SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Łukasz Kolewiński

45 martwych natur w fotografii

27 lutego 2024
Udostępnij

W Miejskiej Galerii Sztuki podsumowano jubileuszowy Międzynarodowy Salon „Martwa natura w fotografii”. Wernisaż cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a kto się na niego nie załapał, ma okazję nadrobić zaległości. Fotografie czekają do 7 kwietnia.

middle-_DSC5108.jpg

Na piątkowy wernisaż, organizowany w sali byłego Muzeum Zdzisława Beksińskiego trudno było się dopchać, frekwencja bowiem dopisała. Środowisko fotograficzne reprezentowane było bardzo silnie, co - otwierając wydarzenie - podkreślała dyrektor Miejskiej Galerii Sztuki Anna Paleczek-Szumlas.

Nic w tym dziwnego, bo to, że Częstochowa stoi fotografią, nie jest nowością. Tu zresztą rodziły się nowatorskie – jak na lata powstania - pomysły. W przypadku „Martwej natury w fotografii” innowacyjność zawierała się już w samej nazwie. Obrazowanie martwej natury było dotychczas domeną innej dziedziny sztuki, czyli malarstwa. Fotograficzne ujęcie uczyniło konkurs jedyną tego typu specjalistyczną wystawą fotografii w kraju i na świecie.

Od początku zadaniem dla fotografujących jest to, by martwą naturę przedstawić w formie klasycznej lub cyfrowo przetworzonej. Przy tej drugiej zostając, nie można pominąć innego pionierskiego konkursu, który narodził się w naszym mieście. To cieszący się blisko 30-letnią historią Międzynarodowy Konkurs Cyfrowej Fotokreacji „Cyberfoto” (zgłoszenia do 27. edycji trwają do 29 marca!). Zresztą, jak już się fotograficznie chwalimy konkursami, to zróbmy to po całości, nie zapominając o lokalnej rywalizacji, tj. „Klimatach Częstochowy”, która rok temu osiągnęła pełnoletność oraz najmłodszego w tym gronie - Fujifilm Moment Street Photo Awards (do którego w ramach pięciu minionych edycji nadesłano ponad 12,5 tys. zdjęć z najodleglejszych zakątków świata).

middle-_DSC5143.jpg

Teraz oddajmy jednak cześć jubilatowi. Dla „Martwej natury w fotografii” jest to bowiem dziesiąta edycja. Pomysłodawcą i wieloletnim komisarzem Salonu jest artysta fotografik i literat Janusz Mielczarek. Ze względów zdrowotnych tylko raz opuścił „wartę” i poprzednią edycję powierzono Sławomirowi Jodłowskiemu. Jubileuszu odpuścić nie mógł, zaznaczając, że to dla niego jedno z najważniejszych artystycznych doświadczeń. To rodzi pewne wspomnienia…

Została tylko „Martwa natura”

Pilotażowa odsłona miała miejsce w 2004 r. Okazji dostarczyły Częstochowskie Spotkania z Fotografią. W Sali Gobelinowej Miejskiej Galerii Sztuki można było obejrzeć trzy różne wystawy fotografii, a wśród nich właśnie plon I Ogólnopolskiego Salonu Fotograficznego „Martwa natura w fotografii”. - Kiedy otwieraliśmy pierwszą edycję wystawy była ona jedną z części Częstochowskich Spotkań z Fotografią. Aspiracje były znaczne, została się tylko „Martwa natura” – pisał Mielczarek we wstępie tegorocznego katalogu.

middle-_DSC5119.jpg

Myśl tę rozwinął podczas jubileuszowego wernisażu: W towarzystwie fotografów na początku lat 2000 dyskutowaliśmy o potrzebie organizacji takiego konkursu. Wszyscy byli za, ale nie było chętnego, który się za to zabrał. Znalazł się jeden wariat z Częstochowy, który nie miał pieniędzy [mówił o sobie – przyp. red.], ale konkurs powstał. A za nim poszły kolejne edycje.

