SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

O rzeczach, które były bardzo niegrzeczne, nie będę pisał przecież wierszem

27 lipca 2023
Udostępnij

Pierwszy tom „100 krajów przed czterdziestką” ukazał się dwa lata temu. Prace nad drugim trwają, na efekty musimy zaczekać do grudnia. Podróżnik Kuba Bociąga opowiada nie tylko o tym, kto zmobilizował go do pisania, ale też m.in. o reakcji rodziny na dozwoloną od 18. roku życia książkę. A ponieważ jest doskonałym gawędziarzem, rozmowę podzielimy na dwie, wakacyjne części.

middle-290292850_10160249881056974_7934262167958260250_n.jpg

Z wykształcenia jesteś politologiem, śpiewasz w zespole AmperA, współpracujesz ze Stajnią Biały Borek, ale życie podporządkujesz podróżom. Czy myślałeś, że kiedyś do tych zajętości dodasz: autor książek?

Kuba „Qba” Bociąga: Nie, raczej nie. Przyłożył się do tego mój ojciec. To on wszedł mi na ambicję: mówiłeś kiedyś, że napiszesz, jak zawsze rzucasz słowa na wiatr. To mnie zmobilizowało, gdyby nie to, nie napisałbym chyba tej książki. Podobnie było ze studiami, pewnie też bym je przerwał, gdyby rodzice nie cisnęli.

To rzucanie słów na wiatr, było w odpowiedzi na pytania, kiedy spiszesz wspomnienia z podróży?

- Tak. Rzucałem: kiedyś napiszę, kiedyś napiszę. Trudno z miejsca zabrać się za pisanie książki, szczególnie, gdy się tego nigdy nie robiło. Przyszła jednak pandemia i ostatecznie zmobilizowała mnie do działania. Zacząłem pisać i wciągnąłem się w to.

Przekopałeś wspomnienia sprzed 20 lat. Także z tych pierwszych wypraw. Pamięć nie szwankowała?

- Mam taką dziwną cechę, że pamiętam wszystko. Nazwy własne szczytów, rzek, różne szczegóły, duperele. Było mi łatwiej. Miałem zresztą swoje fiszki, które też się przydały. Pisanie zajęło mi niecały rok, a potem nie było łatwiej – redakcja, wydanie, okładka… Współpracowałem przy niej z Andrzejem Folhocem, z którym zrobiliśmy wiele muzycznych rzeczy. Znamy się od liceum, ale dla niego także była to pierwsza książka, zgodził się i teraz pracujemy nad drugim tomem. Umęczyłem go przyznam, bo chciałem, żeby okładka była perfekcyjna. I chyba wyszło, bo bardzo ją chwalą.

middle-KubaBociaga_okladka-696x983.jpg

A zawartość także chwalą?

- Niektórym przeszkadzało to, że ta książka jest buńczuczna i sporo w niej wulgaryzmów. Ale mnie zależało na tym, żeby te przekleństwa były. Na co dzień nam towarzyszą, nie chciałem walić ściemy. O rzeczach, które były bardzo niegrzeczne, nie będę pisał przecież wierszem. A gdy opisuję np. problemy na lotnisku, na pewno nie użyje „o motyla noga”. Stąd informacja, że to książka dla osób pełnoletnich.

Premiera książki odbyła się w grudniu 2021 r. Zanim ujrzała światło dzienne musiałeś zdobyć środki i sponsorów, to nie jest łatwe.

- To żmudny i drogi proces. Tym bardziej, że postawiłem na jakość. Papier kredowy, okładka z połyskiem, dużo kolorowych zdjęć. To najdroższy wariant jaki może być. Wszyscy raczej tną koszty. Ale jak już raz w życiu miałem wydawać książkę, chciałem, żeby była fajną pamiątką. To nieco „ekskluzywna” produkcja i to zostało docenione. Gdyby była bez zdjęć, albo z czarno-białymi to raczej ludzie by jej nie kupili. Drugi tom będzie wydany tak samo, stąd również szukam sponsorów i prowadzę zbiórkę na zrzutka.pl.

Jaka była najdziwniejsza opinia na temat debiutu, z którą się spotkałeś?

- Nie muszę szukać daleko, wszystko zostaje w rodzinie. Moja ciocia – seniorka bardzo czekała na tę premierę. Przelała mi nawet środki na konto zbiórki, żeby wspomóc wydanie. Niestety, zanim ukazała się książka, ciocia zmarła. W rodzinie, po przeczytaniu tych wszystkich historii, stwierdzono z przekąsem, że dobrze, że ciocia tego jednak nie dożyła.

middle-286364761_10160218333061974_903268241185645691_n.jpgPisanie pierwszego tomu nieco złagodziło to, że pandemia przystopowała podróże i pokrzyżowała plan zdobycia stu krajów przed czterdziestką, którą świętowałeś w styczniu 2021 r.?

