SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Spokój w chaosie, czyli częstochowska muzyka w 2023 roku

25 stycznia 2024
Udostępnij

Próby podsumowania często przypominają rachunek sumienia - o czym w danym okresie pamiętaliśmy, a o czym zapomnieliśmy. To też okazja do postanowień, które chce się realizować w niedalekiej przyszłości. Częstochowo, czym nas zaskoczyłaś, a czym nas (niepotrzebne powtórzenie) dopiero zaskoczysz? Sprawdźmy.

middle-kacper_1.jpg

Lista częstochowskich artystów, których należałoby docenić za osiągnięcia w ubiegłym roku powinna być długa. Rapowo hałas robił Matis Hurragun, mistrzem świata w finger drummingu został Steve Nash, pozycje na noisowym rynku ugruntował Robert Kafel, „starą kociarą” była susk (pisownia z małej jest właściwa?) i slotkakotka123, a do gry wrócili St. City Surfers. W dużym skrócie nasze (znowu podwójnie, niepotrzebnie) artystki i artyści starali się, abyśmy nasze miasto przestali kojarzyć z T.Love. Chciałbym jednak tą spóźnioną laurką wyróżnić trzy osoby, ale zaznaczam - ich kolejność jest kompletnie przypadkowa.

Zacznijmy od Agaty Kapalskiej, dla której to był pracowity rok. Poza współpracą z Matisem, przede wszystkim zajęta była swoją nową EP-ką, o której mój kolega Rafał Kwasek pisał, że „daje frajdę duszom i uszom”, z czym trudno się nie zgodzić. Już w lutym, gdy miałem okazję słuchać jej wraz z Karim podczas koncertu w BywaSięTuiTam w ich wspólnym projekcie TRIP jej głos był czymś, co łagodziło burzliwe fale obijające się o moją głowę. „Heartbeats & Ego” to zbiór sześciu utworów, których słucha się wyśmienicie. Życzyłbym sobie i Wam, by Agata nadal raczyła nas swoim numerami. Także z Karim, z którym udowodniła w „Nastrojach”, że potrafią razem wyczarować magię.

middle-kacper_2.jpg

Nasz ambientowy mistrz, czyli Grzegorz Bojanek w 2023 roku postanowił eksplorować jeszcze głębiej inny elektroniczny minimalistyczny nurt muzyczny jakim jest drone. Może on przypominać ambient, jednak kładzie bardziej nacisk na powtarzalność i harmonię, co sprawia, że jest gatunkiem, w którym po prostu można się zapaść. „Płucoserce” to projekt, którym Bojanek raczył nas mocno w ubiegłym roku, a także już w tym, ponieważ wraz z początkiem 2024 pojawiła się EP-ka „Get it drone”. Nie zapomnę tych jesienno-zimowych spacerów z tą muzyką w słuchawkach. Tak jak koiła mnie Agata Kapalska, tak „Płucoserce” wlewała w mą duszę harmonię.

Jednak nie było tylko spokojnie, ale też hałaśliwie. Projekty solowe i zespołowe (szorstkie) Roberta Kafla eksperymentowały na potęgę. Podobnie jak Marek Pospieszalski, który odlatywał w świetnie przyjętym „Joyous”. Nieco mniej eksperymentalnie, ale równie ciekawie radził sobie interpretując utwory polskich kompozytorek z XX wieku w „No Other End of the World Will There Be”. Marek to już nie tylko czołówka polskiego jazzu, ale i tego światowego, o czym świadczyła obecność jego wydawnictw w wielu podsumowaniach, dużo bardziej prestiżowych niż moje - na czele z rankingiem Petera Margasaka - krytyka związanego choćby z „New York Timesem” czy „Rolling Stones”.

Co dalej?

middle-kacper_3.jpg

Co przyniesie nowy rok? Czekam szczególnie na kilka rzeczy. Koncert Marka Pospieszalskiego w Częstochowie to coś, co po prostu musi się w końcu odbyć. Chciałbym, by Agata Kapalska z Karim wypuścili więcej numerów (może chociaż EP-kę). Na nowe numery czekam także od reaktywowanych St. City Surfers.

Życzyłbym sobie, by na zgliszczach Prawa Wyboru wyrosła nowa punkowa konstrukcja. Idealnie byłoby, gdyby na spuściźnie Rury i narodzinach Punktu skorzystała także scena elektroniczna, zaskakując ambitnym pomysłami. Uśmiecham się także do Płatka, w którego potencjał wierzę niezmiennie od kilkunastu lat. Przede wszystkim chciałbym jednak, by częstochowska scena była różnorodna. Wiem, że stać Was na to drogie artystki i artyści.

Cykle CGK - Autorzy