Druga z nich była już międzynarodowa, stąd i zmiana nazwy na obecną, czyli Międzynarodowy Salon „Martwa natura w fotografii”. Przy pierwszym jubileuszu, na pięciolecie rangę podniesiono, bo konkurs został objęty patronatem Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej FIAP.

- Kolejny przełom mógł nastąpić wtedy, gdy Anna Paleczek-Szumlas obejmowała funkcję dyrektora instytucji. Obawiałem się, że wszystko pójdzie na straty, ale stało się inaczej. I nasz konkurs nadal trwa, choć powiedzmy sobie szczerze, że ci państwo, którzy biorą w nim udział, pozostają w niszy. Jednak to, co robią, jest fantastyczne. Często biorę katalogi i przeglądam je w domu, prawie modląc się do tych zdjęć. Są tak przemyślane, tak wysublimowane – mówił komisarz Salonu.

Jury na pewno się nie nudziło

middle-_DSC5181.jpg

Plon 10. edycji również zaparł mu dech w piersiach. Mielczarek zdradził bowiem, że gdy tylko dotarł na obrady jury i zobaczył rozłożone na podłodze konkursowe prace, wiedział, które powinny znaleźć się na podium. Miał nosa, bo jego typy się sprawdziły. O tym, kto zostanie uhonorowany zadecydowała komisja, którą tworzyli Tomasz Sikora (przewodniczący), Małgorzata Dołowska i Krzysztof Muskalski. Ostatni z wymienionych reprezentował jurorów podczas finału.

Mogę zdradzić, że jury na pewno się nie nudziło. Byliśmy zaskakiwani oceniając prace, patrząc na niektóre z nich byliśmy jednomyślni. Dla nas, dla naszego postrzegania fotografii, było to bardzo cenne doświadczenie. Jeśli tylko czegoś żałuję, to tego, że Salon odbywa się co dwa lata, a nie co roku, bo już czekam na kolejną edycję – podkreślał Muskalski.

Jurorzy wybierali spośród 160 prac 43 autorów z Polski i Chorwacji. Podczas wieloetapowej oceny do wystawy pokonkursowej zakwalifikowali 45 prac 26 autorów. Z racji dwóch patronów – FIAP i Fotoklubu RP nagród przyznali naprawdę sporo. Stopniując napięcie, podczas finału najpierw ogłoszono wyróżnionych, potem przyznano po trzy medale patronackie i tytuł „Best Author”.

middle-_DSC5171.jpg

Gdy wyczytywano szczyt podium, nie było zaskoczeń. Złoty Medal FIAP powędrował bowiem w ręce Ryszarda Dubiańskiego, autora pracy „Ścieżki życia 2”. Ten sam twórca został również okrzyknięty „najlepszym autorem”. Pochodzący z Rędzin fotograf zapisał się już w historii tego konkursu, w 2021 r. „złoto” FIAP również trafiło w jego ręce.

Wolontariuszka z medalami

Gromkie brawa posypały się przy nazwisku laureatki „srebra” FIAP (za „Sceny balkonowe”), czyli Małgorzaty Kozakowskiej, uznawanej za mistrzynię fotograficznej martwej natury. Nad tym, jak tworzy swoje malarskie wręcz prace, wielu specjalistów łamało już sobie głowę. Autorka nie ukrywa, że Salon to jej ukochany konkurs, zanim sięgnęła po medale, pomagała przy organizacji jako… wolontariuszka.

middle-_DSC5155.jpg

Gdy Janusz organizował pierwszą edycję, poprosił o pomoc. Segregowałam nadesłane prace [to jeden z nielicznych dziś konkursów, w których niezmiennie należy wysyłać oryginalną, wywołaną pracę, a nie tylko plik cyfrowy – przyp. red.] i zachwycałam się ich pięknem. Przy kolejnej edycji postanowiłam sama się zgłosić. Otrzymałam wyróżnienie, potem III nagrodę. I tak pięłam się coraz wyżej. Dziś zgłaszam się przy każdej edycji i na każdą czekam z niecierpliwością. To piękna fotograficzna inicjatywa i darzę ją ogromnym sentymentem – opowiadała Kozakowska.