- Brakowało mi dziewięciu krajów. Gdy wybuchła pandemia, praktycznie cofnięto mnie z lotniska, gdy leciałem do Libanu. Miałem już hostele pobookowane. Gdyby nie koronawirus, zdążyłbym. Miałem rok, a w planach kraje na Karaibach i Kuba jako setny kraj.

Gdy znów można już było latać, zweryfikowałem plany. Zamiast na Karabiny, postawiłem na Amerykę Środkową. Wybrałem większą przygodę, tam jest bardziej niebezpiecznie, a Karaiby to trochę sielanka – piękne plaże i nuda. Ostatecznie do setki dobiłem w marcu tego roku.

W pierwszym tomie znalazło się 50 krajów. Skończyłeś na Łotwie. Drugi tom zaburzy nieco alfabet?

- Pod koniec setki doszedł mi Kuwejt i Irak, a jako 101. pojawiła się Kuba. Pomiędzy zrobiłem tripa po Ameryce Centralnej – Honduras, Gwatemala, Kostaryka. Z sześciu zwiedzonych wówczas krajów zrobiłem jeden rozdział, żeby już bardziej nie mieszać. Irak będzie faktycznie setny, a Kuba będzie bonusem.

middle-361093915_10161133718406974_1884338998231498648_n.jpg

Przy drugiej książce jest łatwiej czy trudniej?

- Dużo trudniej. Pierwszy tom tworzyłem na zasadzie flow, niosła mnie młodzieńcza radość i naiwność. Przyjąłem na klatę różne opinie, choć większość to pochwały. Pojawiły się większe wymagania, więc pisząc „dwójkę” podszedłem do sprawy bardziej profesjonalnie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Rozbujałem się z pisaniem. Dziś bardziej zwracam uwagę na przecinki i staram się mniej kląć (śmiech). Choć mój przyjaciel Jakub Raszewski, który robi korektę, stwierdził, że rozdział o Ameryce Środkowej jest wybitnie wulgarny. A mnie wydawało się, że to lajcik.

Myślisz już o premierze? Debiut miał ją w sali OKF-u.

- Teraz chcę ją zrobić w barze, żeby było nieoficjalnie. Będziemy siedzieć i gadać. Kto będzie chciał, kupi książkę. Kto nie, posłucha opowieści i obejrzy zdjęcia. Pierwotnie planowałem zorganizować premierę przed mikołajkami, ale wpadł mi wyjazd jeepami do Algierii. Jedziemy z Polski przez Włochy, tam łapiemy prom do Tunezji i stamtąd do celu. Po potężnej Algierii przez 20 dni będziemy się poruszać terenówkami. To nie jest komercyjny wyjazd, śpimy na pustyni. Wrócimy pod koniec listopada, to nie zdążę z premierą. Ta zaplanowana na razie na 9 grudnia, ale przynajmniej będę miał kolejną, fajną wyprawę.

middle-358622145_969132804296580_8850546473400897079_n.jpg

Tych wrażeń już nie zdążysz dołożyć do książki?

- Na pewno nie. A czy będzie trzecia część? Nie wiem. To lata podróży i zbierania kolejnych krajów.

Na koniec zdradź proszę, którym krajem zaczniesz drugi tom?

- Macedonią Północną. Tak wychodzi z alfabetu. To fajna klamra, bo był to ostatni europejski kraj, który odwiedziłem. Zamykam nim Europę. Zresztą ta podróż to był kolejny przypał. Jadąc z moim ojcem na wywiad do telewizji, śledziłem promocje lotów na Islandię. Spontanicznie kupiliśmy bilety, chcąc zobaczyć słynny wulkan. Jednocześnie kupowałem bilety do Macedonii i się machnąłem z datą. Odkryłem to po kilku dniach, gdy przyszło powiadomienie, że mój lot jest za 400 dni. A miał być w najbliższe wakacje. Mieliśmy polecieć z dziewczyną, ona miała już wypisany plan urlopowy. Na szczęście Justyna nie jest nerwowa w takich kwestiach i zamiast tego polecieliśmy do Mediolanu. A na Macedonię poczekaliśmy do następnego roku.

Było warto, bo to był świetny wyjazd. Bałkany każdy lubi, to jeden z najtańszych krajów Europy. Przepiękne jezioro Ochrydzkie, które rekompensuje brak morza, bardzo interesująca stolica Skopje pełna gmachów i pomników. A do tego ze sto rodzajów rakii do spróbowania za grosze. Budżet ma znaczenie.

Fot. z archiwum Kuby Bociągi


Galeria zdjęć

27 lipca 2023
archiwum Kuby Bociągi
Częstochowianin Kuba Bociąga podróżuje od ponad 20 lat. Odwiedził już ponad 100 krajów (101. była Kuba), a wrażenia opisał w książce "100 krajów przed czterdziestką". Premiera pierwszego tomu miała miejsce w 2021 r., drugi ujrzy światło dzienne w grudniu.

Cykle CGK - Autorzy