po ciemku ma pewne minusy, więc nie jestem pewna czy kochany z weselnej pieśni jechał spychaczem, czy może traktorem i co dokładnie pewna Grażyna robiła na drabinie. Na pewne nieścisłości warto przymknąć oko. Zresztą Hrabi wszystkim zaleca naukę życiowego dystansu.

middle-hrabi.jpg

Nie mogę się nazwać fanką kabaretów. Tych telewizyjnych nie oglądam (telewizji jako takiej też nie) i jedyną istniejącą do dziś grupą, która lubiłam, był dotychczas Kabaret Moralnego Niepokoju. Hrabi i Joannę Kołaczkowską poznałam dzięki mojej przyjaciółce Kasi. Zapuściła mi na YouTubie „Egzamin” i wreszcie zrozumiałam, dlaczego tak często mówi „możliw”. Zostałam kupiona. Razem z „butami tylko do stania”, „byłeś, widziałeś?”, „jak zinterpretujesz, tak się wyśpisz”, „to jeszcze nie starość, ale już nie radość” czy „oświecenie jest na prund”. Jak dołożyć do tego „średniowiecz”, „Mieszku I” i kilka innych pereł, zyskuje się remedium na złe nastroje. Przyznam, że bardzo często sobie taką terapię funduję.

Teraz miałam okazję doświadczyć jej na żywo. Dostarczył jej program „Gdy powiesz: TAK” pełen skeczy, o których nie miałam dotąd pojęcia. W sumie załapałam się rzutem na taśmę, bowiem po ponad dekadzie od premiery Hrabi żegna się z tym tytułem. Finałowa trasa objęła także Częstochowę, dzięki temu 22 sierpnia zasiadłyśmy z Kasią w filharmonii.

„Dobre” uczynki

Zabawnie było już na „dzień dobry”, wielu powinno się uczyć tego, jak nagrywać prośby do publiczności, by ta nie filmowała i nie robiła zdjęć podczas występu. Joanna Kołaczkowska, która naturę ludzką zna całkiem nieźle, na własnej skórze sprawdziła, że człowiek w swej naturze lubi się dzielić i jak sobie nagra taki skecz, to dobroć każe mu pokazać to rodzinie, wrzucić do sieci itd. W trosce, żeby nas nie kusiło do takich „dobrych” uczynków, poradziła, że zamiast nagrywać, lepiej robić… notatki.

I choć nie planowałam pisania tego tekstu, jak okazało się, że w torebce mam długopis, a bilety wydrukowane są na kartce A4, to zaczęło mnie korcić (nie uwzględniłam tylko, że pisząc po ciemku, zastosuje hieroglify i potem rozczytać się będzie trudno). Czytając, ewentualne pretensje proszę więc kierować do Kabaretu Hrabi. Zgodnie z apelem, zdjęć i nagrań nie mam. Jak to wyglądało, zobaczycie na ekranie, bo grupa zdecydowała się zarejestrować program, a nagrania będą miały miejsce pod koniec września podczas występu w warszawskiej Stodole.

Paganini kaca

middle-Hrabi2.jpg

Zgodnie z tytułem załapaliśmy się na wesele. Jest więc panna młoda, czyli Helena (Joanna Kołaczkowska) oraz pan młody, tj. Wojtek (w tej roli zmieniają się co chwilę Dariusz Kamys i Tomasz Majer). Co ciekawe, małżonkowie „na Ty” przechodzą dopiero po sakramencie. Jak to na poważną imprezę przystało, bohaterów jest oczywiście więcej. Prym wiedzie wodzirej, pan Remigiusz, lat 49, lekarz, który nie odnalazł się w wyuczonym zawodzie. Dziś nazywany jest Paganinim kaca. Jest również kelnerka panna Zosia, która chodzi od wesela do wesela, poluje na bukiet (spróbuj z taką rywalizować!) i ma nadzieję, że kogoś sobie znajdzie. Jest też fotograf i kamerzysta (czyli to określenie, za które znienawidzi cię każdy operator) w jednym, który spóźnił się na pierwszy taniec. To jednak nie problem, bo już nie jedno wesele robił i zdjęcia z tańca zawsze wychodzą nieostre. Z takim gościem lepiej się liczyć, bo on „ma na taśmie takie rzeczy, które niewielu już pamięta, a wielu chciałoby zapomnieć”.