Nagrody, które podczas Salonu zdobyła częstochowianka, wyliczać można długo. Wspomnijmy więc tylko o Grand Prix z 2009 r., czy srebrnym medalu Fotoklubu RP z 2011 r.

Ogromna przyjemność

Podium FIAP zamknęła Elżbieta Ponińska, brązowym medalem nagrodzona została jej „Martwa natura na szkicowniku”. Z kolei medale Fotoklubu RP otrzymali: Iwona Czubek za pracę „Bajka z drewna” (złoto), Marek Herbik za pracę „Caravanserai 2” (srebro), Davorka Tribojewicz za pracę „Five playful” (brąz).

middle-_DSC5196.jpg

Kończąc listę honorów podajemy tych, którzy otrzymali równorzędne wyróżnienia FIAP. To Jan Zych, Mateusz Kozera, Kristina Matjas, Katarzyna Ramut, Agnieszka Piekarska i Grażyna Kołek.

- Przyznam, że przez te pięć edycji, towarzysząc jurorom, zobaczyłam setki zdjęć. Nigdy nie miałam głosu decydującego, ale oczywiście wyrabiałam sobie własną opinie. Czasami jest tak, że żałuję, że jurorzy nie wybrali tych prac, które ja uznałam za faworytów. Ale i tak przebywanie wśród tych zdjęć sprawia mi zawsze ogromną przyjemność. Dziesiąta edycja utrzymuje wyznaczony poziom, boleję jednak nad tym, że dziś przybywa do nas mniej zdjęć niż przed laty. Czynników jest wiele, w tym rosnąca konkurencja w konkursach. Mam nadzieję, że ta tendencja się zmieni i doczekamy się jeszcze ogromnej wystawy – przyznaje Joanna Matyja, koordynatorka Salonu, która opiekuje się konkursem od 5. edycji.

45 martwych natur

middle-_DSC5218.jpg

Fotografie pozostaną w Miejskiej Galerii Sztuki do 7 kwietnia. Czasu na oglądanie 45 martwych natur jest więc sporo, a oglądać warto, bo Salon to (cytując Janusza Mielczarka): inspirujący do poszukiwania piękna i niezwykłości, a także form turpistycznych, będących blisko codzienności.

Każdy znajdzie tu pewnie swój powód do zachwytu. Ja przyznałam rację jurorom, cały tryptyk „Ścieżki życia” robi wrażenie, choć rzeczywiście środkowa, „medalowa” praca jest najznakomitsza (pewnie nie tylko w moim przypadku pryzmat rezonuje od razu z miłością do Pink Floyd). Podobnie oczarowała mnie malarskość „Scen balkonowych” Małgorzaty Kozakowskiej, a także pewna klasyczność prac Iwony Czubek, nie tylko nagrodzonych „Bajek z drewna”, ale też np. „Lekkoważenia”.

middle-_DSC5239.jpg

Komu nie starczy jedna czy dwie wizyty w galerii, może czynić tak, jak komisarz Salonu, kupić katalog i wertować go sobie przed snem. Publikacja czeka w kasie instytucji.

Dla wielbicieli fotografii Miejska Galeria Sztuki szykuje kolejną niespodziankę. Przewodniczący jury salonu powróci do Częstochowy już w marcu. Tym razem jako autor wystawy „Obraz i słowo”, przygotowanej wspólnie z Arturem Wolskim. Szczegółów zdradzać jeszcze nie będziemy. Czekajcie na 13 marca!

Fot. Łukasz Kolewiński

Cykle CGK - Autorzy