Moje chmury płyną nisko

Za nami pierwsza edycja Festiwalu im. Piotra Machalicy. Pozostaną po niej wspomnienia i nie tylko. Symbolem festiwalu już na zawsze pozostanie ławeczka wybitnego aktora, która z początkiem lipca stanęła w częstochowskich Alejach.
Festiwal
im. Piotra Machalicy to nowość na mapie kulturalnej Częstochowy
(choć o imprezie głośno było w całej Polsce). Organizatorem
wydarzenia była Fundacja im. Piotra Machalicy, a współorganizatorami
Miejska Galeria Sztuki, Teatr im. A. Mickiewicza (którego Machalica
był długoletnim dyrektorem artystycznym) i Fundacja Złota Gwiazda.
Termin imprezy nie był przypadkowy, zaplanowano ją bowiem tuż po imieninach Piotra, które artysta chętnie fetował. Dla przypomnienia: rok temu w dniu święta częstochowski teatr zorganizował wyjątkowy koncert „Dziś są moje imieniny” (tytułem parafrazując piosenkę Edwarda Stachury).
Festiwal zainaugurowano 1 lipca. Otwarciem było odsłonięcie ławeczki Piotra Machalicy (autorem rzeźby jest Zbigniew Stanuch). To już czwarte tego typu upamiętnienie, którego dokonano w Alejach. Swoje ławeczki mają Władysław Biegański, Halina Poświatowska i Marek Perepeczko. Obaj dyrektorzy teatru szczególnie polubili III al. Najświętszej Maryi Panny. Perepeczkę można było spotkać często w Empiku, Machalicę w Dobrym Roku. Poeta i malarz Jan Wołek, który był mistrzem piątkowej ceremonii, zachęcał do tego, by „dosiadać się do Piotra” i widać już, że częstochowianie wzięli sobie te słowa do serca. Aktorowi nie będzie więc grozić w Alejach „samotność”.
Oprawę
muzyczną wydarzenia zapewnili bratanek Piotra Machalicy - Adam
(aktor częstochowskiego teatru) i członek zespołu Taj MahaLisa
Trio - Krzysztof Niedźwiecki (muzyk obchodził tego dnia urodziny,
ławeczka upamiętniająca jego przyjaciela była więc dla niego
wyjątkowym prezentem).
Pierwszy dzień festiwalu zwieńczył spektakl „Serca na odwyku” wyprodukowany przez Agencję Artystyczną Certus. Obsadę tworzą Cezary Żak (który wyreżyserował również tę refleksyjną komedię), Katarzyna Żak, Hanna Śleszyńska i Michał Piela - cała czwórka stawiła się też podczas uroczystości odsłonięcia ławeczki. „Serca” mają jednak jeszcze piątego aktora. Głosu terapeucie użyczył bowiem Machalica. I to właśnie z tego powodu ten tytuł wpisał się w program imprezy.
Drugiego dnia wszystkie wydarzenia zorganizowano w Miejskiej Galerii Sztuki. Pierwszym punktem programu była projekcja spektaklu Teatru Telewizji „Smutne miasteczko”. To pozycja szczególna, będąca w dużej mierze dziełem Wielkich Nieobecnych. Premiera odbyła się blisko 20 lat temu z okazji 40-lecia pracy artystycznej Wojciecha Młynarskiego. Reżyserem spektaklu był Andrzej Strzelecki. Ani poety, ani reżysera, ani grających w spektaklu Piotra Machalicy, Gustawa Holoubka, Krzysztofa Kowalewskiego czy Zbigniewa Zapasiewicza nie ma już – niestety – wśród nas.