Zespół z lumpeksu

A jak wesele to musi być zespół. W tym przypadku rytm nadawał Bon Ton (Waldemar Franczyk, Karol Pietsch, Grzegorz Piotrowski, Bartek Pietsch i Paweł Pietsch), nazywany grupą z lumpeksu. Dlaczego? Pozostałe nie odbierały telefonów, bo mają wypełnione terminarze, a ten odebrał za pierwszym razem. Przewodzi mu pan Łukasz (Łukasz Pietsch), muzyk po konserwatorium, od którego wymagają dziś, by grał hity pokroju „Grażyna na drabinie stoi” czy „Mój kochany jedzie spychaczem” (tytuły mogłam pomylić, bo nie czuję się zbyt mocna w tej weselnej składance).

Siekana pietruszka

Czego boi się widz kabaretowy? Takie pytanie zadał kiedyś Hrabi w programie „Lubię to!”. Odpowiedź jest prosta: wyciągnięcia na scenę. „A wystarczy wyjść i robić, co każą”. Podzielam te lęki i w duchu dziękowałam za mój dalszy rząd. Wśród widzów, którzy wybrali bliższe miejsca, kabaret upolował tych, których np. częstowano siekaną pietruszką, był to taki podkład pod weselny rosół. Pal sześć z zieleniną! Potem Joanna Kołaczkowska powróciła z chochlą i wazą, myli się jednak ten, kto pomyśli o scenicznej umowności. Pan z pierwszego rzędu najpierw został zdrowo ochrzaniony za to, że zjadł samą pietruszkę, a potem musiał złożyć dłonie w miseczkę (bo zastawy brak) i został zupką poczęstowany. Sztućców również nie było, mógł sobie więc wychlipać przez rurkę (taką do napojów). Myślę, że nie tylko ja zastanawiałam się, co on z tą wodą zrobił. Mam kilka pomysłów, a dowodów żadnych, więc nadal pozostaje to zagadką.

Takie były zadania stacjonarne. Ci, którzy zostali wyciągnięci na scenę, mieli jeszcze trudniej. Ktoś musiał przecież zagrać rodziców nowożeńców (metryka nie grała roli, „bo są przecież takie przypadki, że syn jest starszy od matki”), uczestników oczepin, a także byłą dziewczynę Wojtka. „Gdy powiesz: TAK” do Częstochowy już nie przyjedzie, mogę sobie więc tak spojlerować. Bójmy się jednak tego, co wymyślą przy nowym programie!

Hojny gest

Rodzice młodych mieli gest: w ramach prezentu dla dzieci i gości ufundowali zebranym występ… Kabaretu Hrabi. Okazało się, że grupa wracała z występów w Blachowni, wstąpiła przejazdem i dzięki temu obejrzeliśmy skecz „Chłop dusi babę”. Za sprawą hojności rodziców, płakaliśmy ze śmiechu (to nie przenośnia), gdy tytułowa baba, pouczała tytułowego chłopa, że gdyby nie jej gadanie, to by nawet nie wiedział, jakie ma wady.

I choć zdania na temat ślubów są podzielone, Hrabi utrzymuje, że warto. „A nawet jak się rozwód zdarzy, bo wiadomo, że człowiek się może zagapić, to z rozwodu mogą być dwa śluby” – przekonuje.

Dwugodzinną zabawę zwieńczył bis, który spokojnie mógłby robić nie za dodatek, a za clue występu. Czworo Hrabiowców ubranych niczym na mickiewiczowskie dziady recytowało szlagiery z weselnych setlist, na czele z „Ona tańczy dla mnie” czy „Białym misiem”. Cudo!

Sezon kabaretowy

middle-Humore3.jpg

Sierpniowy występ Hrabi był preludium dla nowego sezonu kabaretowego. Organizator wydarzenia Impresariat Adria Art już zapowiada, że w październiku w Hali Sportowej Częstochowa odbędzie się Maraton Kabaretowy HuMore Show, który poprowadzą Robert Górski i Robert Korólczyk, a w listopadzie – już w filharmonii – z premierowym programem „Tylko śmiech nas ocali” zaprezentuje się Igor Kwiatkowski (znany z Paranienormalnych).

Nieco wcześniej, bo już 9 września (również w filharmonii) wystąpi Kabaret Nowaki, prezentując to, co leży „Za granicą żartu”. Z kolei w listopadzie w Hali Sportowej odbędzie się Polska Noc Kabaretowa, z udziałem m.in. kabaretów Smile i Ani Mru Mru. Na te wydarzenia zaprasza zaś Agencja Eskander.

Fot. Impresariat Adria Art

Cykle CGK - Autorzy