Romans bez konsekwencji, czyli w muzycznych objęciach Nocnego Kochanka
Koncert Nocnego Kochanka to wejście w świat bez barier, uprzedzeń, gdzie wszyscy są równi, weseli, pozbawieni wrogości i agresji. I tego doświadczyliśmy podczas występu w częstochowskim klubie Rura.
Wieść o powolnej agonii muzyki rockowej niesie się już od kilku lat przez wszystkie kontynenty. Wieszczy ją prasa, krytycy, blogerzy oraz analizujący i śledzący muzyczną branżę. Głosząc, że mocna muzyka gitarowa zanika, jest sukcesywnie wypierana z mediów i czołowych miejsc list przebojów przez twórców sięgających po elektronikę, a także wszelkie współczesne gadżety pozwalające uprościć proces tworzenia i nagrywania. Odkąd pamiętam, stanowczo nie zgadzam się z tym absurdalnym stwierdzeniem.
Cieszę się, że nie jestem w tej mojej prywatnej walce osamotniony, a moja radość jest jeszcze większa, gdy dzieje się tak za przyczyną tłumnie odwiedzanych muzycznych wydarzeń. Jednym z tych obalających teorię o schyłku rocka był bezapelacyjnie piątkowy koncert w częstochowskim Klubie Rura.
Na scenie zagościły trzy zespoły. Wszystkie przywiozły ze sobą gitary. Wszystkie wykorzystały je w sposób absolutnie perfekcyjny, „wyciskając” z nich maksimum soczystych i ostrych dźwięków. Muzycy „zbombardowali” przybyłą publiczność pokaźną dawką autentycznego, szczerego i porywającego rockowego grania.
Jako pierwsza zagrała Batna. Grupa powstała w 2020 r. w Jastrzębiu-Zdroju. Dwa lata później zespół wydał debiutancką płytę „Niechciani”. Teraz, gdy z powodzeniem koncertują, tytuł debiutanckiego krążka wydaje się nieco przewrotny. Reakcja częstochowskiej publiczności udowodniła, że Batna ze swoją drapieżną, wyrazistą, rockowo-metalową muzyką, to z pewnością zespół „chciany” i lubiany.
Jako drugi zaprezentował się Żurkowski, projekt powołany do życia w Wielkiej Brytanii w 2016 r. przez Łukasza Żurkowskiego - wokalistę, gitarzystę, autora tekstów oraz kompozytora. Grupa ma na koncie trzy studyjne albumy – „Włóczęga”, „Kurz” oraz wydany w tym roku „Lipcowi”.
W Częstochowie zespół zagrał porywający, doskonale brzmiący materiał. Żywiołowy występ pokazał, że muzycy doskonale czują się w przestrzeni szeroko rozumianego alternatywnego rocka. W przemyślany sposób stawiają muzyczną konstrukcję, w której przesterowane gitary przyprawiają elektronicznymi dodatkami, tworząc idealne tło do oryginalnego śpiewu Łukasza Żurkowskiego. Jeśli dodamy do tego doskonały kontakt zespołu z fanami, możemy być pewni, że Żurkowski będzie przyjmowany przez każdą publiczność równie entuzjastycznie, jak podczas częstochowskiego koncertu.
Gdy po niewielkiej przerwie na scenie pojawiła się wyczekiwana gwiazda wieczoru, sala Rury wprost pękała w szwach. Spragniony wrażeń tłum już na pierwsze płynące ze sceny dźwięki zareagował z wielką radością, a entuzjazm nie opuszczał nikogo ze zgromadzonych do końca koncertu.
Można było się tego spodziewać, bo Nocny Kochanek to znana i przyciągająca liczną publiczność „firma”. Na scenie od ponad dziesięciu lat. Od początku działalności wywołuje skrajne emocje. Dla jednych twórczość zespołu jest przyczynkiem do dobrej zabawy, inni - ci bardziej ortodoksyjni miłośnicy ciężkiego brzmienia - postrzegają muzyków Nocnego Kochanka jako „zdrajców metalu”. By zrozumieć fenomen zespołu, trzeba odrzucić wszelkie uprzedzenia i dostrzec to, co jest jego niezaprzeczalną siłą. Z jednej strony to doskonały warsztat muzyków, w którym wytrawny fan usłyszy zbiór nagromadzonych inspiracji tuzami muzyki rockowo-metalowej - Iron Maiden, Judas Priest, Helloween, AC/DC, jak i bardziej komercyjnym, stadionowym graniem w stylu Van Halen. Z drugiej, niebywałe poczucie humoru, dystans do własnej twórczości i luźne podejście do warstwy lirycznej.
Nocny Kochanek bawi się muzyką i słowem, łącząc profesjonalne brzmienie z zabawnymi, na pozór prostymi tekstami, z których niejeden słuchacz będzie w stanie wyłowić wiele zakamuflowanych smaczków i aluzji. Muzycy z przymrużeniem oka kreślą obraz sceny metalowej, tworząc swoisty rock-metal-kabaret. Pokazują w krzywym zwierciadle obraz relacji międzyludzkich, wyśmiewając kompleksy i wszechobecne stereotypy. Nie oszczędzają nikogo, ale robią to w przemyślany i inteligentny sposób, tak by nikt nie poczuł się wprost dotknięty, czy urażony. Swoją twórczością drwią z internetowych komentarzy, odpierają wyssane z palca zarzuty wszystkowiedzących sieciowych ekspertów. Pastisz, groteska, umiejętna, chwilami abstrakcyjna zabawa słowem, to obok solidnego grania, ogromna siła Nocnego Kochanka.
Zespół to fenomen na polskiej scenie metalowej. Jako pierwsi i prawdopodobnie jedyni w Polsce „heavy-prześmiewcy”, konsekwentnie kroczą swoją własną artystyczną ścieżką. Robią to odważnie i przewrotnie, nie potykając się o krytykantów i malkontentów. W „Rurze” tych ostatnich na szczęście zabrakło. Częstochowska publiczność dała się uwieść Nocnemu Kochankowi bez reszty.
Kwintet rozpalił klub do czerwoności. Królowała dobra zabawa, taniec, śpiew, radość i wzajemna serdeczność. Muzycy po raz kolejny pokazali swą wielką sceniczną siłę i charyzmę, która wyzwala pozytywną energię i przyciąga tłumy, w których zacierają się granice wieku. Znoszenie barier pokoleniowych to kolejna wypadkowa wielkiej siły zespołu. Podczas sobotniego koncertu, nastoletnia publiczność na równi z fanami z pokolenia ich rodziców dała się ponieść szalonej zabawie, śpiewając wraz z zespołem jego największe przeboje.
Koncert Nocnego Kochanka to wejście w świat bez barier, uprzedzeń, gdzie wszyscy są równi, weseli, pozbawieni wrogości i agresji. Zjednoczeni szaloną muzyką, która dzięki takim właśnie zespołom trwa i nie przemija.
Nocny Kochanek z pewnością zawita jeszcze do Częstochowy. Pamiętajcie, by przy kolejnym spotkaniu skorzystać z okazji i ulec jego urokowi. Choć na chwilę oszaleć, zatracić się i bez lęku rzucić się w wir porywającego, radosnego, a - co ważne bezpiecznego - romansu bez konsekwencji.
Fot. Piotr Karoński
Galeria zdjęć
Cykle CGK - Autorzy
-
Adam Markowski
CGK Live Sessions
-
Sylwia Góra
Kulturalny ferment
-
Sylwia Bielecka
Projekt zastępczy
-
Joanna Skiba
Żółte kalendarze. I gazety