Po
pokazie publiczność przeniosła się do Galerii Zwiastun
(znajdującej się w holu MGS). Tam Krzysztof Materna otworzył
wernisaż wystawy fotografii dokumentujących teatralne role Piotra
Machalicy. Obok tych autorstwa Piotra Dłubaka, które prezentowały
kreacje stworzone na scenie przy ul. Kilińskiego, znalazły się
również te, rodem ze scen warszawskich. Podczas otwarcia
wielokrotnie zawodowo pytałam gości o ich ulubione role wybitnego
aktora. Potem sama zadałam sobie takie pytanie. Po zastanowieniu
stwierdzam, że to Czebutykin z „Trzech sióstr” w reżyserii
Julii Wernio, według Antoniego Czechowa. Choć to przedstawienie z
perspektywy czasu też mocno naznaczone jest przemijaniem, wystąpili
w nim bowiem nieżyjący już Andrzej Iwiński i Sebastian Banaszczyk.
Patrząc na eksponowane w ramach wystawy fotografie, pomyślałam o tym, jak wiele spektakli mnie ominęło. Nie widziałam choćby monodramu „Mały światek Sammy Lee” i już nigdy nie będę miała takiej okazji. A przynajmniej nie w takim wykonaniu.
W nastrój ten doskonale wpisało się spotkanie z cyklu „Nieśmiertelni”. Poprowadził je Robert Dorosławski, a o „Nieśmiertelnym” opowiadali Magda Umer, Artur Żmijewski, Adam Machalica, wspominany Krzysztof Materna, a także Nula Stankiewicz i Janusz Strobel. Na finał ostatni z wymienionych wystąpili w niezwykłym i oklaskiwanym na stojąco recitalu „Tak młodo jak teraz”. Wypełniono go m.in. piosenkami napisanymi przez Jonasza Koftę, Wojciecha Młynarskiego, Jerzego Wasowskiego czy Agnieszkę Osiecką.
Muzyczny
był także finał festiwalu, czyli niedzielny koncert galowy „Moje
chmury płyną nisko” zorganizowany w Teatrze im. A. Mickiewicza.
Poprowadzili go wspólnie Magda Umer i Cezary Żak. Zrobili to z
finezją, dowcipem, lekkością i urokiem. I nie wiem, czy to klimat,
czy obecność „wiecznie zielonej” Magdy Umer, przypomniały mi
słynne „Zielono mi” - niedościgniony, koncertowy wzór z Opola,
datowany na 1997 r. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że Piotr
Machalica był jednym z artystów upamiętniających wówczas
Osiecką. Na opolskiej scenie wystąpił m.in. jako jeden z Melisa
boys, czyli zespołu Chłopców na Uspokojenie, wykonujących choćby
„Cyganka”. Nie ukrywam, że to mój ukochany koncert i
oczywiście słuchałam go w tle, pisząc ten tekst.
25
lat temu Machalica wykonał w Opolu także „Kiedy mnie już nie
będzie”. Gdy Jego zabrakło, na deskach częstochowskiego teatru
muzycznie wspominali go Zygmunt „Muniek” Staszczyk, Olek Klepacz,
Ewa Żmijewska, Shandrelica Casper, Artur Żmijewski, Nula
Stankiewicz, Katarzyna Żak i André Hübner-Ochodlo. O oprawę
muzyczną (w różnych konfiguracjach) zadbali Janusz Strobel, Paweł
Pańta, Krzysztof Niedźwiecki, Michał Rorat, Patryk Dobosz i Adam
Machalica. Nie brakowało też utworów, które z offu zaśpiewał
sam „Nieśmiertelny”. To on „zaintonował” także słynne
„Jeszcze w zielone gramy”, w którym w refrenach towarzyszyli mu
pozostali artyści i cały teatr. Ta piosenka oddaje najlepiej
nadzieję na kolejny rozdział.
Fot. Adam Rygalik, Piotr Dłubak
Cykle CGK - Autorzy
-
Piotr Karoński
Krążę wokół waszych dźwięków…
-
Juliusz Sętowski
Historyczny Człowiek Roku
-
Magda Fijołek
Energiczna eksploratorka
-
Daniel Zalejski
Edukacja przyDomowa